Cudowna Amazonka, czyli Wonder Woman

22 sierpnia 2017


Wonder Woman na zawsze odmieniła świat komiksu. Obecność pięknej, mądrej i charakternej Amazonki o boskim rodowodzie zasadniczo wpłynęła na postrzeganie kobiet w historiach obrazkowych. I choć Wondie, jak pieszczotliwie określają ją fani komiksów, nie była pierwszą superbohaterką, to bezapelacyjnie pozostaje jedną z najważniejszych kobiecych postaci.

Dość powiedzieć, że przed Wonder Woman na scenie rządziła już chociażby Sheena, Królowa Dżungli, która jako pierwsza w historii postać żeńska doczekała się w 1937 roku własnej serii komiksowej ? jej autorami byli legendarny Will Eisner oraz nie mniej uznany Jerry Iger. Z kolei Fantomah, która pojawiła się w 1940 roku za sprawą Fletchera Hanksa, uznawana jest za pierwszą bohaterkę władającą supermocami. Jednak najistotniejsza, i to z wielu różnych względów, jest właśnie Wonder Woman.

Za ojca, to znaczy pomysłodawcę postaci uznaje się przede wszystkim Williama Moultona Marstona. Amerykanin był licencjonowanym psychologiem, ukończył Harvard, odnosił zresztą na tym polu sukcesy, a swoją pasję rozwijał w badaniach ? znany jest między innymi z prac nad udoskonaleniem skuteczności wariografu. Jednak Marston był również scenarzystą, któremu nie brakowało ani nadzwyczajnych pomysłów, ani świeżego, naprawdę unikalnego, nie tylko jak na owe czasy (Wonder Woman zadebiutowała w 1941 roku), spojrzenia na damsko-męskie relacje.

Na zdjęciu widoczni od lewej: William Marston, Olive Byrne, Elizabeth Marston.

Naukowiec żył bowiem w jednym domu z dwoma kobietami, z którymi dzielił nie tylko zainteresowania, ale również łoże ? pierwszą z nich była żona, Elizabeth Holloway Marston, drugą zaś jego studentka i koleżanka z pracy, Olive Byrne. Miłosny trójkąt stanowił całkowicie jawny układ oparty na szacunku oraz tolerancji. Na marginesie warto dodać, że nader ciekawie zapowiada się film biograficzny „Professor Marston & The Wonder Women”, który opowie o powstaniu superbohaterki i licznych kontrowersjach, jakie wywoływały pierwsze zeszyty z jej przygodami.

Marston sam charakteryzował siebie jako feministę, którego fascynowała naturalna siła kobiet. Według jego oceny przedstawicielki płci pięknej mogły nie tylko dorównywać mężczyznom, co ich przewyższać w różnych obszarach życia społecznego. Nic dziwnego, że swoje idee zapragnął w końcu przedstawić szerszej publiczności, do czego posłużyły mu historie ujęte w formie komiksów. W ten sposób narodziła się Wonder Woman. Pierwszym rysownikiem, który podjął się zwizualizowania jej postaci, był Harry G. Peter.

Harry G. Peter i jego wizerunek Wonder Woman.

Najsłynniejsza superbohaterka DC Comics wywodzi się z plemienia Amazonek żyjących na fikcyjnej wyspie o nazwie Themyscira. Najbardziej znana geneza tej postaci opiera się na koncepcji, że Hippolita, królowa Amazonek, za namową wyroczni ulepiła swoją córkę z gliny. Pobłogosławiona przez bóstwa olimpijskie, w szczególności przez Afrodytę, figurka wykonana z naturalnego surowca ożyła, zyskując nadludzkie moce. Nieprawdopodobnie piękna, nadludzko silna, mądra, odważna i dobra ? oto księżniczka Diana, bo tak naprawdę nazywała się córa Hippolity.

Wonder Woman stanowiła wzór cnót i ideał kobiecości. Marston, zafascynowany komiksowym medium, chciał, aby była ona żeńskim odpowiednikiem Supermana (miała nawet zwać się Suprema), jednak stosunkowo szybko zyskała własną, bardzo niezależną osobowość. Profesor dał jej zresztą pomocne ku temu narzędzia, bo oprócz naturalnej charyzmy, umiejętności latania i potężnej siły, Diana posiadała również magiczne lasso, którego moc ? na wzór wariografu – zmuszała mężczyzn do mówienia prawdy, a także królewską tiarę czy dwie bransolety odbijające wszelkie pociski.

Lasso prawdy, królewska tiara i bransolety Wonder Woman.

Diana żyła w idyllicznym królestwie zamieszkałym przez Amazonki, jednak i w jej świecie nie mogło zabraknąć pierwiastka męskiego, który urealnił się pod postacią Steve?a Trevora, amerykańskiego oficera z czasów II wojny światowej uratowanego przez słynną bohaterkę. O relacji miłosnej pomiędzy Wonder Woman a Trevorem traktuje zresztą święcący triumfy film „Wonder Woman” wyreżyserowany przez Patty Jenkins, choć trzeba zaznaczyć, że w widowisku wytwórni Warner Bros. akcję przeniesiono do czasów I wojny światowej. Warto dodać, że zdecydowanie za długo czekano na pełnometrażowy film kinowy o najważniejszej superbohaterce DC. Do tej pory jej wizerunek ekranowy utrwalał jedynie serial telewizyjny z lat 70. (z Lyndą Carter w roli głównej) oraz adaptacje animowane. Izraelska aktorka Gal Gadot, która wciela się obecnie w dzielną Amazonkę, ma szansę na dłużej zagościć w masowej wyobraźni fanów historii superbohaterskich.

Lynda Carter i Gal Gadot jako Wonder Woman.

W genotypie Wonder Woman mocno zapisane są elementy zaczerpnięte rodem z mitologii greckiej. Odznaczała się urodą niczym Afrodyta, była silna jak Herakles, mądra jak Atena i szybsza niż Hermes. Oczywiście zdarzały się pewne wyjątki. Przykładem niech będą tutaj chociażby komiksy z lat 60. ubiegłego wieku („Wonder Woman” vol. 1 #178 Mike’a Sekowsky’ego), gdy Diana zrzekła się swoich supermocy po tym, jak została (niesłusznie) posądzona o morderstwo. Wizerunek heroiny został zresztą wówczas nieco uwspółcześniony. A gdy w 1972 roku Wondie pojawiła się na okładce pierwszego numeru feministycznego magazynu Ms., na dobre już kojarzono ją z równouprawnieniem kobiet.

Okładka komiksu „Wonder Woman” vol. 1 #178 i magazynu „Ms.” z lipca 1972 roku.

Diana, choć wywodząca się z antycznego świata, nie jest postacią pomnikową. Magnetyzująca siła przyciągania i naturalny potencjał amazońskiej księżniczki przejawiał się zresztą od dekad za sprawą legionu różnych twórców. Warto oczywiście wiedzieć, że w czasie trwania II wojny światowej komiksy z jej udziałem opierały się na przykład na awanturniczych przygodach i konfrontacji z niemiecką armią, a do grona kanonicznych przeciwników Wondie należały m.in. postacie Cheetah, Giganty czy Aresa. Naszą uwagę skierujemy jednak w stronę współczesności. Bo krewka superbohaterka potrafi wciąż oczarowywać, a jej aktualne przygody mamy możliwość czytać również w polskich przekładach.

Bardzo ciekawie postać Wonder Woman przedstawił między innymi Brian Azzarello, scenarzysta słynnych „100 naboi”, który podjął się prowadzenia komiksowej serii z dzielną Amazonką w ramach rewitalizowanego przed kilku laty uniwersum DC ? The New 52. Choć obecnie świat superbohaterów najważniejszego obok Marvela amerykańskiego wydawnictwa przeżywa kolejny restart mitologii za sprawą projektu „Rebirth”, który jesienią poznają również polscy czytelnicy, to historia opisana przez Azzarello stanowi na tyle interesujące i autonomiczne przedstawienie Wonder Woman, że można od niej rozpocząć znajomość z tą ikoniczną heroiną DC.

Okładki pierwszych trzech tomów zbiorczych serii „Wonder Woman” do scenariusza Briana Azzarella.

