Amazon otworzył pierwszą stacjonarną księgarnię ? renesans papieru czy sprytny zabieg marketingowy?
Działający od dwudziestu lat największy sklep internetowy na świecie otworzył w Seattle swoją pierwszą stacjonarną księgarnię. Amazon Books ma być miejscem, w którym nie tylko kupimy książkę, ale też po prostu będziemy chcieli spędzać miło czas.
Księgarnia została otwarta w zeszły wtorek (3 listopada) w centrum handlowym niedaleko kampusu Uniwersytetu Washingtona w Seattle. Do Amazon Books wchodzi się nie po wpisaniu adresu w okienku przeglądarki, lecz przez prawdziwe, drewniane drzwi. Zresztą, jak zauważają z dużą dozą ironii komentatorzy, jest tu wiele drewnianych i drewnopodobnych elementów (m.in. regały), które zdają się być dalekie od estetyki wirtualnego sklepu giganta. Już teraz pierwsza księgarnia Amazona często jest porównywana ze słynną Barnes & Noble w Nowym Jorku. Również ze względu na fakt, iż nie ma być to jedynie sklep z książkami, ale też miejsce wyposażone w kawiarnię, wygodne kanapy dla czytelników, kącik dla dzieci (reklamowany hasłem: „Relaks, czytanie i odkrywanie wybitnych książek wspólnie z dziećmi”) i innymi atrakcjami oraz klimatem mającym zachęcić do spędzenia tam czasu z książką, rodziną, znajomymi. Jednym słowem, miejsce wspólnoty.
„Książki do naszego sklepu są wybierane w oparciu o wstępne zamówienia i sprzedaż na amazon.com, popularność na Goodreads oraz oceny naszych klientów” ? napisano w notce Amazona. Przy każdej z książek znajdują się informacje z opiniami i ocenami czytelników, które mają pomóc w wyborze. W Amazon Books znajdziemy jedynie książki, które uzyskały w opinii internautów powyżej czterech gwiazdek. Są też wydzielone miejsca z tytułami o najwyższej średniej ocen (powyżej 4,8). Ceny są takie same jak w Internecie.
Amazon jest kolejną, po Apple czy Microsofcie, wielką marką internetową tworzącą własny sklep w świecie realnym. Jak jednak podkreślają ludzie z Amazona, nie ma to być jedynie księgarnia, lecz instytucja kultury, w której nie handel, a zbiorowość jest najważniejsza. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, wkrótce księgarnie zostaną otwarte w kolejnych miastach.
Niektórzy w działaniu Amazona upatrują symbolicznego dowodu, że papier powrócił do łask czytelników. Choć w ostatnim czasie daje się zauważyć spadek na rynku e-booków w USA, to jednak specjaliści twierdzą, że otwarcie księgarni należy raczej traktować w kategorii sprawnie przemyślanych działań marketingowych mających zwrócić uwagę klientów na sklep internetowy.
Rob Salkovitz pisze na łamach magazynu „Forbes”, że Amazon Books „nie ma nic wspólnego ze sprzedażą książek”. Zauważa, że asortyment tej księgarni to głównie najpopularniejsze i najwyżej oceniane książki (jedynie pięć tysięcy pozycji) oraz elektronika (np. czytniki Kindle, słuchawki) „Oczywiście bibliofile z Seattle nie mają żadnego powodu, by się tam wybrać” – zauważył. O celu otwarcia tego typu placówki mówi wiele sposób, w jaki zaprezentowano ofertę książek. Przy żadnym z tytułów nie ma bowiem podanej ceny, a jedynie kod kreskowy. Należy go zeskanować, dzięki czemu przeniesieni zostaniemy na stronę sklepu. Jeśli nie posiadamy sprzętu umożliwiającego wykonanie takiej czynności, pomoże nam w tym obsługa sklepu. Będąc zalogowanym w aplikacji, natychmiast udostępniasz Amazonowi wgląd w swoje konto w sklepie. Znając nasze preferencje, historię zakupu, status na Amazon Prime, status karty kredytowej i inne dane, księgarnia może (choć na razie tego nie robi) zaoferować nam indywidualną cenę za produkt.
Jak przypomina Salkovitz, Amazon nie zarabia na sprzedaży książek, nawet w Internecie. To ledwie prosperujący biznes. Z aktualnych finansów firmy wynika, że zyski czerpane są z usług w chmurze (Amazon Cloud), ogromnych centrów danych, które zapewniają moc obliczeniową potrzebną do łączenia informacji zebranych z aplikacji mobilnych z ukrytymi zasobami na temat klienta. „Więc co, jeśli ten skromny punkt sprzedaży nie jest w rzeczywistości księgarnią? Załóżmy, że jest to laboratorium i salon wystawowy, w którym Amazon może pokazać swoje rozwiązania do łączenia fizycznego i cyfrowego biznesu: rozwiązania, które bez wątpienia istnieją w chmurze Amazona. Może to świadczy o pomyśle na technologię, którą Amazon mógłby wykorzystać kiedyś w przyszłości, ale która z pewnością zainteresuje wielkie firmy wynajmujące petabajty usług w chmurze?” Salkovitz straszy, że całkiem prawdopodobne jest, iż na naszych oczach rodzi się handel detaliczny porównany do tego, co przedstawiono w filmie „Raport mniejszości”.
[aw]
źródło: Amazon, Forbes
Kategoria: newsy