Poszukiwania, peregrynacje i tripy – recenzja książki „Pomiędzy” Antoniego „Ziuta” Gralaka
Antoni „Ziut” Gralak „Pomiędzy”, wyd. Tararara
Ocena: 7,5 / 10
Wielkim błędem będzie przeoczenie autobiografii znakomitego trębacza i potraktowanie jej jak kolejnych memuarów artysty, których ukazuje się teraz na pęczki. „Pomiędzy” to zarówno moc anegdot i wspomnień z frontu walki o jazz, jak i dzieło zgoła filozoficzno-awanturnicze. Równie przewrotne, co osoba samego autora.
Antoniego Gralaka znają nie tylko wielbiciele jazzu, choć na polu tej muzyki ma największe zasługi. Popularny Ziut współtworzył w końcu częstochowsko-śląską załogę, która bulwersowała akademicką geruzję i wnosiła do Polski powiew nowych jakości. Tie Break, Free Cooperation i przede wszystkim Young Power to legendarne dziś formacje, kładące międzygatunkowy most pomiędzy swobodną improwizacją free jazzu a pulsacją reggae i energią rocka. I właśnie na czasach największej ich intensywności skupia się „Pomiędzy”.
Gralak zaczyna jednak od początku, a więc dzieciństwa spędzonego w Częstochowie. Opowieści o samym mieście i łobuzerskich wyczynach miejscowych gawroszów czyta się z uśmiechem od ucha do ucha, choć nierzadko miały one zgoła kaskaderski charakter. Oczywiście w całym tym chaosie pacholęcych lat musi pojawić się muzyka – najpierw za sprawą Beatlesów, Stonesów i Hendrixa, potem dryfująca coraz bardziej w stronę – powiedzielibyśmy dzisiaj – free improv.
Po drodze przewija się cała karuzela postaci, w tym wiele uznanych nazwisk, a Ziut z właściwym sobie flow i humorem relacjonuje muzyczne poszukiwania, duchowe peregrynacje i używkowe tripy. W finale trafiamy na końcówkę lat 80. i przedsmak czasów, które dla artystów, mających już okazję otrzeć się o wielki świat, zdawały się zapowiadać nieograniczone możliwości. O tym już jednak w kolejnej części, którą nieśmiało zapowiada adnotacja „C.D.N.”.
Dodajmy jeszcze, że nad efektowną oprawą graficzną „Pomiędzy” trzymali pieczę: partnerka autora Dorota Jabłońska-Gralak oraz wybitny artysta wizualny Jarosław Koziara, który jest także wydawcą książki. Na zakończenie pozwolę sobie zaś przytoczyć to wyjątkowo trafne dictum autora: „Jazz musiał mieć w sobie jakąś potężną siłę skoro wywarł tak ogromny wpływ na muzykę, poezję, malarstwo i literaturę XX wieku. Jeżeli kochasz rock’n’rolla, big beat, bossa novę, reggae, punk, hip-hop czy nawet elektronikę i mówisz, że nie lubisz jazzu, to człowieku, bluźnisz”. Rzekłeś, Ziut!
Sebastian Rerak
TweetKategoria: recenzje