Poznaj bohaterkę nowego thrillera Bartosza Szczygielskiego. Rozpocznij z nami przedpremierowo czytanie „Asymetrii”

9 lutego 2024

15 lutego do księgarń trafi nowy thriller Bartosza Szczygielskiego zatytułowany „Asymetria”, którego główną bohaterką jest Alicja Mort. Co o niej wiemy? „Nie da się udawać skurczu mięśnia okrężnego oka. Mięśnia jarzmowego już tak. Gdy pracują oba z nich, widzimy radość na twarzy naszego rozmówcy, ale gdy ten pierwszy pozostaje nieruchomy, wyczuwamy fałsz. Nie każdy potrafi to wyłapać. Alicja Mort potrafi. Mimika twarzy oraz zachowania behawioralne stanowią ważny element w 'Asymetrii’. Możecie dowiedzieć się, jak ważny, czytając” – wyjaśnia autor książki. Lekturę „Asymetrii” rozpoczniecie razem z nami poniżej. Prezentujemy sam początek powieści, a po ciąg dalszy zapraszamy do księgarń wraz z wydawnictwem Czwarta Strona.

Jesień 2019

Kłamstwo miało krótką sukienkę.

Nosiło też za małe stringi. Cieniutkie paski materiału wrzynały się w biodra dziewczyny i odznaczały pod czarnym, lekko prześwitującym materiałem odsłaniającym długie nogi. Nikomu w barze to nie przeszkadzało. Może odrobinę samej właścicielce, która co kilka sekund lekko wierciła się na stołku, próbując znaleźć dla siebie wygodniejszą pozycję. Alicja Mort nie była jednak pewna, czy to przypadkiem nie element wcześniej obranej strategii, by zachęcić samców do wykonania pierwszego kroku. Wprawdzie nie przyniosło to jeszcze efektu, ale wokół nieznajomej kręciło się już kilku facetów. To kwestia paru minut i drinków, które musieli w siebie wlać, by nabrać odwagi oraz przystąpić do ataku. Ostre światło podkreślające smukłą sylwetkę, smętna muzyka dobiegająca z głośników i wprowadzająca w nastrój, a przede wszystkim obietnica namiętnej nocy bez zobowiązań. To musiało się udać.

Alicja obserwowała swoją konkurencję i miała kłopot z tym, by ją rozgryźć. Głównie dlatego, że tamta siedziała do niej tyłem i wyglądała na profesjonalistkę, co znacznie utrudniało jej zadanie. Pocieszała się tym, że tego wieczoru inne kobiety przy barze prezentowały się podobnie.

W tym ona sama.

Nie była z siebie dumna, ale musiała jakoś zarobić na chleb, a raczej na nowe szpilki, jeżeli dalej chciała pracować w tej branży. Wygląd miał tutaj ogromne znaczenie. Wcisnęła się w sukienkę, którą ostatni raz miała na sobie dobry rok temu, więc przynajmniej samopoczucie lekko jej się poprawiło. Ostatnie miesiące nie należały do łatwych. Znalezienie klienta graniczyło z cudem. Spodziewała się, że Polacy nie są otwarci na nowości i będą podchodzić do jej propozycji z rezerwą, dalej jednak wierzyła, że osiągnie sukces. W pierwszych tygodniach leciała jeszcze na adrenalinie i marzeniach, które szybko zweryfikowała rzeczywistość. Gdyby wtedy wiedziała, że skończy w hotelowym barze, sącząc bezalkoholowego drinka, złożyłaby CV w Biedronce. Czasem nadal to rozważała.

Rozejrzała się po barze, wypatrując dzisiejszego celu. Szukała mężczyzny po czterdziestce, zadbanego i zmęczonego ciągłymi wyjazdami, konferencjami oraz tym, że znajdował się daleko od domu. Ten opis pasował do większości przebywających właśnie w jej najbliższej okolicy. Alicji nie zależało jednak na byle kim. Gdyby tak było, już dawno leżałaby w hotelowej pościeli, udając kolejny orgazm. Ten etap życia na szczęście miała już za sobą. Teraz nie posuwała się tak daleko, co nie oznaczało, że nie mogła czasem popuścić wodzy fantazji.

Spojrzała na siebie w lustrze wiszącym nad barem. Wyglądała na zmęczoną.

