Kolekcja książek i literackie artefakty w niezwykłym domu Guillerma del Tora

26 lipca 2017

 


Chyba każdy interesujący się współczesnym horrorem wie, kim jest Guillermo del Toro. Meksykański reżyser dał nam zajrzeć w głąb swej mrocznej wyobraźni m.in. za sprawą takich produkcji filmowych, jak „Kręgosłup diabła”, „Labirynt fauna”, „Hellboy” czy „Crimson Peak. Wzgórze krwi”. Coraz chętniej zwraca się również ku słowu pisanemu, czego dowodem jest m.in. trylogia wampiryczna zapoczątkowana powieścią „Wirus” czy przeznaczona dla młodszych odbiorców książka „Trollhunters. Łowcy trolli”. Inspiracje do swoich dzieł artysta czerpie z szeroko pojętej kultury – literatury, komiksów, filmów, dzieł sztuki i licznych artefaktów, które zgromadził w swym niezwykłym domu. Wejdź razem z nami do świata Guillerma del Tora (kliknij w zdjęcia, żeby powiększyć).

Kiedy Guillermo miał cztery lata, jego ojciec wygrał na loterii niemałe pieniądze, co pozwoliło rodzinie kupić większy dom i prowadzić bardziej dostatnie życie. Ojciec nie był wykształconym człowiekiem, nigdy nie czytał książek, wcześnie porzucił szkołę, aby zarabiać na własne utrzymanie. Kiedy jednak dzięki łutowi szczęścia niespodziewanie wzbogacił się, uznał, że w domu powinna znajdował się dobrze zaopatrzona biblioteczka. Mały Guillermo z miejsca zainteresował się zgromadzonymi w niej książkami. Przeczytał „Dzwonnika z Notre Dame”, dzieła Edgara Allana Poego, a także klasykę dla dzieci. Przejawiał bardzo wszechstronne zainteresowania. Na przykład duże wrażenie zrobiła na nim encyklopedia zdrowia rodzinnego. W wieku ośmiu lat miał ją już uważnie przestudiowaną, w skutek czego – jak wspomina – był najmłodszym hipochondrykiem na świecie, absolutnie przekonanym, że umiera na jedną z licznych chorób, które u siebie zdiagnozował. Wielokrotnie powracał też do dziesięciotomowego wydania „The Book of Art” prezentującego najważniejsze dzieła sztuki. Z równą pasją zaczytywał się komiksami, tyle że od historii superbohaterskich wolał horrory. Do dwudziestego roku życia Guillermo pochłaniał zazwyczaj jedną książkę w dwa dni. „Czytałem bardzo dojrzałe rzeczy jak na swój wiek: Rimbauda, Baudelaire’a, Marcela Schwoba, który był fantastycznym symbolistą, 'Mnicha’ Matthew Gregory’ego Lewisa, Thomasa de Quinceya” – wylicza reżyser.

Już od dziecka Guillermo zaczął również zbieranie. Pierwszą książkę kupił w wieku siedmiu lat. Była to antologia najlepszych opowiadań grozy pod redakcją Forresta J. Ackermana. Do tego stopnia zafascynował się autorem, że napisał do niego list z prośbą o adopcję. List nie trafił nigdy na pocztę tylko dlatego, że odpowiednio wcześnie znalazł go ojciec i skutecznie wybił synowi pomysł z głowy. Ową pierwszą książkę Guillermo posiada zresztą do dziś. Podobnie jak niemal wszystkie rzeczy, które od dzieciństwa kupował – komiksy, czasopisma, figurki i inne przedmioty związane z kulturą. Z czasem, kiedy został już uznanym reżyserem, doszły do tego jeszcze dzieła sztuki i inne cenne pamiątki, szczególnie ze świata filmu i literatury. Jak wylicza, na wszystkie tego typu rzeczy przeznacza połowę zarabianych pieniędzy.

