Promocja biografii Philipa Rotha wstrzymana. Autor książki oskarżany o gwałt i molestowanie seksualne

23 kwietnia 2021

Dystrybucja i promocja niedawno wypuszczonej na rynek, długo wyczekiwanej biografii Philipa Rotha została wstrzymana przez amerykańskiego wydawcę. To konsekwencja oskarżeń o gwałt i molestowanie seksualne wysuniętych w stosunku do autora książki Blake’a Baileya.

Większość oskarżeń pod adresem biografa Rotha pochodzi od uczennic, które uczęszczały do jego klasy, gdy w latach 90. pracował jako nauczyciel w gimnazjum Lusher Middle School w Nowym Orleanie. Kobiety twierdzą, że Bailey wykorzystywał swoją pozycję i manipulował nimi, aby później, gdy były już pełnoletnie, nakłaniać je do kontaktów seksualnych. Dwukrotnie padają również oskarżenia o gwałt.

„To poważne zarzuty. W ich świetle postanowiliśmy wstrzymać dystrybucję i promocję książki 'Philip Roth: The Biography’ do czasu, aż pojawią się dalsze informacje” – czytamy w oświadczeniu amerykańskiego wydawnictwa WW Norton. Z kolei brytyjski wydawca nie zmienia planów co do publikacji. Oficyna Bailey Vintage, która jest częścią Penguin Random House, przyznała, że zarzuty są „nadzwyczaj poważne”, ale „na tym etapie są to zarzuty”, dlatego nie wstrzymują działań.

W ostatnim czasie kilka uczennic Blake’a Baileya zaczęło mówić głośno o nieodpowiednich zachowaniach dawnego nauczyciela. Bailey wspominany jest wprawdzie jako charyzmatyczny wzór do naśladowania, który tratował uczennice jak intelektualne partnerki, ale jednocześnie wytwarzał atmosferę intymności mogącą przekraczać granicę. Niektóre twierdzą, że uwagi i zachowanie Baileya stanowiły próbę „przygotowania” dziewczyn do kontaktów seksualnych z nim po latach.

Najpoważniejsze zarzuty padają ze strony dwóch osób. 40-letnia Eve Crawford Peyton, była uczennica, która obecnie pracuje w dziale reklamy jednego z liceów w Nowym Orleanie, mówi, że Bailey zgwałcił ją, gdy miała 22 lata.

„Przez całe dekady krążyły historie opowiadane szeptem lub dzielone z innymi przy lampce wina przez dawne uczennice, które myślały, że przytrafiło się to tylko im. Jego zachowanie było czymś na kształt tajemnicy poliszynela, całkowicie odpowiadało schematowi i stanowiło podręcznikowe uwodzenie, ale nikt nigdy nic nie powiedział. (…) Dla jasności, do niczego się nie posunął, nie gdy byłyśmy w ósmej klasie. Ale budował grunt. Sprośne dowcipy, flirciarskie komentarze, uściski trwające odrobinę zbyt długo, zachęcanie nas do tego, byśmy się dzieliły szczegółami z osobistego życia, gdy poszłyśmy już do liceum (typu 'Napisz do mnie o swoich ostatnich zabawach łóżkowych’)” – wspomina Peyton w liście opublikowanym na łamach „Los Angeles Times”.

W 2003 roku Peyton, wówczas już zaręczona studentka uniwersytetu w Missouri, spotkała byłego nauczyciela w Nowym Orleanie. Poszli razem na drinka, a potem przyjęła zaproszenie do mieszkania, które zajmował. Tam zaczął ją całować, zainicjował seks oralny, a gdy zaczęła się wyginać, by się wyswobodzić, przyszpilił ją do łóżka i siłą uprawiał z nią seks. Miał przestać, gdy powiedziała, że nie używa antykoncepcji. Na koniec, odwożąc Peyton do domu jej ojca, gdzie mieszkała, Bailey powiedział dziewczynie, że „pragnął jej od momentu, gdy ją poznał” (miała wówczas dwanaście lat). Kobieta zwierzyła się dwóm przyjaciółkom, ale nie złożyła doniesienia na policję. Była przytłoczona całym zajściem i nie chciała wracać do traumatycznego zdarzenia. Zgłosiła się za to na terapię dla ofiar molestowania. Jedna z przyjaciółek Peyton, obecnie profesor historii sztuki na jednym z uniwersytetów, potwierdziła, że usłyszała tamtego lata o gwałcie.

Kilka dni po zdarzeniu Blake Bailey napisał do niej e-maila zweryfikowanego przez „New York Times”, w którym przeprosił za swoje zachowanie i zapytał, czy może liczyć na jej dyskrecję. Odezwał się potem jeszcze raz, latem 2020 roku, nawiązując do „tej okropnej nocy sprzed 17 lat” i tłumacząc, że cierpiał wówczas na zaburzenia psychiczne (ta wiadomość również została zweryfikowana). Teraz dla Eve Peyton każde zetknięcie się z głosem Baileya w radiu czy z artykułem o nim jest bolesnym doświadczeniem. „Nie da się przed tym uciec” – mówi.

