17 wypowiedzi Trumana Capotego na temat innych pisarzy
Truman Capote słynął nie tylko z kontrowersyjnych zachowań, ale także równie kontrowersyjnych opinii na temat swoich kolegów po piórze, które przysporzyły mu licznych wrogów. Poniżej zebraliśmy dla was 17 wypowiedzi autora „Śniadania u Tiffany’ego” o innych pisarzach, które padły podczas jego „Rozmów” z Lawrencem Grobelem (na zdjęciu z autorem w hotelu Drake w Nowym Jorku w 1982 roku).
1. O Erneście Hemingwayu:
„Hemingway napisał dziewięć czy dziesięć bardzo dobrych opowiadań, do których zaliczam 'Rzekę dwóch serc’. Czy sądzę, że jest najlepszym czy nawet jednym z najlepszych amerykańskich opowiadań? Nie. Nie uważam, żeby jakakolwiek rzecz napisana przez Hemingwaya mogła należeć do najlepszych w jakimkolwiek gatunku. On był zupełnie przeciętny”.
2. O Robercie Froście:
„O, to był bardzo wredny człowiek. Każdy, kto tylko się z nim zetknął, powie ci to samo. (…) Nigdy nie przepadałem za poezją Frosta. (…) Zły, samolubny sukinsyn, chorobliwie egocentryczny, wredny sadysta”.
3. O Williamie Faulknerze:
„Nie jestem wielkim miłośnikiem Faulknera. Nie wywarł na mnie najmniejszego wpływu. Lubię ze trzy czy cztery jego opowiadania, 'Słońce zachodzi’ i bardzo mi się podoba jedna jego powieść 'Światłość w sierpniu’. W większości wypadków jest on jednak bardzo chaotycznym, niepanującym nad sobą pisarzem. Nie pasuje do tej kategorii pisarzy, których naprawdę szanuję. Znałem Faulknera bardzo dobrze. Był moim bardzo dobrym przyjacielem. To znaczy ja byłem jego przyjacielem na tyle, na ile można było nim być. Chyba żeby się było czternastoletnią nimfetką. Wtedy to dopiero byłaby przyjaźń! (…) Faulkner popadł w pewien niechlujny styl, nad którym nie miał prawdziwej kontroli. On pisał o czymś. Treść była jego mocną stroną. Przyjął pewien styl, lecz stało się tak przez pomyłkę i nie był to dobry styl”.
4. O Thomasie Pynchonie i „Tęczy grawitacji”:
„Jestem jedną z niewielu osób na świecie, które przeczytały 'Tęczę grawitacji’ od pierwszej do ostatniej strony, a to dlatego, że byłem jednym z jurorów, kiedy ta książka kandydowała do konkursu National Book Awards. Nie wygrał przez mnie. Poza tym wielu innych ludzi chciało głosować na tego drugiego pisarza, którego ja nie cierpię. Na Donalda Barthelme’a”.
5. O Williamie S. Burroughsie:
„Norman Mailer twierdzi, że William Burroughs jest geniuszem, co uważam za wierutną bzdurę, bo dla mnie Burroughs nie ma ani krztyny talentu”.
6. O Williamie Goldingu i „Władcy much”:
„’Władcę much’ uważam za jeden z największych plagiatów naszych czasów. Jest to całkowicie zerżnięty 'Orkan na Jamajce’. Cały temat, akcja i charakterystyka postaci zostały żywcem przeniesione z 'Orkanu na Jamajce’, rozpisane na grupę małych chłopców i ulokowane na wyspie. Poza tym mamy dokładnie tę samą powieść. Później Golding napisał jeszcze jakieś siedem powieści. Wszystkie usiłowałem w swoim czasie przeczytać. To znaczy nie chce przez to powiedzieć, że był to ktoś, z czyjego istnienia nie zdawałbym sobie sprawy. Nigdy jednak nie mogłem skończyć jego książek. Czułem się kompletnie zdezorientowany jego nudziarstwem. Jeżeli już się jest literackim złodziejem, dlaczego nie robić tego dobrze?”
7. O Jamesie Joysie:
„Szczerze mówiąc, uważam Joyce’a za dość osobliwego pisarza. Uwielbiam jego zbiór opowiadań 'Dublińczycy’. Uważam, że jest fenomenalny. Te opowiadania to najlepsza rzecz napisana po angielsku. A jednak nigdy nie spodobała mi się żadna inna jego książka. (…) Przeczytałem 'Ulissesa’, ale nie powiem, że z wielką przyjemnością. Miałem jednak piętnaście czy szesnaście lat, być może byłem jeszcze za młody”.
8. O Albercie Camusie:
„Nagroda Nobla dla Camusa to przecież kpina. Za co mu ją dali? Za 'Obcego’? Za kilka zbiorków esejów? Lubiłem Camusa tak, że bardziej już chyba nie można, lecz jeżeli istniał kiedykolwiek absolutnie przeciętny pisarz, był nim Camus. Był redaktorem dwóch moich książek; łączyła nas bardzo ciekawa znajomość”.
9. O Joyce Carol Oates:
„Ona jest istnym monstrum dowcipu, które powinno zostać ścięte w jakiejś hali widowiskowej albo na stadionie Shea, albo na jakimś polu w obecności setek tysięcy ludzi. (…) Jest dla mnie najbardziej obmierzłą istotą w Ameryce. (…) Widziałem ją, a widzieć ją znaczy poczuć do niej obrzydzenie. Przeczytać ją – gwarantowany paw. (…) Napisała do mnie jako fanka. Przedstawiła się jako moja ogromna wielbicielka. Taka oszustka. Założę się, że nie ma w Ameryce takiego autora, którego nazwisko ukazało się drukiem, a któremu nie usiłowałaby się podlizać”.