– To samo – poprosiła, stukając palcem w szklankę, kiedy wzrok barmana przeniósł się z jej dekoltu na okolice ust. – Dużo lodu.

– Oczywiście – odparł, przerzucając przez ramię szmatkę, którą polerował ciągle ten sam kieliszek. – Może zaproponuję coś do jedzenia? Mamy w menu doskonałego pstrąga.

– Świeży?

Barman szeroko się uśmiechnął, ale jego dłoń powędrowała do twarzy. Podrapał się lekko za żuchwą, tak jakby robił to od niechcenia. Dotykał skóry przez kilka sekund, podczas których nie odrywał od Alicji wzroku. Uważnie patrzyła mu w oczy, ale te nawet nie drgnęły.

– Tak, oczywiście, że tak – przytaknął. – Dziś przywieziony.

– Uwielbiam pstrąga.

– Mam zamówić? Będzie gotowy w kilka minut.

– Dziękuję, nie jestem głodna.

Alicja od rana nie miała nic w ustach, by przypadkiem nie wzdęło jej brzucha. Potrafiła za to rozpoznać kłamcę, a chłopak nieświadomie przekonał ją do tego, by zrezygnowała z ryby. Podwójne potwierdzenie często oznaczało niepewność, a do tego dochodził minimalnie wyższy ton głosu. Mogłaby to zignorować, gdyby nie fakt, że facet dotknął swojej twarzy. Zrobił to mimowolnie i pewnie nawet sam tego gestu nie zarejestrował. Alicji to wystarczyło, by zyskać niemal stuprocentową pewność, że pstrąg był albo zamrożony, albo już mocno nieświeży. W obu przypadkach wolała nie ryzykować, poza tym miała robotę do wykonania.

Poczekała, aż na blacie pojawi się jej drink.

– Dziękuję – powiedziała, podnosząc się ze stołka. – Proszę dopisać to do rachunku pokoju trzysta osiem.

– Oczywiście.

Lokator pokoju, którego numer przed chwilą podała, grzecznie upijał się przy stoliku pod oknem. Odkąd przyszła do baru, facet zdążył wlać w siebie cztery podwójne whiskey. Weźmie jeszcze kilka łyków, a obsługa będzie go zanosiła do łóżka. Siedział sam, a na blacie leżały hotelowa karta, której numer udało jej się podejrzeć, przechodząc obok, i obrączka. Mógł zapijać smutki lub rozważać, czy warto zaryzykować małżeństwo dla jednej nocy z kimś, kto może na pamiątkę zostawić mu chlamydię. Nie jej problem i co ważniejsze, nie jej cel, choć zamierzała go wykorzystać.

Alicja uniosła w kierunku mężczyzny swoją szklankę i lekko się przy tym uśmiechnęła. Wątpiła, by zarejestrował jej obecność, ale to nie miało znaczenia. Barman to widział, tyle wystarczyło.

Ruszyła na łowy.

Nienawidziła chodzić w szpilkach. Stukanie obcasami doprowadzało ją do szału. Jedynym dźwiękiem, który wydawał się jej gorszy, był odgłos walizki na kółkach ciągniętej po kostce brukowej. Czuła, że samym hałasem skupia na sobie uwagę. Wolała poruszać się bezszelestnie, by przy pierwszym kontakcie wywołać lepszy efekt. Mężczyźni tracili czujność, kiedy kobieta do nich podchodziła. Wypadali ze swojej roli zdobywcy, a ona zyskiwała kilka sekund na to, by zainicjować kontakt. W pracy Alicji element zaskoczenia stanowił połowę sukcesu. O wiele łatwiej odczytać człowieka, kiedy ten nie wie, czego od niego oczekujesz.

Zanim przystąpiła do pracy, musiała zająć się swoją konkurencją. Zbyt dużo czasu włożyła w to, by dzisiejszy wieczór doszedł do skutku. Zbliżyła się więc do kobiety i usiadła na stołku obok.

– Trzysta osiem – powiedziała, stawiając swojego drinka na blacie.

– Słucham?

