Misja specjalna – recenzja komiksu „Niesłychane losy Ivana Kotowicza tom 2: Zamek rybiej dynastii” Kajetana Kusiny i Michała Ambrzykowskiego

25 kwietnia 2017

Kajetan Kusina, Michał Ambrzykowski „Niesłychane losy Ivana Kotowicza tom 2: Zamek rybiej dynastii”, wyd. Kultura Gniewu
Ocena: 8 / 10

Debiutancki album „Niesłychane losy Ivana Kotowicza” scenarzysty Kajetana Kusiny i rysownika Michała Ambrzykowskiego szturmem wdarł się na rodzimą scenę komiksową, otrzymując przy tym nagrodę za najlepszy album A.D. 2015 na Festiwalu Komiksowym w Łodzi. Autorzy błyskotliwie łączą ze sobą różne gatunki literackie, choćby: weird fiction, czystą grozę i groszowe opowieści fantastyczne. Tytułowym bohaterem serii jest antropomorficzny kot o pociesznym pyszczku, a akcja recenzowanego dzieła rozgrywa się w komunistycznym Związku Radzieckim. W drugim tomie, zatytułowanym „Zamek rybiej dynastii”, poznamy nowe, barwne postaci i niesamowite przygody walecznego Ivana.

Rozważny kociak to syn zagorzałego komunisty Siergieja i kotki Kariny. Rodzina Kotowiczów mieszka w małej radzieckiej wiosce, delektując się prostotą życia i pozornym spokojem. Sprawy mocno się komplikują, gdy do wsi przybywa dawny druh Siergieja, tajemniczy Malinow. Protagonista wciągającej historii towarzyszy swemu ukochanemu ojcu w podróży do skąpanej w wiecznych śniegach Syberii. W zakrojonej na szeroką skalę awanturze dużą rolę odegra wymyślna substancja, zwana Stalinium – ściśle związana z życiem i losem tytułowego śmiałka. Do fabuły pierwszego tomu obiecującego cyklu Kajetan Kusina wrzucił również prawdziwe fakty z historii Związku Radzieckiego, choćby wzmiankę o katastrofie tunguskiej, a także odwołania do mitologii H.P. Lovecrafta. Z dobrej strony prezentowały się też charakterystyczne ilustracje Michała Ambrzykowskiego oraz żywa kolorystyka (różne odcienie czerwieni i bagnistej zieleni).

Fabuła recenzowanego komiksu prezentuje się następująco: Ivan jako jedyny przeżył wybuch w kopalni Stalinium, co niestety nie udało się jego rodzicielowi. Malinow ratuje bohatera przed niechybną śmiercią, jednocześnie werbując go do doborowego oddziału specjalnego, zwanego czerwonogwardzistami. Wkrótce Kotowicz ponownie połączy swe siły z wiernym przyjacielem, łebskim prosiakiem, Antonem Świnojewem – wybornym radzieckim snajperem. Trzon drużyny stanowią kolejne antropomorficzne istoty: powabna lisica Eliza Chwost oraz postawny niedźwiedź Misza. Ostatnim członkiem oddziału jest małomówny sierżant Krukow, a dowódcą uważny profesor Bremer. Pierwszym zadaniem, jakie stoi przed doświadczonymi żołnierzami, jest odkrycie tajemnicy tytułowego zamku oraz pokonanie drapieżnych mieszkańców pewnej wioski, przemienionych przez Stalinium.

Drugi tom rodzimego cyklu przepełniony jest dynamiczną akcją, intrygującymi bohaterami – szczególne brawa za kreację butnego niedźwiedzia Miszy – a także nagłymi twistami fabularnymi i aurą tajemniczości. Jeszcze większe wrażenie od scenariusza popularnego publicysty sprawiają dopracowane rysunki młodego artysty. Warsztat utalentowanego rysownika znacznie się poprawił, zwłaszcza pod względem prezencji bohaterów, mimiki ich twarzy oraz wyśmienitej kompozycji kadrów. Efektownie wypadają całostronicowe plansze, choćby widok z lotu ptaka na wyspę, na której znajduje się kwatera główna czerwonogwardzistów, czy ilustracja ukazująca wojaków zacięcie walczących z opętanymi, krwiożerczymi wieśniakami. Cieszy konsekwentne trzymanie się stałej kolorystyki (tym razem rysownik stawia na różne odcienie błękitu, czerwieni, brązu i szarości) oraz galeria szkiców i prac rodzimego ilustratora.

„Zamek rybiej dynastii” to komiks rozrywkowy z prawdziwego zdarzenia. Wyborna postmodernistyczna uczta w wyśmienitej oprawie graficznej. Początkujący scenarzysta jeszcze wyżej podniósł poprzeczkę, serwując nam ciekawą lekturę na wysokim poziomie. Brawa.

Mirosław Skrzydło

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje