„Tunele” Rutu Modan, czyli poszukiwacze zaginionej Arki we współczesnym Izraelu

4 kwietnia 2023

Siedem lat po „Zaduszkach”, opowieści o wnuczce i babci, które wyruszają do Polski, by wyjaśnić sprawy z przeszłości, izraelska autorka komiksów Rutu Modan proponuje kolejne swoje dzieło. „Tunele” to pełna humoru i dramatyzmu historia poszukiwania biblijnego artefaktu, która odzwierciedla złożoność stosunków we współczesnym Izraelu, a jednocześnie pokazuje od kulis środowisko archeologów.

Nili, córka starzejącego się archeologa, który cierpi na demencję, dowiaduje się, że pan Abulof, znany kolekcjoner antyków, chce przekazać całe swoje zbiory miejscowemu uniwersytetowi. Wywołuje to w niej niemały popłoch. Mężczyzna nie jest świadomy tego, że posiada w kolekcji tabliczkę klinową, na której wskazano, gdzie została ukryta Arka Przymierza, legendarny artefakt Izraelitów zawierający kamienne tablice z Dekalogiem. Ojciec Nili niegdyś pracował u Abulofa i odszyfrował instrukcje. Zaczął nawet nielegalnie kopać, zaciągając do pomocy córkę. Wtedy jednak wybuchło powstanie palestyńskie przeciw izraelskiej okupacji i prace trzeba było przerwać.

Bohaterka nie chce, żeby tabliczka znalazła się w posiadaniu uniwersytetu, który przed laty źle potraktował jej rodzica, a już tym bardziej – żeby Arkę odnalazł dawny konkurent ojca, prowadzący obecnie wydział archeologiczny. Przejęciu sensacyjnej instrukcji nie jest w stanie zapobiec, ale wykopaniu Arki – jak najbardziej. Pamięta przecież doskonale, jakie informacje zawierała tabliczka. Trzeba jedynie się pośpieszyć, żeby dotrzeć na miejsce przed innymi i kontynuować porzucone przed laty prace. Zadanie jest o tyle utrudnione, że miejsce złożenia Arki zlokalizowane jest na terytorium palestyńskim. Nili jednak nie patrzy na przeszkody. Podejmuje współpracę z głodnym nowych odkryć Abulofem, grupą religijnych i trzymających głowę na karku robotników żydowskich, a nawet z młodymi Palestyńczykami. Musi za to uważać na swojego brata, który chce zrobić karierę na uczelni.

Podobnie jak w przypadku „Zaduszek” u podstaw „Tunelów” leży opowieść o przeszłości rodziny. Tym razem Rutu Modan nie skupia się jednak na odkrywaniu  nieznanych kart z historii poszczególnych bohaterów. Próbuje raczej uzmysłowić, że uparte trzymanie się przeszłości może przynieść szkody zarówno nam samym, jak i innym.

Każda z postaci ma jakiś powód, by zaangażować się w poszukiwania starożytnego skarbu. Nili, matka samotnie wychowująca uzależnionego od gier chłopca, pragnie zdobyć należne uznanie dla spuścizny ojca, a przy okazji zrealizować własne marzenia. Jej brat liczy na osiągnięcie wyczekiwanej od dawna pozycji w społeczności akademickiej, nawet jeśli oznacza to współpracę z człowiekiem, który przywłaszczył sobie dorobek jego rodzica. Abulof myśli jedynie o wartości kolekcjonerskiej artefaktu. Ortodoksyjni żydowscy robotnicy widzą w odnalezieniu Arki szansę na przywrócenie chwały Izraelowi, ponowne przyjście mesjasza i przejęcie kontroli nad terytorium palestyńskim. Profesor wydziału archeologii liczy na sławę, którą zyska jako odkrywca, zaś zaangażowani w kopanie młodzi Palestyńczycy… oni też mają swoje cele, o których Nili nie mówią. Jak można się domyślać, tak wiele osób i sprzecznych dążeń może doprowadzić tylko do katastrofy.

Pomysł na „Tunele” przyszedł Rutu Modan do głowy jakiś czas po opublikowaniu „Zaduszek”. Autorka szukała nowej historii, którą mogłaby narysować. Rozmowa ze znajomym, który projektował stronę internetową dla Izraelskiego Urzędu ds. Starożytności i opowiedział o różnych dziwnych ludziach tam spotkanych, przypomniała jej o osobie poznanej podczas studiów w Akademii Sztuk Pięknych i Wzornictwa Besaleela.

