Magia (nie)znana
„Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”, scen. J.K. Rowling, reż. David Yates, dys. Galapagos
Ocena: (brak)*
J.K. Rowling posiada dar (nadnaturalną zdolność?) do przekonywania. Tworzy sugestywne wizje, które zaszczepia w umysłach innych ? w literackiej serii „Harry Potter” udowodniła przecież milionom mugoli, a więc ludziom, którzy nie posiadają ani wiedzy, ani zdolności magicznych, że świat czarodziejów istnieje naprawdę. Kolejną fabułą rozgrywającą się w tej niecodziennej rzeczywistości jest film „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”.
Historia Newta Skamandera, głównego bohatera filmu wyreżyserowanego przez Davida Yatesa, jest niebywale interesująca ? z różnych względów i na kilku odmiennych płaszczyznach. Bo „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” to przecież tytuł książki Skamandera, cenionego magizoologa, odpowiedzialnego za spisanie bestiariusza z magiczną fauną. Praca zatwierdzona jako oficjalny podręcznik w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie została również wydana w naszym, mugolskim świecie ? dokonała tego oczywiście J.K. Rowling podszywająca się pod Newta Skamandera. W minionym roku doczekaliśmy się natomiast wspomnianego filmu, do którego powieściopisarka popełniła oryginalny skrypt. Był to dla niej zresztą scenopisarski debiut. Dodajmy, że bardzo udany. Nie wyprzedzajmy jednak faktów.
„Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” broni się jako zupełnie samodzielna opowieść osadzona jednak w dobrze znanym świecie. To czarowny spin-off, który ? wedle zapewnień samej autorki ? jest pierwszą z pięciu części kinowego cyklu. Przygody Newta Skamandera dają zresztą spore pole do popisu, jako że akcja filmu dzieje się na siedemdziesiąt lat przed tym, jak Harry Potter będzie mieć szansę przeczytać książkę słynnego magizoologa. W specjalistę od fantastycznych, nomen omen, zwierząt umiejętnie wcielił się Eddie Redmayne ? ale podkreślmy, że Newt jest wiodącą, choć wcale nie najciekawszą postacią historii utrzymanej w retro stylistyce.
Filmowa opowieść rozpoczyna się od krótkiej, mrocznej sceny pojedynku niezidentyfikowanych czarodziejów. Chwilę później ? z gazetowych nagłówków ? dowiadujemy się, że czarnoksiężnik Gellert Grindelwald sieje trwogę na ulicach największych europejskich miast. Sytuacja jest również napięta ze względu na aktywność mugolskiej grupy fanatycznych ekstremistów kierujących swoją złość przeciwko osobom władającym magicznymi zdolnościami. A jakby tego było mało, z niepozornie wyglądającej walizki Skamandera przypadkowo uciekło kilka stworzeń. To z kolei zasadniczo naruszyło Kodeks Tajności czarodziejów…
Tak naszkicowany wstęp sugeruje, że akcji w filmie nie brakuje. I faktycznie ? uwaga widza skoncentrowana jest na kilku interesujących wątkach. David Yates, reżyser czterech ostatnich ekranizacji z serii „Harry Potter”, potrafi panować nad całością przedstawienia, dbając o równomierną ekspozycję poszczególnych postaci. Oprócz Newta poznamy zatem na przykład jego przyjaciela Jacoba Kowalskiego, poczciwego mugola, który przypadkiem zostaje rzucony w wir nieprawdopodobnych zdarzeń. To właśnie on jest dla widza swoistym przewodnikiem po świecie magii, jako że ten nad wyraz sympatyczny osobnik nie stroni od zadawania pytań, dzięki którym łatwiej jest zrozumieć i odnaleźć się w tej fantastycznej przestrzeni. Kowalski generuje również udane akcenty komediowe.
Niebagatelne znaczenie dla fabuły mają też siostry Goldstein (Tina oraz Queennie), które ? każda z nieco innych pobudek ? pomagają w ostatecznej misji Newta. Bo to, co najciekawsze w filmie, wiąże się nie tyle ze zbiegłymi bestiami (choć ich wizualna różnorodność robi wrażenie!), co sprawą Grindelwalda, funkcjonowaniem i tajemnicami Magicznego Kongresu Stanów Zjednoczonych Ameryki oraz zagadką Obskurusa, potężnej i niszczycielskiej energii pasożytniczej, która sieje destrukcję w nowojorskiej metropolii.
I na tym powinno zakończyć się jakiekolwiek przybliżanie fabuły. Rowling zadbała bowiem o to, abyśmy w trakcie seansu doświadczyli (nie)znanej magii. Nowi widzowie zyskają doskonałą okazję, aby wniknąć w uniwersum czarodziejów, z kolei dla osób zaznajomionych z literacko-filmową serią będzie to opowieść, która znacząco i ciekawie rozbudowuje mitologię. Bo nie brakuje tu zaskoczeń i nagłych zwrotów akcji ? i nie są to bynajmniej tanie sztuczki.
W trakcie filmu wzmiankowana jest choćby postać młodego Albusa Dumbledore?a, w którego już niedługo wcieli się Jude Law. W tle pojawiają się informacje o Lecie Lestrange, szkolnej miłości Newta, pochodzącej z rodu, z którego wywodzić się będzie w przyszłości Bellatriks, lojalna śmierciożerczyni Voldemorta. Zresztą, wielce prawdopodobne wydaje się, że w kolejnych częściach cyklu zobaczymy także Toma Riddle?a… Smaczki, nawiązania, coraz to nowe pytania i odpowiedzi ? Rowling zdecydowanie wie, jak podsycić zainteresowania stworzonym przez siebie światem.
„Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” to obraz przesiąknięty magią. Nie tylko nostalgicznym czarem wspomnień dla tych, którzy podobnie jak piszący te słowa, dorastali wraz z serią Rowling. Efektowne widowisko Yatesa sprawdza się bowiem jako opowieść mogąca rzucić zupełnie nowe światło na znanych bohaterów fantastycznej serii. Wizualnie piękny, tematycznie różnorodny, scenograficznie dopracowany film. Magia jest w nim prawdziwa.
Marcin Waincetel
*Nie poddajemy ocenie publikacji, które ukazały się pod naszym patronatem.
TweetKategoria: recenzje