Próby wyjaśnienia zagadek dzieciństwa w „Monice” Daniela Clowesa. Wielowarstwowa opowieść w duchu filmów Davida Lyncha

25 kwietnia 2024

Nazywany często Davidem Lynchem komiksu amerykański artysta Daniel Clowes opublikował nowe dzieło. „Monica” to osadzona w gatunkowym kalejdoskopie niepokojąca opowieść o zagubionej kobiecie, która większość swojego dorosłego życia spędza na próbach wyjaśnienia, dlaczego matka porzuciła ją w dzieciństwie i kim tak naprawdę był jej ojciec.

To z pozoru dość prosta historia z niezbyt wyszukanym motywem przewodnim. Poznajemy losy jednej kobiety – od przysłowiowej kołyski aż po grób. Jednak ani jej życie, ani sposób jego przedstawienia nie należą do tuzinkowych. Czytelników zaś czeka pełna symboliki, wielowymiarowa opowieść, do której warto wracać wielokrotnie.

Główna bohaterka komiksu, Monica, przyszła na świat w szczytowym momencie obyczajowej rewolucji. Jej mama, hipiska Penny, twierdziła, że nawet nie chciała mieć dzieci, a teorie na temat tego, jak zaszła w ciążę i z kim, a także dlaczego nie dokonała aborcji, okryła mgła tajemnicy. Pierwsze kilka lat dzieciństwa Moniki to chaotyczny korowód zmieniających się wciąż partnerów matki i nieustannych przeprowadzek. I kiedy wreszcie pojawił się cień nadziei na stabilizację, Penny zapakowała córkę do samochodu, odstawiła ją pod dom dziadków i zniknęła z jej życia na dobre.

Można powiedzieć, że po licznych przejściach los w końcu uśmiechnął się do Moniki. Założyła mała firmę, która odniosła spektakularny sukces, dzięki czemu sprzedała ją sieciówce i mogła wieść spokojne życie do końca swych dni. Spokoju jednak nie zaznała. Trawiona dojmującą pustką i samotnością, zaczęła zastanawiać się, kim tak naprawdę jest. A że odpowiedź na to pytanie kryła się w jej dzieciństwie i zagadkowym zniknięciu matki, postanowiła wytropić i odwiedzić wszystkich, których napotkała w dalekiej przeszłości i którzy mogą wiedzieć cokolwiek o jej rodzicach. Ta nieomal detektywistyczna podróż wiedzie Monicę przez domy podstarzałych dziwaków, którzy mogli pamiętać Penny, a nawet siedzibę niebezpiecznej sekty ukrytą gdzieś w lasach.

„Monica” podzielona jest na dziewięć rozdziałów, które układają się w dość nietypową całość. Opowieść o głównej bohaterce poprzetykana jest bowiem narracyjnymi historiami, w których sama Monica nie występuje, wzorowanymi na komiksie wojennym, kryminalnym czy grozy. Stopniowo te historie przenikają się z losami bohaterki, doprowadzając do elektryzującego finału na styku przejmującego dramatu i literatury niesamowitej spod znaku Lovecrafta. „Taka była moja wizja tej książki, zanim w ogóle nabrałem pewności, o czym ona będzie: pomysł wielogatunkowej 100-stronicowej antologii komiksowej z lat 50.” – wyjawił w jednym z wywiadów Clowes. „Nie sądzę, żeby kiedykolwiek istniała taka wielogatunkowa antologia… ale byłaby czymś naprawdę interesującym” – dodał.

Powstające przez pięć lat dzieło uchodzi za najbardziej osobiste w dorobku autora „Ghost world”, „Davida Boringa”, „Patience” czy „Wilsona”. Trudno jednak doszukiwać się tu wprost wątków autobiograficznych. „W tej historii nie ma ani jednego wydarzenia, które przydarzyłoby się mnie lub mojej matce, ale wszystkie przywołują bardzo podobne odczucia” – powiedział 63-letni Clowes. „To coś, co chciałem zrobić od dawna, to znaczy spróbować uchwycić wrażenia z mojego dzieciństwa, jego szaleństwo i rodzaj niewytłumaczalnego chaosu tamtej epoki” – dodał.

