Wygraj zestawy „Dziennik 1954″+”Zielone notatniki” Leopolda Tyrmanda [ZAKOŃCZONY]

26 stycznia 2021

Wspólnie z Wydawnictwem MG przygotowaliśmy konkurs, w którym można wygrać zestawy, w skład których wchodzą dwie książki z osobistymi zapiskami Leopolda Tyrmanda.

Do rozdania mamy cztery zestawy, na które składają się ilustrowane wydanie słynnego „Dziennika 1954” oraz premierowa publikacja odnalezionych po latach „Zielonych notatników”. Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy odpowiedzieć na poniższe dwa pytania.

Pytania konkursowe brzmią następująco: (1) W których latach Leopold Tyrmand zapisywał „Zielone notatniki”, które doczekały się teraz publikacji? (2) Jacy znani literaci pojawili się na kartach „Dziennika 1954”? Wymień przynajmniej dwóch.


Konkurs rozstrzygnięty. Odpowiedź na pytanie (1) brzmi: Leopold Tyrmand zapisywał „Zielone notatniki” w latach 1949-1951. W odpowiedzi na pytanie (2) podawaliście m.in. takie nazwiska, jak Stanisław Lem, Zbigniew Herbert, Stefan Kisielewski, Julia Hartwig czy Paweł Jasienica.

Zestawy „Dziennik 1954″+”Zielone notatniki” Leopolda Tyrmanda otrzymują:

Agnieszka Witkowska,
Damian Mazurek,
Justyna Kazek,
Józef Pauliński.

Nagrody zostaną wysłane w ciągu ok. 1-2 tygodni (w zależności od tego, kiedy otrzymamy komplet adresów od laureatów).

Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mailowy redakcji: konkursy.booklips@gmail.com z dopiskiem w temacie „Dziennik 1954 + Zielone notatniki Tyrmanda”.
Zakończenie konkursu w sobotę, 6 lutego, o godzinie 23:59.

Zwycięzcy zostaną wyłonieni przez redakcję spośród prawidłowo udzielonych odpowiedzi.
Nie zapomnijcie podać nam swojego imienia, nazwiska i numeru telefonu. Udział w konkursie i przesłanie swoich danych jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu.

Uwaga! Zgłoszenie konkursowe musi zawierać poniższą formułę:

„Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach konkursowych zgodnie z polityką prywatności strony i regulaminem konkursu”.

Leopold Tyrmand „Zielone notatniki”: To był czwartek, 28 września 1967 roku. Dwa lata po wyjeździe Leopolda Tyrmanda z Polski, kilka miesięcy po opublikowaniu przez niego na łamach paryskiej „Kultury” „Porachunków osobistych”. Przed drzwiami mieszkania Barbary Hoff w Warszawie stanęło dziewięciu pracowników Służby Bezpieczeństwa. W wyniku przeprowadzonej rewizji skonfiskowano książki, czasopisma, listy Tyrmanda do Barbary Hoff, liczne kartki pocztowe od bliższych i dalszych znajomych, różnego typu legitymacje, zapisane po brzegi kalendarzyki i adresowniki, stosy wizytówek, które w przeważającej większości należały do korespondentów zagranicznych czasopism, fotoreporterów, wydawców czy pracowników ambasad. W zbiorze tym trafimy także na dwa niepozorne, zapisane najczęściej zielonym atramentem, notatniki. Są one o tyle ważne i niepowtarzalne, że jako jedyne ilustrują literacką kuchnię pisarza, jego lektury i intelektualne zainteresowania.

Leopold Tyrmand „Dziennik 1954”: W książce tej jest wszystko, czego można chcieć się dowiedzieć o życiu w socjalizmie. Oczywiście życiu inteligenta. A szczególnie inteligenta warszawiaka. Na kartach „Dziennika 1954” poznajemy prozę i poezję bytowania młodego pisarza, świetnego obserwatora, znakomitego stylisty, którego wkrótce pozbyto się z Polski na stałe. Sam Tyrmand pisze o „Dzienniku” tak: „Tak, chodzi o świadectwo dla samego siebie, o wystawienie świadectwa memu życiu, moim pragnieniom i myślom, mojej epoce, z którą jestem związany nieskończonością węzłów. Ma to być świadectwo z pierwszej ręki, złożone przez stosunkowo najlepiej zorientowanego w danej sprawie świadka. Ale – częściowo nie. Tak silnie pożądam sprawdzenia samego siebie, mych słuszności i niesłuszności, mych możliwości i zdolności, a więc tego, czego tak uparcie odmawia mi moja aktualna sytuacja. Nie mam talentu kontemplacji ani daru tworzenia w imię samego aktu tworzenia. Jak powiedział mi ostatnio Kisiel, noszę w sobie wielką potrzebę i umiejętność dzielenia się z ludźmi moją wewnętrzną pracą myśli. Z najgłębszego powołania czuję się dziennikarzem, stąd konstrukcje mych przemyśleń ulegają dezaktualizacji, ponadto nie wierzę w możliwość własnego wysiłku nad kompozycją dzieła sztuki nieprzeznaczonego dla kogoś konkretnego w czasie i przestrzeni. Dlatego zdecydowałem, że dziennik przyniesie mi ulgę”. Nowa ilustrowana edycja zawiera liczne zdjęcia z epoki.

fot. tła grafiki: Zbyszko Siemaszko/Narodowe Archiwum Cyfrowe

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: książkowe