10. O Gustavie Flaubercie:
„Flaubert jest wielkim pisarzem i wielkim stylistą. Bardziej przejmował się kwestią stylu niż treści. Dla niego treść to coś takiego, jak gdyby wyjął jabłko z koszyka, położył je na stole i powiedział: 'A teraz zamierzam opisać to jabłko’. To znaczy nie wydaje mi się, żeby naprawdę zawracał sobie gitarę panią Bovary. Bardziej troszczył się o to, jaki nadać temu wszystkiemu kształt, na ile prawdziwe uda mu się to uczynić. Był wielkim stylistą. Dziwne, że Flaubert, który potrafił pisać takie piękne, fantastyczne rzeczy, popełnił coś tak okropnego jak 'Petrochette’ czy 'Popachette’, czy jak tam się nazywała jego ostatnia książka. Beznadzieja”.
11. O Josephie Hellerze i „Paragrafie 22”:
„Żeby nie skłamać, nie mam na jego temat wyrobionej opinii, ponieważ nigdy nie udało mi się przeczytać 'Paragrafu 22′. Znudził mnie. Coś takiego do mnie nie dociera, to nie jest moja literatura. Nie podoba mi się już sam wybór tematu. Nie lubię niczego, co ma jakikolwiek związek z – ogólnie mówiąc – sferą militarną”.
12. O Johnie Updike’u:
„Nie cierpię go. (…) Jest jak kropla rtęci, którą kładziesz na dłoni i próbujesz utrzymać a ona toczy się to w jedną to w drugą stronę i nie możesz jej uchwycić, przepływa ci między palcami, a ty zastanawiasz się, o co w tym wszystkim chodzi. Tak już jest zmanierowany. Istnieje coś takiego jak styl i istnieje ktoś taki jak stylista. Siebie uważam za stylistę. A on jest tylko zmanierowany, nie ma żadnego stylu, ponieważ to coś nie jest nawet jego wymysłem. Chodzi o to, że u niego wszystko jest jakieś pokręcone. Aż słychać, jak ciężko pracuje słownictwo, to się tak narzuca, że kompletnie tracisz kontrakt z fabułą, bo cały czas jesteś świadomy, jak on zakręca te zdania, jak nienaturalny jest rytm i rym – według niego ma to dać specjalny efekt, a według mnie całkowicie uśmierca jego pisarstwo”.
13. O Virginii Woolf:
„Uwielbiam starą Virginię Woolf, mimo, że to kawał blagierki. Kocham jej dziwne, wirujące rytmy. Gdybym miał jednak mówić o konkretach, to nic nie przychodzi mi do głowy, może z wyjątkiem jej prac krytycznych. Nie przychodzi mi do głowy żadna powieść. A przeczytałem je wszystkie. Uwielbiam jednak jej krytykę i uwielbiam jej dziennik”.
14. O Normanie Mailarze i „Pieśni kata”:
„Dla mnie to żadna książka. Nie przeżywał tego z dnia na dzień, nie znał stanu Utah, nie znał Gary’ego Gilmore’a, nigdy nawet nie spotkał Gary’ego Gilmore’a, nie przewertował samodzielnie ani stronniczki materiałów – dwie inne osoby zrobiły to za niego. On po prostu przepisał gotową historię, zupełnie jak ci faceci z 'Daily News’. Ja pisałem 'Z zimną krwią’ przez sześć lat i nie tylko poznałem ludzi, o których pisałem, lecz poznałem ich lepiej niż kogokolwiek innego. Dlatego też książka Mailera po prostu mnie zirytowała”.
15. O Pearl S. Buck:
„Ktoś, kto był w stanie przyznać nagrodę Pearl Buck, powinien iść do psychiatry”.
16. O André Gide:
„Był po prostu wielką starą francuską ciotą z ordynarną gębą. (śmiech) Bardzo dobrze go znałem. Miał dom niedaleko mnie. Przez dwa lata miałem na Sycylii dom, a on przez ostatni rok swego życia miał dom tuż obok mojego. Często przychodził i siadywał tuż u mnie na balkonie. Miałem taki piękny balkon z widokiem na morze. Przesiadywał tam całymi popołudniami i tak chyba nie do końca wiedział, gdzie jest, bo bywał na przemian albo bardzo zdziecinniały, albo znów bardzo sensowny. W jednej chwili potrafił mówić bardzo inteligentnie, by za moment znów odpłynąć w swoje zdziecinnienie. Musiałem go znosić, bo nie miałem możliwości tego uniknąć. Był bardzo samotny”.
17. O Oscarze Wildzie:
„Jest jednym z tych ludzi, których najbardziej pragnąłbym poznać. Pewien jestem, że bardzo bym go polubił”.
Wydane przez Axis Mundi „Rozmowy” Lawrence’a Grobela z Trumanem Capote nie tylko dotyczyły literatury (której zresztą w samej książce jest o wiele więcej). Podczas spotkań, które odbywały się w ciągu dwóch ostatnich lat życia pisarza, Grobel pytał go także o poglądy na temat miłości i przemocy, poruszał wiele niewygodnych tematów, m.in. dotyczących problemów z uzależnieniami. Capote ujawnia też wiele szczegółów i anegdot z życia tak sławnych osób jak Jackie Kennedy, Marilyn Monroe, Tennessee Williams, Elizabeth Taylor i wielu innych. I częstokroć jest równie kontrowersyjnych, co w swoich wypowiedziach na temat pisarzy. Książka ukazała się w przekładzie Waldemara Łysia.
fot. Harvey Wang
TweetKategoria: zestawienia