„Ben-Hur” – od klasycznej powieści Lewisa Wallace’a do nowej ekranizacji w reżyserii Timura Bekmambetova

13 sierpnia 2016

nowa-ekranizacja-ben-hur-1
19 sierpnia na ekrany polskich kin wejdzie współczesna wersja klasycznej powieści Lewisa Wallace’a zatytułowanej „Ben-Hur”. Czy film w reżyserii Timura Bekmambetova dorówna głośnej superprodukcji Williama Wylera z 1959 roku, która na trwałe zapisała się w historii kina i została uhonorowana 11 Oscarami?

„Ben-Hur” opowiada o losach żydowskiego arystokraty Judy Ben-Hura, żyjącego w Jerozolimie na początku pierwszego stulecia n.e., w czasach wielkiego niepokoju. Oskarżony o zdradę i zamach na rzymskiego gubernatora, zostaje skazany na lata ciężkich, niewolniczych prac na galerach. Wyzwolony i adoptowany przez swego dowódcę, któremu uratował życie podczas bitwy przeciwko piratom, pragnie jedynie powrócić do rodzinnego kraju, żeby spotkać się z ukochaną i dokonać zemsty. Jego życie odmienia jednak spotkanie z Jezusem Chrystusem.

Historię Ben-Hura opublikował w 1880 roku amerykański pisarz Lewis Wallace. W Polsce wydano ją po raz pierwszy już 9 lat później (przekład Antoniego Stefańskiego pt. „Ben-Hur: opowiadanie historyczne z czasów Jezusa Chrystusa”), a potem wielokrotnie wznawiano. Chociaż powieść była niezwykle popularna w USA i w Europie, w Polsce nie stała się aż tak wielkim sukcesem ? po części ze względu na dość dowolne przekłady, będące właściwie swobodnymi adaptacjami. Dopiero przekład Andrzeja Appela z 2011 roku okazał się szczegółowy i wierny.

Autor książki, Lewis Wallace (1827?1905), był znanym wojskowym, weteranem wojny secesyjnej (walczył po stronie Unii), a potem gubernatorem Nowego Meksyku (to on ułaskawił Billy?ego Kida), a także dyplomatą i autorem kilku powieści. Pomysł książki powstał na skutek rozmów ze znanym agnostykiem i słynnym prawnikiem Robertem G. Ingersollem. Pisząc, Wallace uważał, by nie urazić uczuć religijnych chrześcijan, ani Żydów. Inspirację czerpał z klasycznych powieści historycznych Waltera Scotta, a zwłaszcza z „Hrabiego Monte Christo” Aleksandra Dumasa. Niektórzy historycy literatury zwracali uwagę na autobiograficzne wątki powieści. Wallace był bowiem oskarżany o znaczące błędy w dowodzeniu podczas krwawej bitwy pod Shiloh (6?7 kwietnia 1862), co gnębiło go do końca życia. Uważał się ? po trosze jak Ben-Hur ? za ofiarę, zwłaszcza głównodowodzącego Ulyssesa C. Granta. Wallace nie był członkiem żadnego kościoła, ale w swej autobiografii stwierdził, że praca nad powieścią zaprowadziła go na ścieżkę chrześcijańskiej wiary. Przez lata „Ben-Hur” był najpopularniejszą książką w USA, zaraz po „Biblii”; dopiero oszałamiająca popularność „Przeminęło z wiatrem” (1936) pozbawiła go tej pozycji.

Lewis Wallace i okładka pierwszego wydania "Ben-Hura".

Lewis Wallace i okładka pierwszego wydania „Ben-Hura”.

Powieść była zgodna z ówczesnymi ustaleniami historycznymi. Autor przywiązywał wielką wagę do badań, choć nie był w Ziemi Świętej i korzystał głównie z zasobów Biblioteki Kongresu oraz innych bibliotek. Historycy literatury i badacze amerykańskiej kultury zwracali uwagę, że powieść odegrała dużą rolę w epoce rekonstrukcji, czyli scalania Stanów po wojnie secesyjnej, została bowiem życzliwie przyjęta na Południu, chociaż autorem był generał Unii. Nie zawierała wyraźnego potępienia niewolnictwa, nie ukazywała też szczegółowo opisanej postaci Chrystusa. Wydaje się, że pisarski instynkt podpowiedział Wallace’owi połączenie sensacyjno-romansowej intrygi z dość ogólnikowym, religijno-humanistycznym przesłaniem. Komentowano także, że Ben-Hur przywodzi na myśl amerykańskiego człowieka sukcesu, który zepchnięty na dół drabiny społecznej potrafi zdobyć uznanie, dostatek i miłość.

