Zmarła Mercedes Barcha Pardo, żona i muza Gabriela Garcíi Márqueza

17 sierpnia 2020

Gabo zwykł mawiać, że bez niej nigdy nie zdołałby ukończyć „Stu lat samotności”. Mercedes Barcha Pardo, od 1958 roku żona kolumbijskiego pisarza Gabriela Garcíi Márqueza, zmarła w sobotę 15 sierpnia. W listopadzie miałaby 88 lat.

Szwagier Mercedes, Jaime García Márquez, twierdził, że żona była „prawą ręką” Gabo. Towarzyszyła mu zawsze i wszędzie, wspierała go i motywowała. Była dla Márqueza natchnieniem i muzą. „Była miłością jego życia” – napisał na Twitterze prezydent Kolumbii, Iván Duque.

„Miałam przywilej spotkać Mercedes Barchę. Okazała się cudowną dyskutantką, błyskotliwą, krytyczną, kulturalną, celnie wyrażającą opinie. Wspaniała, wyjątkowa kobieta” – tak wspomina Mercedes burmistrz Meksyku, Claudia Sheinbaum. Jorge Eduardo Ritter, były minister spraw zagranicznych Panamy i wieloletni przyjaciel Márqueza, napisał w niedzielę, że „w niemałym stopniu to, co czytelnicy zawdzięczają pisarzowi, zawdzięczają również jej. Wreszcie znów są razem”.

Mercedes Barcha urodziła się w północnej Kolumbii 6 listopada 1932 roku w rodzinie aptekarza pochodzenia egipskiego. Była najstarszą z sześciorga rodzeństwa. Po raz pierwszy spotkała przyszłego męża, gdy liczyła sobie 9 lat, a on 13. Poznali się w miejscowości Sucre, gdzie ich rodziny spędzały wakacje. Gabo oświadczył się Marcedes, mając 18 lat. Ona miała wówczas nieco ponad 13. W wywiadzie dla magazynu Semana wspominała po latach: „Powiedział: musisz za mnie wyjść. Trochę mnie zaskoczyło to nieznoszące sprzeciwu oświadczenie, byłam przestraszona, ale cóż, zgodziłam się”. Ślub wzięli w 1958 roku i od tego czasu przez 56 lat żyli razem aż do śmierci pisarza w 2014 roku. Para doczekała się wspólnie dwójki dzieci: Rodriga Garcíi i Gonzala Garcíi Barchy.

Żeby Gabo, wówczas nieznany szerzej dziennikarz z jedną książką na koncie, mógł w spokoju pracować nad powieścią „Sto lat samotności”, Mercedes zastawiała własne rzeczy w lombardzie. Autor sam często przywoływał sytuację, która miała miejsce po zakończeniu pisania. Rękopis liczył sobie 490 stron i kiedy przyszedł czas, by nadać go na poczcie z Meksyku do Kolumbii, opłata wyniosła 83 pesos. Ponieważ mieli zaledwie 45, w pierwszym rzucie wysłali tylko połowę. Po powrocie do domu Mercedes wzięła kilka ostatnich rzeczy, które zostały – suszarkę do włosów, blender i grzejnik – i zdobyła pieniądze na sfinansowanie drugiej przesyłki. Książka miała uczynić Gabriela Garcíę Márqueza nieśmiertelnym klasykiem.

Biograf Gerald Martin nazwał Márquezów „ocalałymi z katastrofy”. Gabriel był marzycielem, bujał w obłokach. Ona, twarda realistka, pilnowała, by nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Pisarz zwierzył się swojemu przyjacielowi: „Kiedy zabrakło pieniędzy, nic mi nie powiedziała. Nie wiem, w jaki sposób zdołała przekonać rzeźnika czy piekarza, by jej zaufali, albo właściciela mieszkania, by cierpliwie czekał dziewięć miesięcy na czynsz. Jak już wiesz, wytrzymała naprawdę sporo szaleństwa z mojej strony”.

Pisarz Sergio Ramírez stwierdził, że wraz ze śmiercią Mercedes Barchy „skończyła się pewna epoka literacka, ale pozostaje wspomnienie serdecznego przyjaciela, towarzysza wielu szczęśliwych lat rozmów, niespodzianek, opowieści i nieprzespanych nocy”.

[kch]
fot. (1) Presidencia Enrique Pe?a Nieto, (2) Harry Ransom Center

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: newsy