„Jeden z najlepszych przyjaciół mojego męża z liceum, który studiował u mnie w Akademii na innym wydziale, opowiedział mi historię z czasów, gdy był młody. Mówił, że kiedy jego ojciec odbywał służbę w wojsku, spotkał rabina, który wyjawił mu, że znalazł w Biblii tajny kod i dzięki temu wiedział, gdzie jest zakopana Arka Przymierza. Więc ojciec tego chłopaka zwolnił go ze szkoły i razem udali się na jej poszukiwania – kopali nielegalnie tunele w górze w pobliżu Jerozolimy. Właściwie robili dokładnie to samo, co bohaterowie mojego komiksu. Ten chłopak miał wtedy czternaście lat i czasami chodził nawet kopać sam, kiedy jego ojciec musiał zająć się czymś innym. Mój mąż, kiedy przyjaźnili się w liceum, też kilka razy z nimi jechał” – mówi Rutu Modan. „Oczywiście niczego nie znaleźli” – dodaje.

„Słuchając tej opowieści w Akademii, śmialiśmy się z niej i to wszystko. Była to po prostu dobra historia, którą ktoś opowiedział mi o swoim ojcu. Kiedy w 2013 roku przypomniałam sobie tę historię, naszło mnie pytanie: dlaczego to robili? Nie należeli do religijnych osób. Byli jak każda inna rodzina, którą znałam – mniej lub bardziej zwyczajni ludzie. Ale teraz zastanawiam się, dlaczego się tym zajęli. I dlaczego nie zadawałam sobie tego pytania wcześniej?” – wyjaśnia artystka.

Modan zaczęła interesować się izraelską archeologią i odkryła, że wszystko, co za nią stoi – zagadki historii, wszechobecna polityka, wielkie pieniądze, popełnione przestępstwa i ludzkie obsesje – stanowi doskonały materiał na komiks przygodowy o wykopaliskach prowadzonych na Zachodnim Brzegu. Skojarzenia z „Poszukiwaczami zaginionej arki” Stevena Spielberga nasuwają się same i wcale nie są bezzasadne. „Od początku uważałam, że komiks powinien być stworzony w stylu 'Indiany Jonesa’. To poszukiwanie skarbu byłoby jak rzep, a wszystkie inne tematy by się go trzymały” – mówi Modan.

Artystka przyznaje, że „Tunele” to najbardziej skomplikowany i najdłuższy komiks, jaki do tej pory stworzyła. Występuje w nim bardzo duża liczba postaci, a każda z nich stanowi odrębną jednostkę – ma swój specyficzny wygląd i charakter. Praca Modan nad komiksami przypomina reżyserowanie autorskiego filmu. Autorka angażuje prawdziwych izraelskich aktorów, którzy odtwarzają zaplanowane przez nią sceny. Użyczają też swoich wizerunków postaciom. Na końcu publikacji, podobnie jak w filmach, została wypisana cała obsada. Można więc sobie porównać w internecie, na ile wiernie rysowniczka oddała wygląd aktorów.

„Po ukończeniu scenariusza tworzę scenopis całej książki, aby dokładnie zaplanować wszystkie kadry i to, co się na nich znajdzie. Potem zatrudniam profesjonalnych aktorów i kieruję nimi zgodnie ze scenopisem. Kiedyś jako modeli wykorzystywałam siebie lub znajomych, ale aktorzy posiadają swój talent. Mają wiele pomysłów na to, jak używać własnego ciała i twarzy, aby wyrazić siebie, pokazać, co myślą. Planuję z wyprzedzeniem i dokładnie wiem, czego od nich oczekuję, ale też daję im swobodę: mogą dodawać coś od siebie, wyrażać swoje pomysły i to, jak postrzegają postać” – komentuje Modan.

Obok wielu innych tematów „Tunele” mówią też o konflikcie palestyńsko-izraelskim. Autorka stara się unikać czarno-białej narracji, która stawiałaby jednych po stronie dobra, a drugich po stronie zła, lecz pokazuje złożoność sytuacji. Wszyscy bohaterowie mają swoje wady i zalety. Modan ich nie osądza, nie wchodzi z nimi w dyskusje, tylko przedstawia zachowania i wypowiedzi w kontekście mających miejsce wydarzeń.

Wraz z rozwojem akcji fabuła zmierza coraz bardziej w stronę komedii. Ma to być przeciwwaga dla poważnych tematów podejmowanych w „Tunelach”. „Tak właśnie patrzę na absurdalność naszej sytuacji. Humor to sposób na radzenie sobie ze światem. Kiedy mówię, że konflikt (palestyńsko-izraelski) jest 'humorystyczny’, to mam na myśli to, że może pokazać, jacy jesteśmy niemądrzy. Co, jak sądzę, jest również deklaracją polityczną. Komedia to także ostateczny sprawdzian umiejętności twórcy – odbiorcy albo się śmieją, albo nie” – podsumowuje Modan. Czy „Tunele” zdają ten sprawdzian? Przekonajcie się sami.

[am]
fot. główna: kolaż Rutu Modan/Instagram, Kultura Gniewu
Wypowiedzi Rutu Modan pochodzą z wywiadów dla: Jewish Book Council, Literary Hub i Solrad.


Tematy: , , , , ,

Kategoria: premiery i zapowiedzi