„Kształt wody” Daniela Krausa i Guillerma del Tora – książka towarzysząca filmowi, a nie zwykła nowelizacja
27 lutego do księgarń wejdzie powieść „Kształt wody” sygnowana nazwiskami Daniela Krausa i Guillerma del Tora. Książka towarzyszy filmowi meksykańskiego reżysera, który wchodzi do polskich kin 16 lutego. Nie jest jednak zwykłą nowelizacją ekranowej opowieści.
Koncepcja „Kształtu wody” narodziła się w 2011 roku. Reżyser jadł wówczas śniadanie w towarzystwie Daniela Krausa. Rozmawiali o książce dla dzieci zatytułowanej „Łowcy Trolli”, nad którą wspólnie pracowali. „Nie pamiętam, jak do tego doszło, ale del Toro zapytał mnie, nad czym jeszcze pracuję i z jakiegoś powodu wspomniałem o tym pomyśle” – mówi Kraus.
Zarys historii o sprzątaczce pracującej w ośrodku rządowym, która zaprzyjaźnia się potajemnie z przetrzymywaną tam jako osobliwość amfibiotyczną istotą i postanawia ją uwolnić, Kraus wymyślił jeszcze jako nastolatek. Później wielokrotnie do niego wracał w myślach, ale nigdy nie udało mu się go ukończyć.
Kiedy podzielił się młodzieńczym sekretem z kultowym reżyserem, nieco zawstydzony starał się sprowadzić rozmowę z powrotem na „Łowców Trolli”, ale del Toro nie zamierzał tak tego pozostawić. „Powiedziałem coś jakby: 'sorry, że to wyciągam, wróćmy do Łowców Trolli’, ale on odparł: 'nie, nie, nie, nie, nie, nie przestawajmy o tym rozmawiać'” – kontynuuje Kraus. „Więc zaczęliśmy o tym mówić, a on z miejsca zarezerwował prawa do tego prostego zarysu historii. Po kilku minutach słuchania rzekł: 'to jest mój następny film'”.
Ale ostatecznie to nie był jego następny film. Del Toro zaczął realizować „Crimson Peak. Wzgórze krwi”, a Kraus uznał, że jego pomysł przepadł na stosie innych niezrealizowanych projektów reżysera. Wspomniana rozmowa na nowo rozbudziła zainteresowanie samego Krausa tym pomysłem. Postanowił rozwinąć go jako powieść. Nie wiedział jeszcze, że del Toro zaczął już w tym czasie pracować nad scenariuszem. Wydało się to dopiero po jakimś czasie i obaj uznali, że powstanie zarówno film, jak i książka. „Nic z tego, co wymyślił, nie kłóciło się z tym, co planowałem napisać” – twierdzi Kraus. „Mogłem więc opowiedzieć ich historię i rozwinąć ją w takim kierunku, aby zawrzeć te rzeczy, które chciałem w niej umieścić”.
Na początku prac panowie kontaktowali się regularnie, aby fabuła obu dzieł miała podobną postać. W końcu jednak Kraus nie chciał już więcej wiedzieć o filmie del Tora. Nie zamierzał oglądać kolejnych grafik koncepcyjnych, scenografii oraz innych rzeczy. Znał podstawowe elementy, wiedział też, co chce zmienić lub dodać. Obaj uzgodnili więc, że zarówno film, jak i książka będzie czymś odmiennym.
„Nie różni się to ogromnie, ponieważ pokochałem to, co del Toro włożył do tej historii. Ale istnieją pewne różnice. Są zupełnie różne postacie i elementy, które są znacznie zmienione w jednym lub w drugim przypadku. Według mnie jest to dalekie od nowelizacji” – podkreśla Kraus.
Na przykład w powieści postać Stricklanda, granego w filmie przez Michaela Shannona, odgrywa dużo większą i bardziej pozytywną rolę. Podobnie rzecz się ma z jego żoną Stricklanda, którą na ekranie widzimy tylko w kilku scenach. Dodano również całą mitologię istoty, której widzowie w kinach nie poznają. Głębiej też zanurzymy się w umysłach głównych bohaterów, co jest o tyle istotne, że żadne z nich nie mówi.
Film del Tora wyróżniono 13 nominacjami do Oscara, 7 nominacjami do Złotych Globów, 12 nominacjami do nagród Brytyjskiej Akademii Filmowej (BAFTA) i Złotym Lwem na festiwalu w Wenecji 2017. Czy z równymi zachwytami spotka się książka? Przekonamy się już 27 lutego, niecałe dwa tygodnie po kinowej premierze „Kształtu wody”.
Przypomnijmy, że akcja tej porywającej opowieści o kobiecie i jej samotności, o mężczyźnie i jego traumie oraz o niezwykłej istocie, która na zawsze zmienia te dwa życia, rozgrywa się na początku lat 60., kiedy Amerykanami targały nowe, potężne lęki. Był to okres największych obaw przed wojną nuklearną ze Związkiem Radzieckim. Niedługo później idealistyczny, patrzący w przyszłość Camelot prezydenta Kennedy’ego ustąpił miejsca rozczarowaniu, nasilającej się paranoi i społecznym niepokojom.
Tajny rządowy Ośrodek Badań Kosmicznych Occam w Baltimore otrzymuje do analizy niezwykły obiekt: humanoidalną istotę schwytaną w wodach Amazonii. W laboratorium toczy się gra wywiadów i sprzecznych stanowisk: jedni naukowcy chcą stworzenie uśmiercić i zbadać jego organizm, by odkryć tajemnicę odległych podróży kosmicznych, inni natomiast proponują utrzymywać je przy życiu dla dobra postępu technologicznego. Tymczasem pomiędzy istotą a opiekującą się nią w tajemnicy jedną z woźnych, która porozumiewa się ze stworem za pomocą języka migowego, nawiązuje się zaskakująco głęboka więź… Elisa uświadamia sobie, że to nie żadna bestia, lecz wrażliwa i krucha istota, która została już w dniu urodzenia skazana na życie w cierpieniu w świecie ludzi.
„Chciałem stworzyć piękną, elegancką historię o nadziei i odkupieniu jako antidotum na cynizm naszych czasów. Chciałem, żeby ta opowieść przybrała formę baśni, czyli świata, w którym niepozorna bohaterka spotyka na swojej drodze coś bardziej potężnego i transcendentalnego, niż wszystko, czego doświadczyła do tej pory. A potem uznałem, że świetnym pomysłem będzie przedstawić tę miłość na tle czegoś tak banalnego i złego jak nienawiść pomiędzy narodami, czyli zimnej wojny oraz nienawiść między ludźmi na tle rasowym, etnicznym, intelektualnym i płciowym” – mówi Guillermo del Toro. Fakt, iż dwie główne postaci tej historii nie mówią w konwencjonalnym sensie, jedynie uwydatnia ich wzajemne uczucie, eliminując nieporozumienia w komunikacji, często stające między ludźmi. „Miłość z natury jest tak potężna, że słowa nie są potrzebne” – dodaje reżyser.
[am]
TweetKategoria: premiery i zapowiedzi