Książka Wallace’a była wielokrotnie adaptowana na scenę (z wielkimi sukcesami), a potem przenoszona na ekran. Dwie pierwsze nieme ekranizacje powstały w roku 1907 i 1925. Wersja z 1907 roku, w reżyserii Harry?ego T. Moreya, Sidneya Olcotta i Franka Rose’a, z Hermanem Rottgerem (Ben Hur) i późniejszym słynnym gwiazdorem westernów Williamem S. Hartem jako Messalą, trwała zaledwie około piętnastu minut i była czystą, wielce statyczną ilustracją, zakładającą, że widzowie znają doskonale oryginał powieściowy lub jego bardzo popularną adaptację sceniczną. Film stał się słynny głównie z powodu skutecznej interwencji prawnej spadkobierców pisarza, którzy wytoczyli twórcom proces za wykorzystanie powieści bez uzyskania praw do jej ekranizacji. Złośliwcy doliczyli się na planie około 20 statystów. Nawet jak na ówczesne standardy pionierskiego kina była to produkcja uboga i mało pomysłowa.

"Ben-Hur" z 1925 roku.

„Ben-Hur” z 1925 roku.

Zupełnie inaczej rzecz się miała z wersją w reżyserii Freda Niblo z 1925 roku, z Ramonem Novarro w roli tytułowej. Była to jedna z najdroższych niemych hollywoodzkich produkcji, kosztowała ponad 4 miliony dolarów, na planie było aż 125 tysięcy ludzi. Słynną kulminacyjną scenę wyścigu kwadryg początkowo kręcono w Rzymie, ale pojawiły się problemy z oświetleniem planu, a jeden z kaskaderów poniósł śmierć. Ostatecznie sfilmowano ją aż z 42 kamer w Culver City w Kalifornii. Statystowało wiele ówczesnych i przyszłych gwiazd Hollywood (m.in. Gary Cooper, Clark Gable, Mary Pickford). Żaden z kaskaderów nie odniósł poważniejszych obrażeń, śmierć poniosło jednak kilka koni, co było wówczas smutnym standardem. Louis B. Mayer, szef MGM, zaoferował specjalną nagrodę (niebagatelne wówczas 100 dolarów) dla powożących rydwanami, by zdynamizować scenę. W rezultacie nastąpił karambol, który wykorzystano w filmie. Kręcenie tej sekwencji zaowocowało zaostrzeniem wymogów bezpieczeństwa przy realizacji podobnych scen. W sekwencji bitwy morskiej użyto aż 48 kamer, co było ówczesnym rekordem. Według niektórych świadectw, kilku statystów poniosło śmierć, topiąc się w ciężkich kostiumach. Sceny z postaciami biblijnymi sfilmowano w Technicolorze. Film, ze względu na wysokie koszty, przyniósł zyski dopiero w 1931 roku, gdy wprowadzono go ponownie na ekrany w wersji częściowo udźwiękowionej.

Kolejna i najsłynniejsza wersja była już filmem dźwiękowym z roku 1959, z Charltonem Hestonem jako Ben-Hurem i Stephenem Boydem w roli Messali. Reżyserii podjął się jeden z najbardziej cenionych reżyserów Hollywood ? William Wyler. „Jestem tym Żydem, który nakręcił dobry film o Jezusie” ? żartował. Postanowiono rzecz jasna przebić widowiskowością poprzednika, a trzeba pamiętać, że był to czas wielkich kinowych widowisk, konkurujących ostro z telewizją. Nową wersję planowano już w 1956 roku, z Marlonem Brando w głównej roli. Przez sześć lat przewinęło się przez wytwórnię MGM ponad 40 wersji scenariusza. Tekst Karla Tunberga Wyler uznał za „straszny” i na pomoc wezwał słynnych pisarzy ? m.in. Gore’a Vidala i dramaturga Maxwella Andersona, którzy intensywnie pracowali nad finalną wersją. Gotowy film trwał aż 212 minut! Zdobył 11 Oscarów. Scenę wyścigu rydwanów (według szacunków jej nakręcenie kosztowało około 4 milionów dolarów), kręcono aż pięć tygodni w Cinecittá. Zbudowano 18 rydwanów, a arena cyrkowa była największą zbudowaną wówczas dekoracją. Słynną, perfekcyjnie zmontowaną sekwencję wyścigu nakręcili Andrew Marton i legendarny kaskader Yakima Canutt. Wyler ściśle dozorował montaż. Film kosztował aż 15 milionów dolarów, a zarobił 75 milionów, co ocaliło MGM od bankructwa.

"Ben Hur" z 1959 roku z Charltonem Hestonem w roli głównej.

„Ben-Hur” z 1959 roku z Charltonem Hestonem w roli głównej.