Początkowo wszystkie te książki i artefakty reżyser gromadził w domu, w którym mieszkał z żoną i dziećmi. Z czasem jednak zaczęły one zawłaszczać właściwie całą przestrzeń życiową. Na dodatek nie wszyscy domownicy czuli się komfortowo w otoczeniu tych dzieł sztuki. Gdy pewnego razu del Toro zawiesił na ścianie przerażający obraz Richarda Corbena, żona powiedziała mu, że dzieło znajduje się za blisko kuchni i dzieci będą wystraszone. Wtedy coś w nim pękło i zdecydował, że zorganizuje sobie osobny dom na posiadaną kolekcję. W 2006 roku zakupił w pobliżu nieruchomość (później dokupił drugą po sąsiedzku) i przez kolejne cztery lata ją urządzał. Obiekt otrzymał nazwę „Samotnia” (ang. „Bleak House”) na cześć powieści Charlesa Dickensa, którego del Toro bardzo ceni. Z pozoru jest to zwyczajny dom na przedmieściach Los Angeles, kiedy jednak przekroczy się jego prób, można odnieść wrażenie, że wkroczyło się do fantastycznej krainy grozy.

Bleak House to właściwie prywatna biblioteka służąca reżyserowi do badań, pisania i karmienia swej wyobraźni. Dwupoziomowy dom wypełniony jest książkami, dziełami sztuki, rzeźbami, artefaktami i filmami, które Del Toro zbierał przez całe życie. Jak obliczył, posiada od 8 do 9 tysięcy książek, 50 tysięcy komiksów i magazynów, ponad 9 tysięcy filmów i jakieś 600 dzieł sztuki. Reżyser nie uważa jednak siebie za kolekcjonera, ponieważ to nie chęć zbierania jest powodem, dla którego trzyma te wszystkie dobra. „To nie kolekcja, to przestrzeń robocza” – tłumaczy. „To miejsce ma dla mnie znaczenie religijne. Wszystko, co mnie tu otacza, to relikty lub talizmany. Jakkolwiek byś tych przedmiotów nie nazwał, mają zasadnicze znaczenie dla tego, kim jestem. Ten dom jest jak widok mojego mózgu w rozłożeniu”.

Poczesne miejsce pośród wszystkich pamiątek filmowych i eksponatów z planu odgrywają książki i literackie artefakty. Cały księgozbiór podzielony jest tematycznie na trzynaście osobnych bibliotek. Każda znajduje się w innym pokoju. „To mój teren do prowadzenia badań” – mówi del Toro.

Na odwiedzających dom reżysera z pewnością duże wrażenie robi salon poświęcony książkom grozy. Pokoju pilnują figury woskowe dwóch mistrzów gatunku – na fotelu siedzi Edgar Allan Poe, a przy regale z książkami stoi H. P. Lovecraft czytający jedno ze swoich dzieł. „Postawiłem sobie za cel żyć z tymi wszystkimi facetami, których podziwiam. Ale nie rozmawiam z nimi. Jeszcze nie oszalałem” – opowiada reżyser. Obie rzeźby wykonane zostały z niebywałą precyzją. Dla przykładu, aby oddać naturalny cień zarostu na policzkach Lovecrafta, najpierw twarz pisarza została pokryta owłosieniem, a następnie ogolona. Wizerunki obu twórców zdobią również ściany – obrazy namalował Michael Deas, który projektuje amerykańskie znaczki pocztowe.

W Bleak House najważniejszy jest Pokój Deszczu. Na wstawionym tutaj fotelu u fryzjera rozsiadło się monstrum Frankenteina (z twarzą Borisa Karloffa) i popija kawę. Tu znajduje się biblioteczka, w której del Toro szuka okultystycznych nawiązań do wykorzystania w swoich filmach. Jest to też pomieszczenie, gdzie reżyser najczęściej pisze.

W Pokoju Deszczu w idealny nastrój wprowadza del Tora skonstruowany na specjalne zamówienie symulator deszczu – imitacja okna w ponury dzień, na którego szybę pada deszcz, podczas gdy z głośników dobiegają odgłosy burzy. „To rodzaj melancholijnego pokoju” – tłumaczy filmowiec. „Uwielbiam pisać w deszczu, a w Los Angeles opady się raczej nie zdarzają (śmiech)”.

W domu znajduje się również ukryty pokój zwany Nawiedzonym Dworem. Prowadzi do niego sekretne przejście za regałem z książkami dziecięcymi.