W „Monice” artysta na swój sposób konfrontuje się z własną przeszłością i relacją z matką. Matka Clowesa, podobnie jak Penny, wkroczyła w nowy świat, który przyniosła rewolucja obyczajowa, przyjmując z pełną otwartością wyzwolony styl życia, a potem doświadczając, jak to, co miało być wolnością, przemienia się w chaos. Dzieciństwo Clowesa było równie burzliwe co Moniki. Przed jego urodzeniem matka i ojciec brali udział w wyścigach samochodowych. On był konstruktorem, który zbudował własny pojazd, a ona pomagała mu jako mechanik. Tuż po urodzeniu Daniela matka porzuciła ojca dla zatrudnionego przez nich kierowcy rajdowego. Związek przetrwał zaledwie kilka lat, ponieważ nowy partner matki zginął w wypadku podczas zawodów. Wkrótce potem kilkuletni Daniel został oddany pod opiekę dziadków. „Matka w pewnym sensie zamknęła się w sobie i wysłała mnie do dziadków. To nie tak, że nigdy więcej jej nie zobaczyłem, jak w tym komiksie, ale nigdy więcej nie byłem już z nią blisko. Można powiedzieć, że była w pobliżu, raz w tygodniu jedliśmy kolację” – wyznał artysta.

Clowes relacjonuje, że matka nigdy nie opowiadała o czasach jego dzieciństwa. W odróżnieniu od tytułowej bohaterki „Moniki” miał jednak starszego brata. Zawsze wyobrażał sobie, że porozmawia z nim o „białych kartach” z przeszłości. Ale w trakcie prac nad komiksem brat zmarł, a miesiąc później odeszła również matka. „Nie mam innych krewnych. Nie ma już nikogo, kto zna tę historię” – przyznaje Clowes. Na szczęście nie musiał posuwać się do tak desperackich kroków jak Monica, by dowiedzieć się czegoś o swoim dzieciństwie. Podstawowe fakty poskładał z listów pozostawionych w domu matki oraz archiwalnych danych na temat wyścigów samochodowych, które znajdowały się w internecie.

Artysta usłyszał od terapeuty, który wprawdzie nie czytał „Moniki”, ale wiele razy słyszał o pracy nad komiksem, że tworząc tytułową bohaterkę, próbował wykreować kogoś, kto zrozumiałby jego własne skomplikowane dzieciństwo. Traktowanie jednak tego dzieła tylko przez pryzmat osobistych doświadczeń rysownika, byłoby niesprawiedliwe. To w pełni autonomiczna opowieść, której nie trzeba czytać w kontekście autobiograficznym, tak jak nie musimy doszukiwać się wątków autobiograficznych w filmach przywoływanego już Davida Lyncha, by czerpać z nich przyjemność.

„Monica” przypomina pełną symboliki powieść postmodernistyczną, która z uważnego czytania czyni czystą przyjemność, a każda kolejna lektura przynosi nowe odkrycia. „Taki był mój cel: stworzyć książkę, którą skończysz, a potem wrócisz do początku, zamierzając odczytać ją w zupełnie inny sposób. Idealnie byłoby, gdyby każdy odczytywał ją inaczej. Reakcje na nią w pewnym sensie przypominają test Rorschacha. Ludzie postrzegają 'Monicę’ bardzo różnie” – twierdzi Clowes. „Jeden z moich przyjaciół powiedział: 'To książka pełna nadziei’. A potem inni mówią: 'To najbardziej przygnębiająca rzecz, jaką kiedykolwiek czytałem. Uwielbiam to” – relacjonował przy innej okazji.

W styczniu „Monica” została wybrana komiksem roku podczas najważniejszego festiwalu komiksowego w Europie, który odbywa się we francuskim mieście Angoulême. Album zdobył również nominację do PEN/Faulkner Award for Fiction dla najlepszej amerykańskiej książki prozatorskiej. Z zachwytem wypowiadał się o komiksie Ari Aster, reżyser takich filmów jak „Midsommar. W biały dzień” czy „Dziedzictwo. Hereditary”, określając go „magnum opus Dana”, a pisarz Junot Diaz stwierdził wprost, że „Monica” to „arcydzieło”. Jeśli sięgnięcie po nowe dzieło Clowesa, to z pewnością dołączycie do tego chóru pochwał.

[am]
fot. Daniela Clowesa: Fantagraphics Books
Wypowiedzi Daniela Clowesa pochodzą z wywiadów udzielonych „Los Angeles Times”, KQED, The Comics Journal, „Alta Journal” i NPR.


Tematy: , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi