Trzy książkowe sagi, które wyznaczyły drogę Macieja Siembiedy do napisania „Katharsis”
„Katharsis” to spełnienie zawodowych marzeń Macieja Siembiedy o napisaniu własnej sagi. Fascynacja tą odmianą powieści sięga u autora czasów młodości. Drogę od pierwszego zetknięcia z sagą, poprzez pierwsze czytelnicze odkrycie, aż po bezpośredni bodziec do pisania wyznaczają trzy tytuły. Poznacie je poniżej.
„Moje osobiste przygody z sagami miały wiele epizodów. Zapamiętałem trzy” – mówi Maciej Siembieda. Oto one:
1. W czasach, gdy pobierałem naukę w szkole podstawowej, na ekrany nielicznych czarno-białych telewizorów wszedł serial „Saga rodu Forsyte’ów”. Obejrzałem go z wypiekami jak każdą zachodnią produkcję. Niedługo potem dowiedziałem się, że ludzie oczytani nie ograniczają się do oglądania adaptacji filmowych, lecz przede wszystkim przyswajają pierwowzór literacki. Cierpliwie wyczekałem w wielomiesięcznej kolejce w bibliotece na egzemplarz pierwszego tomu sagi. Był tak sczytany i wytłuszczony, że bardziej przypominał naleśnik niż książkę. Dzieło, choć wyszło spod pióra noblisty, mnie nie porwało. Mimo to pokonałem wszystkie dziesięć tomów, bo wówczas lubiłem myśleć o sobie jako o człowieku mądrym i kulturalnym. Potem mi przeszło.
2. O wiele łatwiej poszło ciut później z „Sagą o Jarlu Broniszu” Grabskiego, w której występowali wikingowie, odczuwalnie ciekawsi niż brytyjscy arystokraci sączący herbatę. Nie dość, że była to niemal prawdziwa saga, czyli opowieść skandynawska, to na dodatek akcja działa się na wyspie Wolin, na której zupełnie nieświadomie niemal pół wieku później ulokowałem spory kawałek fabuły „Katharsis”.
3. Detonatorem osobistych marzeń o napisaniu sagi były „Filary ziemi” Folletta, najgrubsza książka, jaką miałem na półce, i z racji objętości zabrałem ją na czterodniowy diagnostyczny pobyt w szpitalu. Nie pamiętam ani badań, ani ich wyników. Tylko historię Toma budowniczego, jego kochanki Ellen, cwanego mnicha Philipa, odważnej córki hrabiego i dwóch tuzinów innych bohaterów. Mimo codziennego zażywania inhibitorów pompy protonowej stymulującej komórki błony śluzowej żołądka książka zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, które musiało się skończyć próbą napisania własnej sagi.
„Katharsis” Macieja Siembiedy to rozgrywająca się na przestrzeni ponad sześćdziesięciu lat (1927-90) polsko-grecka saga łącząca pokolenia i wiodąca nas przez zdumiewający labirynt losów czwórki bohaterów. Od Salonik po Gdynię, z wyspy Wolin po Belgrad i od Wrocławia do Kairu… Kostas Tosidos, bohater greckiej partyzantki w 1949 roku wraz z rodziną trafia do tajnego szpitala na polskiej wyspie Wolin. Zmienia tożsamość, lecz nieoczekiwanie dopada go grecka przeszłość, która poprowadzi go ku tragedii. „Sacharyna”, przemytnik z Gdyni lat trzydziestych, staje się królem czarnego rynku, ale zdrada, a potem wojna zmieniają jego życie w ciąg iście szatańskich zdarzeń i ich konsekwencji. Janis, syn Kostasa, po wojnie w dramatycznych okolicznościach przerywa karierę bokserską. Zostaje milicjantem, a jedno ze śledztw poprowadzi go ku rozwiązaniu największej tajemnicy jego ojca. „Zulus”, wychowanek „Sacharyny” napisze własny rozdział powojennej historii przestępczej Gdyni, choć los przeznaczy mu całkowicie inną rolę.
Pozornie niezależne historie czwórki bohaterów „Katharsis” przecinają się w jednym miejscu: w kopalni rudy uranu w sudeckim Kletnie, gdzie w latach 1949-52 Sowieci wydobywali surowiec do budowy własnej bomby atomowej. „Katharsis” to nie tylko misternie poprowadzona, pasjonująca opowieść o ludziach wciągniętych w wir historii i uczuciach, które bez względu na okoliczności decydują o naszych wyborach. Między przemytnikami, bandytami, agentami służb specjalnych, spolszczonymi Grekami i ukrywającymi się w Egipcie nazistami Maciej Siembieda snuje ponadczasową i ponadnarodową opowieść o dobru i złu, zagadkach tożsamości, próbach życia w zgodzie ze sobą, a wreszcie o polityce, będącej najbardziej plugawą i fałszywą dziwką, jaką nosi ta ziemia.
Na zdjęciu głównym: Maciej Siembieda podpisuje egzemplarze powieści „Katharsis” w sopockiej Księgarni Smak Słowa.
[am]
fot. zbiory Macieja Siembiedy
Kategoria: zestawienia