W roku 2003 na podstawie książki nakręcono animację w reżyserii Williama R. Kowalchuka juniora. Głosu postaci Ben-Hura użyczył… Charlton Heston, a w obsadzie znalazł się m.in. słynny brytyjski wokalista bluesowy Long John Baldry. W tej wersji uwypuklono aspekt religijny opowieści. W 2010 roku powstał niewyróżniający się niczym specjalnym miniserial telewizyjny w reżyserii Steve’a Shilla z Josephem Morganem (Ben-Hur) i Stephenem Campbellem Moorem (Messala) w rolach głównych. Na wrzesień planowana jest premiera niskobudżetowego filmu „In the Name of Ben Hur” Marka Atkinsa z Adraianem Bouchetem, który niewiele ma wspólnego z pierwowzorem literackim.

Wydaje się, że zarówno powieść Wallace’a, jak i wersja Wylera z 1959 roku utrafiły zwłaszcza w amerykański gust, łącząc widowiskowość i egzotykę z religijnym, acz unikającym natrętnego moralizowania i patosu przesłaniem, z którym mogła się bez oporów identyfikować bardzo szeroka grupa odbiorców.

Morgan Freeman (Ilderim) i Jack Huston (Judah Ben Hur) w nowej ekranizacji powieści w reżyserii Timura Bekmambetova.

Morgan Freeman (Ilderim) i Jack Huston (Judah Ben-Hur) w nowej ekranizacji powieści w reżyserii Timura Bekmambetova.

Jakiś czas temu producent Mark Burnett zauważył, że chociaż dla niego osobiście produkcja Wylera z 1959 roku była niezwykle ważnym filmem, jego nastoletnim dzieciom ten tytuł nic nie mówił. Uznał więc, że jest olbrzymia potencjalna widownia, której warto tę historię opowiedzieć na nowo, posługując się współczesnym językiem kina. Namówił do współpracy urodzonego w Kazachstanie reżysera Timura Bekmambetova, który zasłynął filmami „Straż nocna” i „Straż dzienna”. „Chcieliśmy uniknąć kolejnej bombastycznej inscenizacji w stylu 'epickim’. Nie chodziło nam o to, żeby spędzić na plan setki koni i tysiące statystów i wybudować w studiu ogromną arenę. Styl wizualny, montaż, gra aktorska miały być maksymalnie współczesne” – mówi reżyser.

Uwspółcześnienie nie dotyczy jedynie warstwy wizualnej filmu. Scenarzyści John Ridley i Keith Clarke uczynili z Messali przyrodniego brata Ben-Hura, ich relacje z młodości zostały znacznie wzbogacone i rozbudowane. Podobnie znacznie więcej miejsca poświęcono szejkowi Ilderimowi, mentorowi Ben-Hura po jego ucieczce z galer, który uczy go powożenia rydwanami. Dużo bardziej uwypuklona została też rola kobiet: Ester (przyjaciółki Ben-Hura z dzieciństwa i jego późniejszej miłości), Naomi (matki) i Tirzah (siostry głównego bohatera). Zadbano o to, by postaci kobiece były psychologicznie prawdziwe, bo zdaniem producenta Seana Daniela w poprzednich wersjach bywały raczej dekoracyjne. Rozbudowano też rolę Jezusa Chrystusa (występ zaaprobował obecny papież).

Wyścig rydwanów w nowej ekranizacji "Ben-Hura" w reżyserii Timura Bekmambetova.

Wyścig rydwanów w nowej ekranizacji „Ben-Hura” w reżyserii Timura Bekmambetova.

„Pomyślałem, że wielu fanów klasycznej wersji, która przecież cały czas jest w obiegu, może uznać wprowadzone zmiany za rodzaj świętokradztwa i nie zaakceptować ich. Ale z drugiej strony, wydaje mi się, że ludzie pamiętają głównie charyzmatycznego Charltona Hestona i wyścig kwadryg, a nie zdają sobie do końca sprawy, jak bogatą postacią jest Ben-Hur. To człowiek niesprawiedliwie potraktowany, poszukujący początkowo zemsty, a potem ukojenia i odkupienia” – mówi scenarzysta John Ridley. „Nasza wersja nie jest dramatem zemsty, to przede wszystkim rzecz o przebaczeniu” – dodaje drugi scenarzysta, Keith Clarke.

W rolach głównych w nowej ekranizacji wystąpili Jack Huston (Ben-Hur), Toby Kebbel (Messala), Rodrigo Santoro (Jezus), Nazanin Boniadi (Ester), Morgan Freeman (Ilderim), Sofia Black D’Ellia (Tirzah) i Ayelet Zurer (Naomi). Światowa premiera filmu odbyła się 10 sierpnia. Obraz wejdzie do polskich kin 19 sierpnia. Przy okazji premiery do księgarń trafiła uwspółcześniona wersja powieści „Ben-Hur”, którą napisała prawnuczka autora, Carol Wallace.

Zwiastun nowej ekranizacji „Ben-Hura”:

Materiały na temat realizacji filmu „Ben-Hur”:

fot. Mathew Brady/Library of Congress, MGM, Paramount Pictures
źródło: Forum Film

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: film