Odnaleźć świat sprzed ponad wieku ? wywiad z Piotrem Nesterowiczem, autorem „Jeremiasza”

21 września 2018


Ma w dorobku prozę, eseje i reportaże, w tym nominowaną do Nagrody Literackiej Nike i Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego książkę „Cudowna”. Jest redaktorem naczelnym wydawanego od 2018 roku magazynu „Pismo”. We wrześniu w serii „Archipelagi” wydawnictwa W.A.B. ukazała się jego niezwykła powieść „Jeremiasz” opisująca wielokulturowe Podlasie i świat na granicy zagłady. Ta książka jest tematem poniższej rozmowy.

Małgorzata Danowska: Do tej pory znany był pan przede wszystkim jako autor reportaży. Dlaczego zdecydował się pan na napisanie powieści?

Piotr Nesterowicz: „Jeremiasz” dojrzewał we mnie od co najmniej ośmiu lat. Obok książek reporterskich piszę eseje oraz opowiadania, w tym również fantastyczne. A po moim ostatnim reportażu „Każdy został człowiekiem”, który ukazał się nakładem wydawnictwa Czarne, uznałem, że czas na fikcję. Literatura faktu ma swój urok w tym, że jest swoistym zakładem o prawdę z czytelnikiem. Czytelnik wierzy, że reportaż przedstawia jedynie prawdziwe wydarzenia i mając tą świadomość, ze szczególnym natężeniem zagłębia się w losy bohaterów. Ale reportaż ma podstawowe ograniczenie ? reporter nie powinien wykraczać poza prawdziwą historię, poza to, co opowiedzieli mu rozmówcy czy co odnalazł w dokumentach. Powieść daje swobodę, chociaż wciąż pozwala czerpać z prawdziwych zdarzeń lub postaci.

Słynny reportaż pana autorstwa, „Cudowna”, i najnowsza książka „Jeremiasz” mają jednak coś ze sobą wspólnego.

Zapewne łączy je region, w który rozgrywają się wydarzenia. W „Cudownej” to Zabłudów, małe miasteczko pod Białymstokiem, a w „Jeremiaszu” szerszy obszar Podlasia, od Krynek przy granicy z Białorusią, przez Supraśl, Białystok i okolice, aż po Sejny na Suwalszczyźnie.

Jednak to, co łączy je w większym stopniu, to temat wiary jako potężnego mechanizmu wyzwalającego u ludzi emocje, które niestety często z tą wiarą ? czy to z chrześcijaństwem katolickim, prawosławnym, czy z islamem lub judaizmem ? niewiele mają wspólnego.

„Jeremiasz” jest powieścią o ludzkim i bożym szaleństwie. Te aspekty duchowości, mistycyzmu, wiary w pewien stopniu łączą obie książki. W „Cudownej” objawienie maryjne, którego doświadcza 14-letnia dziewczynka (prawdziwie lub rzekomo ? obserwatorzy tych zdarzeń, jak i czytelnicy dzisiaj, mieli i mają odmienne opinie) wyzwala spiralę emocji, z początku pozytywnych, ale szybko zmieniających się w zawiść i zazdrość, które prowadzą do przemocy. Podobnie w „Jeremiaszu”: prawdziwe lub wymyślone proroctwa, które nagle zaczyna wygłaszać główny bohater, splatają się z buzującym emocjami tyglem wielu wyznań ? wówczas na Podlasiu obok siebie żyły duże społeczności katolików, prawosławnych (z ortodoksyjnym odłamem starowierców), ewangelicy, muzułmanie, żydzi, pojawiało się wielu chłopskich proroków, a do tego ludowe wierzenia objawiające się na przykład w postaci podlaskich szeptuch. Wszystko to jest pretekstem do opowiedzenia historii, która mnie interesuje najbardziej, czyli jak wielkie idee ? religijne, ale również świeckie, bo ówczesnym Podlasiem między innymi wstrząsały zamachy anarchistów ? popychają jednostki i zbiorowości do czynów, które często tymże ideom zaprzeczają.