Z bliska Alicja dostrzegła, że dziewczyna dopiero co wkroczyła w pełnoletność, choć nie była tego pewna na sto procent. Makijaż mocno ją postarzał. Niepotrzebnie podkreślał i tak mocno zarysowane kości policzkowe, za to odwracał uwagę od nieco zbyt dużego nosa. Solidna dawka eyelinera przyprawiała Alicję o dreszcze. Ona zauważała takie rzeczy, ale krążący nieopodal mężczyźni skupiali się na innych częściach ciała. Doświadczenie nauczyło ją tego, że makijaż to jedynie dodatek, który i tak nie przebija swoją mocą obcisłej sukienki. Jeżeli do tego brakowało stanika, kobieta mogła równie dobrze mieć brodę. Większość mężczyzn była skłonna do poświęceń.

– Facet siedzący pod oknem ledwo się już trzyma. – Wyprostowała się, by dać rozmówczyni widok na to, co działo się za jej plecami. – Praktycznie nie kontaktuje.

– Co mnie to obchodzi?

Dziewczyna chciała brzmieć na twardą, ale jej twarz mówiła coś innego. Brwi nieznacznie się uniosły, pociągając za sobą powieki i odsłaniając oczy. Na ułamek sekundy jej usta się ścisnęły, a ich kąciki powędrowały w stronę uszu. Alicja ją wystraszyła. Za chwilę zacznie się rozglądać po barze, by zlokalizować kogoś, do kogo będzie mogła się przyczepić i poszukać pomocy.

– Zaprowadź go do pokoju, połóż grzecznie na łóżku i poczekaj, aż zaśnie – wyjaśniła Alicja, nachylając się w jej stronę. – W portfelu powinien mieć gotówkę, bo nie przyszedł tutaj, żeby się schlać. Szuka towarzystwa i walczy ze sobą, a teraz jest już bezbronny. Weź gotówkę, a karty, zegarek i biżuterię zostaw. To łatwo wytropić, jeżeli zgłosi kradzież. Nie powinien, ale nigdy nie wiadomo.

– Nie mam pojęcia, za kogo mnie…

– Ułóż go w pozycji bocznej ustalonej – powiedziała Alicja, podnosząc się ze stołka. – Wiesz, o jakiej mówię? Pokazywali to w szkole, a jak nie pamiętasz, sprawdzisz w telefonie. Nie chcemy chyba, żeby nasz kolega zadławił się treścią swojego żołądka?

Dziewczyna pokręciła głową.

– Prezerwatywę, którą trzymasz w torebce, zostaw w pokoju – poradziła Mort. – Otwórz, rozwiń i wrzuć do toalety albo lepiej zostaw na umywalce. Napluj do środka czy napuść trochę mydła, zostawiam to twojej inwencji. Kreatywność to droga do sukcesu, a facet przynajmniej będzie miał wyjaśnienie, dlaczego jest o kilka stówek uboższy. Potem wyjdziesz z pokoju, wrócisz do domu, weźmiesz długą kąpiel i zastanowisz się, czy faktycznie chcesz to dalej robić.

– Skąd wiedziałaś? – spytała speszona dziewczyna. – To aż tak widać?

– Wiem, gdzie patrzeć. – Alicja uśmiechnęła się, a potem nachyliła i dotknęła jej ramienia. – Radzę się pośpieszyć, on zaraz odleci.

Dziewczyna spojrzała na mężczyznę, którego miała grzecznie odprowadzić do pokoju i okraść. Dopijał kolejną szklankę bursztynowego trunku. Wstała i poprawiła sukienkę. Nałożyła na twarz maskę obojętności i bez słowa ruszyła w stronę faceta. Alicja obserwowała, jak podchodzi do jego stolika, nachyla się i szepcze mu coś do ucha. Wystarczyło jej kilkanaście sekund, by resztkami sił podniósł się i grzecznie ruszył z nową towarzyszką do hotelowej windy. Zostawił obrączkę na stole i Alicja wiedziała, że to nie efekt zapominalstwa czy alkoholu. Zrobił to z pełną premedytacją, choć mógł tego sam nie zarejestrować.

Potrzebował kłamstwa.

Dostał obietnicę pozwalającą mu podjąć decyzję, którą tak naprawdę miał już dawno podjętą, tylko nie zdawał sobie z tego sprawy.

Alicja po cichu liczyła, że zmieni życie dziewczyny. Ta poczuje się paskudnie, kiedy tylko sięgnie po portfel pijanego faceta. Widziała to po niej aż za dobrze, ale musiała się wtrącić, by mieć wolną rękę. Jej konkurencja wyglądała niemal tak samo, była jednak młodsza i seksowniejsza, a to szkodziło interesom.