W serii z „The New 52” Diana jest bowiem półbogiem, córką Hippolity oraz gromowładnego Zeusa. Azzarello uczynił z niej postać bardzo ludzką, taką, która daje się ponieść różnorakim, często negatywnym emocjom, takim jak gniew. Ciekawe, jak na ową inkarnację zareagowałby Marston. Fascynujący jest również świat przedstawiony, w którym słynna heroina zmuszona jest konfrontować się z nadistotami nie do końca akceptującymi jej problematyczne pochodzenie. Akcję umiejscowiono zaś we współczesności, dzięki czemu mityczne postacie zyskały niecodzienny status ? w pewnym sensie ten komiks można byłoby odczytywać jako urban fantasy. To bezkompromisowa seria, w której rodzinne scysje prowadzą do prawdziwej, greckiej, nomen omen, tragedii. I fascynujących rozstrzygnięć na szczycie.

Przybliżeniem losów Wonder Woman zajmowali się prawdziwi giganci świata komiksu, żeby wspomnieć choćby George?a Pereza, Johna Byrne?a czy Gail Simone. Szczególnie interesująco w rankingu najlepszych opowieści prezentuje się historia stworzona przez Grega Ruckę, która w Polsce ukazała się w ramach specjalnej kolekcji DC Deluxe zawierającej same perełki z superbohaterskiego uniwersum.

Okładka i plansza z 400-stronicowego komiksu „Wonder Woman” do scenariusza Grega Rucki.

Na prawie 400-stronicowy tom składają się dwie opowieści. Pierwszą z nich jest „Hiketeja”, w której Rucka z dużym szacunkiem i zrozumieniem odwołuje się do świata antycznych wierzeń i tradycji (bo Hiketeja to, jak dowiadujemy się z komiksu, „obrzęd starogrecki, polegający na błaganiu o pomoc osoby o wyższym statusie społecznym. Hiketei dokonywano poprzez akt poddańczego chwytania za kolana”). W historię zamieszane są nie tylko greckie Furie, ale i Mroczny Rycerz Gotham. Co więcej – autor wykorzystuje fascynującą perspektywę. Wonder Woman jest tutaj nie tyle (tudzież nie tylko) skorą do walki superbohaterką, bodaj najważniejszą członkinią „Ligi Sprawiedliwości”, ale ? przede wszystkim ? zaangażowaną społecznie ambasadorką Temiskery w nowojorskiej metropolii, która bardziej niż siłę mięśni ceni moc rozumu i sztukę dyplomacji.

Obraz ten kontynuowany jest na kartach regularnej serii, którą wspólnie z Rucką tworzył Drew Johnson. Diana funkcjonuje bowiem jako społeczno-kulturowa ikona w służbie dobrze pojętego feminizmu ? retoryki pozbawionej demagogii. To nie znaczy jednak, że w całości zabrakło elementów jawnie awanturniczych. Bo i tym razem niebezpieczną intrygę zawiązuje sam Ares, bóg wojny, a do głosu zaczynają dochodzić również inne postacie, choćby arcyłotr i kontroler umysłów ? Doktor Psycho. Greg Rucka potrafi bardzo udanie i sprytnie łączyć ze sobą motywy inspirowane antyczną mitologią, przenosząc je na grunt współczesny, nie zapominając równocześnie o najważniejszych elementach kanonu superbohaterskiego DC.

Wonder Woman nie powinna zostawić nikogo obojętnym. Siła pięknej Amazonki, którą doskonale rozumieją twórcy pokroju Grega Rucki, zawiera się z jednej strony w jej antycznym rodowodzie, pięknych ideach, które głosi (prawda, dobro, szlachetność), a z drugiej, co tutaj dużo ukrywać, naturalnie fascynującym obrazie kobiecości. Niemal idealnym, choć głęboko ludzkim. „Wonder Woman” z DC Deluxe to klasyka, którą należy znać, aby dobrze przygotować się przed tym, co czeka nas jesienią w ramach restartu Rebirth. Bo Wonder Woman, jako rzekło się na początku, na zawsze odmieniła świat komiksu. Warto wiedzieć dlaczego, a także w jaki sposób. Niesłabnąca siła kobiet? Diana z Temiskery stanowi na to najlepszy dowód.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: artykuły