Pomieszczenie wzorowane jest na Nawiedzonym Dworze, jednej z atrakcji w Disneylandzie. Nad pokojem góruje maska Algernona Blackwooda, jednego z ulubionych pisarzy grozy Guillerma. Zgromadzone tu książki koncentrują się na mitologii, folklorze, bajkach i mitach.

W Bleak House zaprojektowano również Pokój Dickensa dedykowany temu słynnemu pisarzowi, jak i wszystkiemu, co związane jest z epoką wiktoriańską. Dotyczy to zarówno mebli, artefaktów, jak i literatury. Z kolei w Pokoju „Dziwolągów”, oprócz replik figur woskowych z filmu Toda Browninga, ulokowano kolekcję książek artystycznych i albumów fotograficznych.

Reżyser przeznaczył również osobne pomieszczenie na swoją kolekcję komiksów. W rzeczywistości jednak znajdziemy je w prawie każdym pokoju. Del Toro przyznaje, że obecnie już praktycznie nie kupuje komiksów (wyjątek robi dla wydań zbiorczych popularnych serii sprzed lat, jak „Dick Tracy”, „The Spirit” i „Little Lulu”).

W Pokoju Filmowym, jak możemy się domyślać, ulokowano kolekcję filmową. Del Toro posiada 7000 płyt DVD i Blu-ray, około 2000 dysków laserowych, około 50 kaset VHS i jedną taśmę Betamax. Filmy ułożone są według krajów i gatunków. Mamy więc kinematografię włoską, hiszpańską, meksykańską, z Bloku Wschodniego, potem dramaty, filmy wojenne, westerny, noir, kino nieme, a następnie komedie i seriale telewizyjne.

W Pokoju Filmowym znajdują się również książki poświęcone kinu, zarówno biografie reżyserów, jak i retrospektywy ich dzieł. Najwięcej pozycji dotyczy ulubionych twórców del Tora: Stanleya Kubricka, Alfreda Hitchcocka, Davida Leana i Luisa Buñuela. Na ścianach zgromadzono również pamiątki z nimi związane.

Pośród tych wszystkich skarbów wisi również blisko 600 oryginalnych dzieł sztuki, m.in. takich współczesnych artystów, jak Edward Hopper, Zdzisław Beksiński, Michael Hussar, Chet Zar, Travis Louie, James Bonner, H.R. Giger i Robert Crumb. Del Toro posiada nawet oryginalne ilustracje Charlesa Altamonta Doyle’a, ojca Arthura Conana Doyle’a.

Nie przeszkadza im towarzystwo gumowych dinozaurów, figurek potworów, rzeźbionych czaszek, wampirów, embrionów w słojach i innych przedmiotów.

Najbardziej użytecznym pomieszczeniem w całym domu jest chyba wyremontowany garaż, który przemieniono w studio, gdzie może tworzyć jednocześnie aż ośmiu artystów pracujących przy filmach reżysera.

Del Toro mówi że czuje się dozorcą tego domu podobnie, jak Jack Nicholson pilnujący hotelu Overlook w „Lśnieniu”. „Sam złożyłem półki na książki. Ścieram, odkurzam, organizuję” – opowiada reżyser. „Na początku miałem kogoś, kto pomagał mi co tydzień w odkurzaniu, ale połamano kilka rzeźb, których nie jestem w stanie zastąpić, więc już na to nie pozwalam. Jest jedna rzeźba, której oderwano palec, przykleiłem go, ale pozostało cieniutkie jak włos pęknięcie. Za każdym razem, kiedy ją mijam, myślę o tym pęknięciu” – wyjaśnia reżyser. W związku z tym wszyscy współpracownicy, którzy przebywają w studiu i chcą poszukać jakiejś książki, muszą spytać właściciela, a ten osobiście dostarczy egzemplarz lub wskaże, skąd go można wziąć.

Poniżej kilka kolejnych zdjęć prezentujących wnętrze Bleak House należącego do Guillerma del Tora:

Artur Maszota
fot. jeśli nie oznaczono inaczej – Josh White, Team Coco, Criterion Collection

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: ciekawostki