„Jonah Hex” – spaghetti western w komiksowym wydaniu już w księgarniach
Jonah Hex, były żołnierz Konfederacji i łowca nagród z potwornie oszpeconą twarzą doczekał się za sprawą wydawnictwa Egmont polskiej edycji swojej własnej serii komiksowej. Jeśli nazwisko bohatera kojarzy wam się jedynie z nieudanym filmem kinowym sprzed kilku lat, to warto zrewidować wyobrażenia o tym rewolwerowcu. Komiksowa odsłona pozbawiona jest bowiem nadnaturalnych elementów obecnych w hollywoodzkiej produkcji. Otrzymujemy rasowy western nawiązujący do dokonań włoskich mistrzów i graficzny hołd dla postaci człowieka bez nazwiska z „dolarowej trylogii” Sergia Leone.
Jonah Hex pojawił się po raz pierwszy w 1972 roku na łamach 10. zeszytu komiksowej serii „All-Star Western”, a za jego powstanie odpowiedzialni byli scenarzysta John Albano i rysownik Tony DeZunig. Ten drugi tak po latach wspominał moment, kiedy wpadł na pomysł, jak ma wyglądać rewolwerowiec. „Kiedy poszedłem do mojego lekarza, zobaczyłam tam piękny przekrój anatomii ludzkiego ciała. Postać człowieka była podzielona na pół, od stóp do głowy, było tam widać połowę jego szkieletu, połowę nerwów i mięśni. Wtedy wpadłem na pomysł, że nie byłoby źle, gdyby deformacje Hexa pokrywały połowę ciała”.
Jonah Hex szybko podbił serca czytelników i stał się główną gwiazdą „All-Star Western”, a w 1977 doczekał się własnej serii komiksowej, która ukazywała się nieprzerwanie przez ponad osiem lat. Później wielokrotnie powracał, często w absurdalnych odsłonach, przenosząc się w czasie do XXI wieku, walcząc z zombie, wampirami i wszystkim tym, na co tylko bujna wyobraźnia twórców mogła sobie pozwolić. Kiedy w 2005 roku DC Comics reaktywowało serię pod wodzą dwójki scenarzystów, Justina Graya i Jimmy’ego Palmiottiego, rewolwerowiec z blizną powrócił tam, gdzie czuł się najlepiej: na prerie Dzikiego Zachodu, gdzie jako łowca nagród mógł ponownie zmierzyć się z wszelkiej maści łotrami, skorumpowanymi szeryfami i burmistrzami małych miasteczek, zbiegłymi przestępcami i bezwzględnymi mordercami. I właśnie ta seria doczekała się teraz polskiego wydania.
Już pierwszy tom, „Oblicze pełne gniewu”, daje zapowiedź tego, co czeka nas w kolejnych tytułach mających ukazać się w najbliższych miesiącach. Gray i Palmiotti postanowili przedstawić różne epizody z życia Hexa. Każdy z albumów zbiera kilka krótszych historii dokumentujących ołowianą karierę ponurego rewolwerowca, który odstrasza ludzi potwornymi bliznami na twarzy, ale w głębi duszy jest uczciwym człowiekiem. Komiksowa seria o Jonahu Hexie to hołd dla postaci Człowieka bez nazwiska odtwarzanej w „dolarowej trylogii” przez Clinta Eastwooda. Staje się to oczywiste już od pierwszych stron komiksu – charakterystyczny grymas, rysy twarzy, a nawet fryzura zdradzają uderzające podobieństwo do hollywoodzkiego aktora. Tyle, że zamiast poncha Jonah Hex przyodziany jest w mundur konfederata.
Scenarzysta Jimmy Palmiotti od lat zabiegał u włodarzy z DC Comics o możliwość wznowienia przygód Jonaha Hexa, ponieważ łowca nagród od dzieciństwa należał do jego ulubionych bohaterów komiksowych. „Był najbardziej hardkorową postacią, jaką kiedykolwiek stworzono. Był facetem, który na pierwszy rzut oka wydawał się bezlitosnym nędznym draniem, ale kiedy jako czytelnik dokopywałeś się głębiej, zaczynałeś rozumieć, że robił to, co musiał robić, musiał też stwarzać takie pozory” – mówił Palmiotti w wywiadzie dla „Crimespree Magazine”. „Podobało mi się również, że w przeciwieństwie do współczesnych bohaterów komiksowych, Jonah był pijakiem i kobieciarzem i miał poczucie sprawiedliwości wykraczające poza zasady określone przez władze czy rodzaj ludzki”. Taki jest też Jonah Hex w komiksie Palmiottiego i Graya, czego pierwszy tom serii zatytułowany „Oblicze pełne gniewu” jest najlepszych dowodem.
Komiks ukazał się nakładem wydawnictwa Egmont w tłumaczeniu Tomasza Kłoszewskiego.
[am]
TweetKategoria: premiery i zapowiedzi