Nauczyła się, że swoje dobro powinna stawiać zawsze na pierwszym miejscu.

Bar powoli pustoszał, kiedy Alicja w końcu mogła swobodnie podejść do mężczyzny siedzącego z dala od ciągów komunikacyjnych, którymi non stop ktoś się przemieszczał. Kelnerzy i obsługa hotelowa robili wszystko, by zdążyć ze swoimi sprawami przed końcem zmiany. Jej także zależało na czasie. Zbyt długo to już odwlekała.

Oznajmiła to, że się zbliża, stukając obcasami o płytki. Facet na moment podniósł głowę i przestał czytać rozłożony na stole magazyn o urządzaniu wnętrz. To wystarczyło, by Alicja mogła zacząć realizować swój plan.

– Mogliby już skończyć z tym polerowanym gresem – powiedziała, biorąc jednocześnie łyk drinka. – Przecież to matowieje, nie mówiąc już o rysach. Ile można to wciskać klientom?

Spoglądał na nią tak, jakby natrafił na bratnią duszę.

– To samo powtarzam w mojej firmie – odparł. – Wygląda ładnie przez chwilę, ale utrzymanie tego w czystości to koszmar.

– Pełna zgoda. Mogę?

Alicja nie czekała na odpowiedź i odsunęła dla siebie krzesło. Doskonale wiedziała, że jeszcze kilka zdań, a sam zaprosiłby ją do stolika, ale od tych obcasów bolały ją już plecy. Robiła się za stara na to, by jej pięty spędzały cały wieczór dziesięć centymetrów ponad podłożem. Usiadła, pochylając się do przodu, aby dać facetowi możliwość zobaczenia tego, co mogło go czekać niebawem.

– Pan też był na konferencji? – spytała, gładząc palcem wskazującym brzeg szklanki i zakładając nogę na nogę. – Jak wrażenia?

– Dokładnie takie same jak rok temu. I dwa lata temu.

– Mam to samo. – Uśmiechnęła się lekko. – Wałkujemy motywy, które już wszystkim w branży się przejadły, ale nic nowego się nie pojawia. Co roku coraz mniej mam ochotę tutaj przyjeżdżać.

Spoglądał na nią dokładnie w taki sposób, na jaki liczyła. Mieszanka niedowierzania oraz fascynacji. Na zdjęciach, które oglądała na jego Facebooku, zdawał się przystojniejszy. Alicja dalej uważała, że cel wygląda bardzo dobrze, jak na faceta po pięćdziesiątce i z siedzącym trybem pracy. Zadbana fryzura nosiła już znamiona siwizny, ale w ten seksowny sposób, nadający mężczyźnie wygląd Clooneya. Do tego dwudniowy zarost, niebieskie oczy i grafitowy garnitur w wersji slim, który nie pękał w szwach, kiedy noszący go się poruszał.

Facet nie musiał być przystojny, by kobiety traciły dla niego głowę.

Wiedziała, że chodził na siłownię, choć pod odrobinę za dużym garniturem nie mogła podziwiać efektów jego treningów. Z tego, co pisał, wynikało, że było na co popatrzeć. Zaczął o siebie dbać dwa lata temu, a przynajmniej wtedy pojawiły się na jego profilu pierwsze zdjęcia pokazujące, że poza pracą ma jakieś życie. Jeździł na rowerze, czasem się wspinał, a w wolnych chwilach zajmował ogrodem. Facet idealny. Własna firma z ugruntowaną pozycją na rynku, napuchnięte konto w banku i skłonność do wtykania penisa nie tam, gdzie powinien. O tym ostatnim nie pisał na Facebooku, ale nie musiał.

Oszust pozna swojego.

– Nie widziałem pani na targach. – Spojrzenie powędrowało mu nieznacznie w prawy górny róg. – Zapamiętałbym.

– Nie lubię być na świeczniku.

Widziała, jak próbuje sobie przypomnieć, czy kiedyś już na siebie wpadli. Na targach spotyka się tysiące osób, które podchodzą do stoiska, by zgarnąć darmowy katalog i potem wyrzucić go przy wyjściu z hali. Do tego dochodzą koledzy i koleżanki z branży próbujący podpatrzeć nowe rozwiązania. Po latach te wszystkie twarze się zlewają, a profesjonaliści potrafią poprowadzić rozmowę w taki sposób, by klient poczuł się, jakby on i wystawca byli niemal braćmi krwi, choć mogą nawet nie znać swoich imion.

