Ramię w ramię naprzeciw koszmarowi – recenzja książki „Jak sprzedać nawiedzony dom” Grady’ego Hendrixa

11 marca 2024

Grady Hendrix „Jak sprzedać nawiedzony dom”, tłum. Tomasz Bieroń, wyd. Zysk i S-ka
Ocena: 9 / 10

Grady Hendrix dał się poznać czytelnikom jako autor, który łącząc horror z elementami komedii, potrafi opowiadać historie łatwe do przyswojenia, a jednocześnie zwracać uwagę na uniwersalne prawdy. Najnowsza książka może być pod tym względem najlepsza w jego dorobku.

Louise, główna bohaterka „Jak sprzedać nawiedzony dom”, to osoba, która nie daje sobie w kaszę dmuchać – jest niezależna, silna i układa swoje życie z dala od przeszłości według porządku, który ma zapewnić jej córce Poppy jak najlepszą przyszłość. Tak w każdym razie sprawy mają się do momentu, gdy uporządkowana rzeczywistość kobiety rozpada się niczym domek z kart za sprawą jednej tylko rozmowy telefonicznej. Informacja o tragicznej śmierci rodziców spada na Louise niczym grom z jasnego nieba – tym bardziej że oznaczać będzie nieunikniony powrót do miejsca z czasów dzieciństwa i konfrontację z Markiem, dawno niewidzianym bratem. Gdy rodzeństwo podejmie próbę sprzedaży rodzinnego domu, przekona się, że oprócz traumy przyjdzie im zmierzyć się z czymś jeszcze. Czymś czerpiącym siłę z dawno zapomnianych, koszmarnych wydarzeń, które na zawsze zdefiniowały ich relacje. By stawić temu czoła, będą musieli zaakceptować tajemnicę, której istnienie ich bliscy wypierali przez lata – i być może postawić pierwszy krok na drodze ku uleczeniu.

Gdyby definiować „Jak sprzedać nawiedzony dom” pod kątem gatunkowym, można by stwierdzić, że to pod wieloma względami wizytówka tego, co Grady Hendrix zwykł czytelnikom fundować. Mamy tu więc do czynienia z nieustannym balansowaniem pomiędzy horrorem, obyczajowym dramatem, a rozładowującym napięcie humorem. Taka recepta na historię doskonale sprawdziła się Amerykaninowi w „Mojej przyjaciółce opętanej” czy pomysłowym „Horrorstör” z akcją umieszczoną w salonie meblowym jako żywo przypominającym sklepy sieci IKEA. Sprawdza się też i tutaj, być może lepiej niż kiedykolwiek. Wszystko dzięki temu, że Hendrix to jeden z tych autorów, którzy o uczuciach potrafią pisać szczerze i „od serca”.

Grady Hendrix (fot. Albert Mitchell)

W przypadku jego najnowszej książki to element bezwarunkowy – autor podejmuje się bowiem eksploracji niezwykle drażliwego tematu traumy po śmierci bliskich i skomplikowanej dynamiki między rodzeństwem zajmującym centralne miejsce w historii. Louise i Mark to dwoje całkowicie odmiennych ludzi, a dzieląca ich przepaść jedynie pogłębiała się w trakcie kolejnych dekad przez niedopowiedzenia i nigdy niewyjaśnione tajemnice. Z odmalowaniem niezwykle napiętych stosunków i wręcz gotujących się pod powierzchnią emocji Hendrix radzi sobie doskonale, nawet pomimo tego, że ostatecznie fabuła kieruje się na dobrze znane tory. Jak można się spodziewać, rodzeństwo ostatecznie znajdzie sposób na to, by bolesną przeszłość pozostawić raz na zawsze za sobą i wspólnie stawić czoła koszmarowi – ale trzeba Hendrixowi oddać, że gdy do tego wielce wyczekiwanego zwrotu w relacji w końcu doprowadza, promieniejemy radością razem z bohaterami.

Choć wątek obyczajowy zajmuje tu niezwykle istotne miejsce, Hendrix nigdy nie zapomina o tym, że „Jak sprzedać nawiedzony dom” to przede wszystkim jednak horror. Ten co prawda nieszczególnie napędzi stracha bardziej rozeznanym w gatunku czytelnikom, ale jego niewątpliwą zaletą jest złożoność. Z jednej strony mamy tu bowiem odniesienia do klasyki gatunku w stylu „Tego” Stephena Kinga czy filmowego „Ducha” Tobe’a Hoopera. Z drugiej całość stoi pewnie na własnych nogach, natomiast stopniowo odsłaniana intryga to gwarancja kilku zwrotów akcji całkowicie zmieniających spojrzenie na dotychczasowe wydarzenia, a przy tym tego rodzaju wielowarstwowość, która pozwala na odkrywanie kolejnych elementów historii do samego finału. Jeżeli zestawić to z naturalnie lekkim stylem Hendrixa, opartym głównie na ostrych jak brzytwa wymianach zdań, otrzymujemy rzecz, która pędzi przed siebie w ekspresowym tempie, nieustannie dostarczając powodów do czytelniczej satysfakcji.

Opleciony w paranormalny horror literacki głos Hendrixa w temacie żałoby to rzecz atrakcyjna i niezwykle przystępna dzięki swojej formie. Autor z niezwykłym wręcz humanizmem potrafi przypomnieć, że nawet pomimo trudnych do pokonania różnic silniejsi jesteśmy zawsze razem. Już na tym etapie można śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia z poważnym kandydatem do grudniowych zestawień najlepszych książek roku w gatunku.

Maciej Bachorski


Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje