Wygraj zestawy „Dziennik 1954″+”Zielone notatniki” Leopolda Tyrmanda [ZAKOŃCZONY]
Wspólnie z Wydawnictwem MG przygotowaliśmy konkurs, w którym można wygrać zestawy, w skład których wchodzą dwie książki z osobistymi zapiskami Leopolda Tyrmanda.
Do rozdania mamy cztery zestawy, na które składają się ilustrowane wydanie słynnego „Dziennika 1954” oraz premierowa publikacja odnalezionych po latach „Zielonych notatników”. Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy odpowiedzieć na poniższe dwa pytania.
Pytania konkursowe brzmią następująco: (1) W których latach Leopold Tyrmand zapisywał „Zielone notatniki”, które doczekały się teraz publikacji? (2) Jacy znani literaci pojawili się na kartach „Dziennika 1954”? Wymień przynajmniej dwóch.
–
Konkurs rozstrzygnięty. Odpowiedź na pytanie (1) brzmi: Leopold Tyrmand zapisywał „Zielone notatniki” w latach 1949-1951. W odpowiedzi na pytanie (2) podawaliście m.in. takie nazwiska, jak Stanisław Lem, Zbigniew Herbert, Stefan Kisielewski, Julia Hartwig czy Paweł Jasienica.
Zestawy „Dziennik 1954″+”Zielone notatniki” Leopolda Tyrmanda otrzymują:
Agnieszka Witkowska,
Damian Mazurek,
Justyna Kazek,
Józef Pauliński.
Nagrody zostaną wysłane w ciągu ok. 1-2 tygodni (w zależności od tego, kiedy otrzymamy komplet adresów od laureatów).
–
Odpowiedzi przesyłajcie na adres e-mailowy redakcji: konkursy.booklips@gmail.com z dopiskiem w temacie „Dziennik 1954 + Zielone notatniki Tyrmanda”.
Zakończenie konkursu w sobotę, 6 lutego, o godzinie 23:59.
Zwycięzcy zostaną wyłonieni przez redakcję spośród prawidłowo udzielonych odpowiedzi.
Nie zapomnijcie podać nam swojego imienia, nazwiska i numeru telefonu. Udział w konkursie i przesłanie swoich danych jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu.
Uwaga! Zgłoszenie konkursowe musi zawierać poniższą formułę:
„Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach konkursowych zgodnie z polityką prywatności strony i regulaminem konkursu”.
Leopold Tyrmand „Zielone notatniki”: To był czwartek, 28 września 1967 roku. Dwa lata po wyjeździe Leopolda Tyrmanda z Polski, kilka miesięcy po opublikowaniu przez niego na łamach paryskiej „Kultury” „Porachunków osobistych”. Przed drzwiami mieszkania Barbary Hoff w Warszawie stanęło dziewięciu pracowników Służby Bezpieczeństwa. W wyniku przeprowadzonej rewizji skonfiskowano książki, czasopisma, listy Tyrmanda do Barbary Hoff, liczne kartki pocztowe od bliższych i dalszych znajomych, różnego typu legitymacje, zapisane po brzegi kalendarzyki i adresowniki, stosy wizytówek, które w przeważającej większości należały do korespondentów zagranicznych czasopism, fotoreporterów, wydawców czy pracowników ambasad. W zbiorze tym trafimy także na dwa niepozorne, zapisane najczęściej zielonym atramentem, notatniki. Są one o tyle ważne i niepowtarzalne, że jako jedyne ilustrują literacką kuchnię pisarza, jego lektury i intelektualne zainteresowania.
Leopold Tyrmand „Dziennik 1954”: W książce tej jest wszystko, czego można chcieć się dowiedzieć o życiu w socjalizmie. Oczywiście życiu inteligenta. A szczególnie inteligenta warszawiaka. Na kartach „Dziennika 1954” poznajemy prozę i poezję bytowania młodego pisarza, świetnego obserwatora, znakomitego stylisty, którego wkrótce pozbyto się z Polski na stałe. Sam Tyrmand pisze o „Dzienniku” tak: „Tak, chodzi o świadectwo dla samego siebie, o wystawienie świadectwa memu życiu, moim pragnieniom i myślom, mojej epoce, z którą jestem związany nieskończonością węzłów. Ma to być świadectwo z pierwszej ręki, złożone przez stosunkowo najlepiej zorientowanego w danej sprawie świadka. Ale – częściowo nie. Tak silnie pożądam sprawdzenia samego siebie, mych słuszności i niesłuszności, mych możliwości i zdolności, a więc tego, czego tak uparcie odmawia mi moja aktualna sytuacja. Nie mam talentu kontemplacji ani daru tworzenia w imię samego aktu tworzenia. Jak powiedział mi ostatnio Kisiel, noszę w sobie wielką potrzebę i umiejętność dzielenia się z ludźmi moją wewnętrzną pracą myśli. Z najgłębszego powołania czuję się dziennikarzem, stąd konstrukcje mych przemyśleń ulegają dezaktualizacji, ponadto nie wierzę w możliwość własnego wysiłku nad kompozycją dzieła sztuki nieprzeznaczonego dla kogoś konkretnego w czasie i przestrzeni. Dlatego zdecydowałem, że dziennik przyniesie mi ulgę”. Nowa ilustrowana edycja zawiera liczne zdjęcia z epoki.
fot. tła grafiki: Zbyszko Siemaszko/Narodowe Archiwum Cyfrowe
TweetKategoria: książkowe