– Cenię sobie prywatność – dodała, ściągając ze szklanki kroplę wody i wkładając palec do ust, by ją zlizać. Zrobiła to na tyle powoli, by jej cel doskonale miał czas się przyjrzeć. – To potrafi być… przydatne.

– Tak… Też tak uważam.

– Zostaje pan do końca targów? Ten ostatni dzień to cholerny koszmar. Puste hale i obsługa wałęsająca się między stoiskami, by pośpieszać wystawców. Człowiek siedzi tam jak za karę i odlicza godziny do czasu, kiedy faktycznie będzie mógł zacząć pakować ten burdel. Jeden wielki chaos.

– Rano wyjeżdżam – odpowiedział, spoglądając w stronę hotelowej recepcji i lekko luzując przy tym krawat. – Muszę odstawić moje bmw do aso. Pracownicy zajmą się pakowaniem, ja tutaj tylko dopinam najważniejsze zlecenia i już wszystko załatwiłem.

Alicja doceniała to, jak mężczyzna niby przypadkiem zawarł w swojej wypowiedzi to, co miałoby jej zaimponować. Samochód, władza i stanowisko. Gdyby faktycznie nie wiedziała o nim już niemal wszystkiego, taka wiedza byłaby przydatna. W obecnej sytuacji słyszała jedynie przechwałki, ale to oznaczało, że trafiła na podatny grunt. Opuściła na chwilę wzrok, by przyjrzeć się jego dłoniom. Jak na mężczyznę miał wyjątkowo zadbane paznokcie. Na palcu serdecznym prawej dłoni dostrzegła niewyraźny ślad po obrączce, a włosy w tamtym miejscu wytarły się praktycznie do zera. Musiał ją ściągać o wiele częściej, niż życzyłaby sobie tego jego żona. Kobiety pod tym względem miały łatwiej. Zdradzać mógł je co najwyżej ślad po opaleniźnie, więc najlepiej działać w okresie jesienno-zimowym.

Czasami dołowało ją to, co wiedziała.

– Dziś ostatnia noc.

Nie chciała, żeby jej słowa zabrzmiały jak pytanie. Postawiła sprawę jasno. Obydwoje wiedzieli, do czego może zmierzać to spotkanie, które tylko dla jednej ze stron było przypadkowe. Przez chwilę milczeli, wpatrując się w siebie. Alicja ani razu nie pozwoliła sobie na spuszczenie wzroku. Facet uważał się za alfę, ale takiego, który szanuje innych silnych przeciwników.

– Michał Abramowicz – przedstawił się.

– Z tych Abramowiczów? – Udała zdziwioną. – To spotkał mnie mały zaszczyt.

– Nie przesadzałbym.

– Po co ta fałszywa skromność? Pańska rodzina stworzyła największą w Polsce firmę produkującą płytki ceramiczne.

– Nie jesteśmy najwięksi – doprecyzował. – Dążymy do tego.

Dopiła swojego drinka i nachyliła się w stronę rozmówcy.

– „Wielcy ludzie nie rodzą się wielkimi, tylko się nimi stają”.

– Puzo.

– No proszę, ma pan dobre ucho do cytatów.

I Ojca chrzestnego na profilu jako ulubioną książkę, pomyślała.

– Zawsze podziwiałam konsekwencję. Ja też do czegoś… dążę.

Alicja wiedziała, że kiedy zaczyna ściszać głos, trudno jej się oprzeć. Uwydatnienie dekoltu również pomagało w osiągnięciu zamierzonego efektu. Mężczyzna zaczął się rozglądać, ale bar praktycznie już opustoszał, a resztka niedobitków nie zwracała na parę żadnej uwagi. W powietrzu nie unosił się już zapach rozlanego alkoholu i przypalonego tłuszczu, zastępowała go cytrynowa nuta środków do czyszczenia podłóg. Obsługa przechodziła na tryb nocny. Alicja zamierzała zrobić dokładnie to samo.

– Nawet nie znam pani imienia – także wyszeptał. – Poznam je?

– Czasem lepiej nie wiedzieć o sobie nawzajem za dużo.

– Nie wiem, czy dobrze rozumiem…

Przejechała palcami po wierzchu jego dłoni.

– Dobrze – odpowiedziała, posyłając mu wystudiowany uśmiech. – Chodźmy, zanim któreś z nas stwierdzi, że to jednak zły pomysł.

– To jest zły pomysł – odparł, odsuwając rzeczy ze stolika i nachylając się ku niej. – Bardzo zły.

Alicja wkuła na pamięć kilkanaście cytatów z ulubionej książki Michała. Wiedziała, że muszą mieć ze sobą coś wspólnego, by to zadziałało. Samo napięcie seksualne nie wystarczy, żeby przekonać takiego człowieka. Potrzebował połączenia na innej płaszczyźnie. Czegokolwiek, co usprawiedliwiłoby to, o czym myślał przez ostatnich kilka minut.

– Są rzeczy, które trzeba zrobić, i robi się je, ale nigdy o nich nie mówi – powiedziała, podnosząc się z krzesła. – A potem się o nich zapomina.

Skróciła wprawdzie ten cytat, ale był na tyle charakterystyczny i dopasowany do sytuacji, że nie musiała mówić już nic więcej. Wyciągnęła dłoń, a Michał za nią złapał. Dała się prowadzić do windy z głową uniesioną wysoko, choć on starał się nie podnosić wzroku i podziwiał hotelowe płytki podłogowe.

Zachowywał się jak dżentelmen. W windzie nie próbował się do niej dobierać, a jedynie mocniej ścisnął jej dłoń. Kiedy drzwi się rozsunęły, zaprowadził ją wprost do swojego pokoju. W bladopomarańczowym świetle żarówek wyglądał na dużo starszego. Nie przeszkadzało jej to. Inne cele, które miała już w swoim zawodowym portfolio, prezentowały się znacznie gorzej. Nie mówiąc już o tym, że poprzednicy Michała mieli gorszą kondycję, ciało i więcej lat. Mogła trafić o wiele gorzej.

Trzymał ją za dłoń tak mocno, że musiała wyswobodzić się z uchwytu.

– Wszystko w porządku? – spytał, przykładając kartę magnetyczną do zamka w drzwiach. – Dalej tego chcesz?

– Tak i tak.

Palce jej zdrętwiały. Liczyła, że na tych ostatnich metrach górę wzięła ekscytacja, a nie to, że facet lubił zachowywać się agresywnie. Na taką ewentualność miała rozwiązanie o napięciu miliona woltów. Natężenie jej paralizatora było jednak na tyle małe, że napastnikowi nie wyrządziłoby krzywdy, ale za to solidnie zniechęciło go do dalszych aktywności. Najważniejsze dla Alicji było to, że paralizator mieścił się nawet w kopertówce. Nigdy nie wychodziła bez niego z domu. Wprawdzie do tej pory użyła go tylko raz, ale nigdy nie żałowała wydanych pieniędzy. Gdyby nie on, mogłaby już nie żyć.

Facet przepuścił ją w drzwiach, za co podziękowała mu skinieniem głowy.

Pokój hotelowy wyglądał dokładnie tak, jak wszystkie, w których dotąd bywała. Urządzony w bezosobowych kolorach jesieni. Miał wąski korytarz, w którym po jednej stronie czekała szafa, a po drugiej łazienka. Alicja stała na linii oddzielającej część sypialnianą od tej organizacyjnej i starała się wyglądać na rozluźnioną. Na ścianie wisiał telewizor z tak szerokimi ramkami, że mogłaby na nich postawić talerz i nie dotknąłby ekranu. Duże dwuosobowe łóżko zostało zasłane, choć niedokładnie. Widać Michał lubił porządek. Świadczyła o tym też otwarta walizka leżąca na stojaku bagażowym pod jedną ze ścian. Mężczyzna wyjął z niej wszystkie ubrania, a szybki rzut oka na łazienkę utwierdził ją w przekonaniu, że paralizator powinna trzymać w gotowości.

Na umywalce leżała brzytwa.

Ostatni raz Alicja widziała taką w jakimś muzeum, kiedy była na wycieczce szkolnej. Ta jednak wyglądała na zupełnie nową lub wyjątkowo zadbaną.

– Używam jej do szyi i policzków – powiedział Abramowicz, zdejmując marynarkę i nakładając ją na wieszak. – Jest o wiele wygodniejsza od klasycznych maszynek. Mój barber mi ją polecił. Kosztowała majątek, ale muszę dbać o wizerunek.

– Dbasz – odparła. – Weź prysznic, a ja się przygotuję.

– Oczywiście.

Rozwiązał krawat i zaczął rozpinać koszulę. Teraz dokładnie widziała, że jego wizyty na siłowni przyniosły efekt.

– Masz zabezpieczenie? – spytał, ściągając pasek.

– Zawsze.

Poklepała torebkę.

– Pośpiesz się – ponagliła, lekko popychając go w stronę łazienki. – Chcę cię już poczuć.

Uśmiechnął się i posłuchał jej polecenia. Alicja podeszła do łóżka i poczekała, aż usłyszy dźwięk wody. Kiedy to nastąpiło, wyciągnęła z torebki smartfona i ostrożnie zbliżyła się do łazienkowych drzwi. Włączyła aparat i ustawiła nagrywanie. Postawiła na jakość 4K, która wprawdzie pożerała pamięć, ale za to dawała najlepszy efekt i najwięcej szczegółów. Michał stał odwrócony do niej plecami. W oku obiektywu udało jej się zmieścić całą jego sylwetkę. Stanęła tak, by dało się go zobaczyć z profilu i nikt nie miał wątpliwości, że to on.

Po jakimś czasie wyłączyła nagrywanie i upewniła się, że pliki będą synchronizowane do chmury, a następnie najciszej, jak potrafiła, opuściła pokój hotelowy. Wychodząc, sięgnęła jeszcze po zawieszkę. Zostawiła ją po drugiej stronie, tak by nikt nie przeszkadzał panu Abramowiczowi.

Kiedy szła korytarzem i miała już pewność, że plik z nagraniem jest bezpieczny, włożyła telefon do torebki. Wsiadając do windy, czuła się już odrobinę pewniej, ale wiedziała, że odetchnie głęboko dopiero w samochodzie. Zdjęła obcasy i rozprostowała palce u stóp. Wyglądały jak przepuszczone przez maszynkę do mielenia mięsa. Coraz bardziej poświęcała się dla tej pracy.

Kiedy drzwi windy się otworzyły, Alicja szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia. W recepcji nikogo już nie było, a parking przywitał ją chłodem, który okazał się zbawienny po tym, co właśnie zrobiła. Miała wszystko dokładnie zaplanowane, ale dalej dopuszczała do siebie myśl, że coś mogło pójść bardzo nie tak. Wciąż nie powinna czuć się bezpiecznie, więc nie chciała tracić więcej czasu. Dobiegła do swojego samochodu i gdy tylko wsiadła, zamknęła drzwi. Rozejrzała się, ale wyglądało na to, że Michał albo nadal brał prysznic, albo nie zdecydował się na to, by ją gonić.

Alicja włożyła kluczyk do stacyjki, odpaliła samochód i wyjechała na drogę dojazdową. Zatrzymała się dopiero kilkaset metrów dalej, na przystanku autobusowym. Włączyła światła awaryjne i otworzyła schowek przy drążku zmiany biegów. Odsunęła wciśnięte do niego paragony oraz gumki do włosów i wyciągnęła swój największy skarb. Obrączkę. Wsunęła ją na palec i przejechała kciukiem po lekko już wytartym złocie.

– Tęskniłam – powiedziała sama do siebie. – Wracamy do domu.
(…)

Bartosz Szczygielski „Asymetria”
Tłumaczenie:
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Liczba stron: 352

Opis: Śmierć nigdy nie jest sprawiedliwa. Alicja Mort odkrywa to podczas swojej pierwszej sprawy, kiedy rozmawia z kobietą podejrzaną o zamordowanie córki. Wie, na które mięśnie mimiczne ma patrzeć, by odkryć, czy ta mówi prawdę. Jest pewna swoich wyroków. Alicja specjalizuje się w wykrywaniu kłamstw, ale nic nie mogło przygotować jej na to, do czego zdolni są ludzie.

Mort zostawiła za sobą przeszłość i nie spodziewała się, że ta upomni się o nią w najmniej spodziewanym momencie. Tajemnicza przesyłka, która ląduje pod drzwiami jej domu sprawia, że kobieta musi zmierzyć się z demona – mi, od których uciekła, i ludźmi, których celowo opuściła. Sekrety, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, brutalna zbrodnia i piętrzące się wokół Alicji kłamstwa to dopiero początek tego, w co została wciągnięta.


Tematy: , , , ,

Kategoria: fragmenty książek