Swoje doświadczenia ujawniły jeszcze trzy inne uczennice Blake’a Baileya. Oprócz nich zgłosiła się również dyrektor wydawnicza Valentina Rice, która również opowiada o gwałcie. Do zdarzenia miało dojść w 2015 roku. Rice spotkała biografa w domu wspólnego znajomego, krytyka literackiego Dwighta Garnera. Tak się złożyło, że oboje mieli tam przenocować. Jak opowiada kobieta, gdy już poszła do łóżka, do jej sypialni wdarł się Bailey i ją zgwałcił, mimo że wielokrotnie powtarzała „nie” i „przestań”. Przyjaciel Rice, Eliot Nolen, pamięta, że kobieta zwierzyła mu się z całego zajścia tydzień później, jednak ona również nie chciała zawiadamiać policji. Dwight Garner, w którego domu doszło do gwałtu, był przerażony, dowiedziawszy się o wszystkim. Jak przyznaje, nie znał wcześniej dobrze Baileya. Miał to być jedyny raz, kiedy został zaproszony do niego.

Trzy lata później, zainspirowana ruchem #MeToo, Valentina Rice napisała anonimowej skrzynki e-mailowej do Julii Reidhead, szefowej wydawnictwa WW Norton, a także do reportera „New York Timesa”. Dziennikarz odpowiedział, ale w końcu nie kontynuowała z nim tematu. Reidhead natomiast się nie odezwała. Jednak tydzień później Rice otrzymała na ten sam adres wiadomość od Blake’a Baileya. „Mogę zapewnić, że nigdy z nikim nie uprawiałem seksu bez obopólnej zgody, a jeśli się pojawi taka konieczność, będę stanowczo bronił mojej reputacji i źródła utrzymania. W międzyczasie apeluję do pani przyzwoitości: mam żonę i młodą córkę, które mnie uwielbiają i polegają na mnie, a taka pogłoska, chociaż nieprawdziwa, całkowicie by je zniszczyła” – napisał Bailey.

Gdy tylko oskarżenia wypłynęły na światło dzienne, jeszcze przed decyzją wydawnictwa, umowę z Baileyem rozwiązała jego dotychczasowa agencja literacka, Story Factory. Sam biograf stanowczo zaprzecza wszelkim oskarżeniom. Komentarza udzielił jego prawnik: „Pan Bailey nigdy nie zachował się nieodpowiednio w stosunku do żadnej uczennicy i nigdy też nie otrzymał żadnych skarg dotyczących swojej pracy w Lusher Middle School ponad dwadzieścia lat temu. Sugestia, że uwodził swoje podopieczne w nadziei na późniejsze relacje erotyczne, jest absurdalna. Oskarżenia zawarte w liście pani Peyton są wypaczonym, raniącym opisem związku między dorosłymi. Pan Bailey nigdy nie potraktował kobiety niewłaściwie i nigdy nie zastosował wobec niej przemocy”. Rzecznik Lusher Middle School również twierdzi, że w czasie dziewięciu lat zatrudnienia nigdy nie wpłynęła żadna skarga na zachowanie Baileya.

Blake Bailey zadebiutował jako pisarz w 2003 roku biografią Richarda Yatesa. W 2009 zakwalifikował się do finału nagrody Pulitzera za swoją książkę poświęconą Johnowi Cheeverowi. Jeszcze większy sukces miał przyjść, gdy Philip Roth wybrał go na oficjalnego biografa, dając mu nieograniczony i wyłączony dostęp do swojego obszernego archiwum, w tym niepublikowanych prac i prywatnej korespondencji. Zebranie materiałów i książki zajęło łącznie ponad 8 lat (w tym samo pisanie ponad 3 lata). Publikacja trafiła do sprzedaży w Stanach Zjednoczonych 6 kwietnia i błyskawicznie trafiła na listę bestsellerów „New York Timesa”. W pierwszym rzucie wydawnictwo WW Norton wypuściło 50 tysięcy egzemplarzy i szykowało się właśnie na dodruk kolejnych 10 tysięcy w pierwszych dniach maja. Te plany zostały obecnie wstrzymane. Zrezygnowano również z reklamy i działań w mediach.

Byłe uczennice Baileya twierdzą, że narracja, którą Bailey przyjął, pisząc o Rothcie, była dla nich ostateczną motywacją, by zdemaskować go publicznie. Ich zdaniem biograf usprawiedliwiał mizoginię Rotha i złe tratowanie przez niego kobiet.

Podjęta decyzja może narazić wydawnictwo WW Norton na duże straty finansowe, zważywszy na docierające z mediów informacje, że za napisanie książki Bailey otrzymał sześciocyfrową zaliczkę. Sprawa jest bezprecedensowa z jeszcze jednego względu – publikacja dotyczy innego pisarza i jest wynikiem wieloletnich działań popartych stosownymi umowami podpisanymi z Rothem i kontynuowanymi z jego spadkobiercami. Roth zachęcał swoich bliskich do rozmów z Baileyem i sam udzielał wyczerpujących wyjaśnień, przekazał mu napisaną przez siebie 300-stronicową chronologię, a także kopię niepublikowanej książki „Uwagi dla mojego biografa”. Dla wielu miłośników literatury możliwość zapoznania się z tymi materiałami istnieje wyłącznie poprzez biografię Baileya. Czy uczynki autora powinny mieć wpływ na dostęp do przeprowadzonej przez niego pracy? To pytanie, które zapewne wielu będzie roztrząsać.

[kch,am]
fot. PPLDTV/YouTube

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: newsy