Jak powstawał „Jeremiasz”? Czym się różni zbieranie materiałów do powieści od gromadzenia informacji do reportażu?

Reportaż opiera się na historii konkretnych, prawdziwych bohaterów. W powieści autor ma dużo więcej swobody. Ale w moim przypadku praca nad „Jeremiaszem” niewiele się różniła od pisania reportaży, bo tu również poświęciłem dużo czasu na dokumentację. „Jeremiasz” nie jest powieścią historyczną, bo chociaż rozgrywa się w realiach Podlasia przełomu XIX i XX wieku, to jest to Podlasie „wyobrażone”, przetworzone na potrzeby fabuły. Niemniej jest mocno osadzony w ówczesnej rzeczywistości. Starałem się bardzo dokładnie poznać i odtworzyć wygląd podlaskich miasteczek i wsi końca XIX wieku, kształt i nazwy ulic, wygląd domów, losy wybranych mieszkańców, czy poziom wiedzy i języka używanego ówcześnie na przykład w psychiatrii. „Jeremiasz” to realizm magiczny, w którym istotnym jest uważne odtworzenie ówczesnego świata, co szczególnie widoczne jest w opisach miejsc, przyrody, miejscowości, ale też postaci.

Dlaczego pana wybór padł na Podlasie?

Od lat ten region fascynuje mnie literacko. Wciąż pozostaje miejscem wyjątkowo zróżnicowanych pod względem kulturowym i etnicznym, szczególnie gdy porównanym go do coraz bardziej „płaskiej” Polski. A dzisiejsza różnorodność jest jedynie cieniem tego, jak Podlasie wyglądało chociażby w pierwszej połowie XX wieku. To był tygiel ? wolę to określenie od mozaiki, która kojarzy mi się z cukierkowością, obrazem jak z turystycznej pocztówki ? w którym nie tylko żyły obok siebie, ale mieszały się i ścierały narodowości, wyznania i stany. Wystarczy wyliczyć niektóre, by zdać sobie sprawę z tego, jak fascynujący kulturowo był to obszar: Polacy, Białorusini (czy też często po prostu „tutejsi”, Podlaszucy nie określający się narodowościowo), Żydzi, Mazurzy od północnego zachodu, Litwini od północnego wschodu, niemieccy fabrykanci, Rosjanie w carskiej administracji i wojsku; te wszystkie wyznania, o których wspominałem wcześniej, a nie jest to pełna lista; i konflikty klasowe, anarchiści rzucający bomby, lumpenproletariat, obok biedni chłopi, szlachta zaściankowa, burżuazja budująca fabryki włókiennicze w Białymstoku, kler prawosławny i katolicki? Długo mógłbym wymieniać.

Czy odwiedził pan wszystkie opisywane przez siebie miejsca?

Tak. To dla mnie istotny element pracy nad książką, podobnie jak dokumentacja źródeł, o której wspominałem wcześniej. Byłem we wszystkich miejscach, które Jeremiasz odwiedza, przeszedłem ulice, place i lasy, które on przemierza, często mając w ręku dawne mapy i archiwalne zdjęcia, by w dzisiejszej topografii odnaleźć świat sprzed ponad wieku. W niektórych miejscowościach, jak na przykład w Supraślu, jest to łatwiejsze, w innych trudniejsze, jak w Krynkach, w których niewiele pozostało z żydowskiego sztetla sprzed stulecia. Zależało mi na tym, by czytelnik, może zainspirowany powieścią, mógł z „Jeremiaszem” niczym z powieściowym przewodnikiem zwiedzać dzisiejsze i historyczne Podlasie.

Ile w powieści jest prawdziwych wydarzeń i postaci historycznych?

Bardzo dużo. Praktycznie wszystkie postaci drugoplanowe są wzorowane na osobach, które żyły na Podlasiu w drugiej połowie XIX wieku i w pierwszej XX. Podobnie jest z wydarzeniami, które stanowią tło opowieści. Miejsca, nazwy ulic, sklepów, fresków w cerkwi, architektura również są prawdziwe. Ale, jak już wspominałem, to nie jest powieść historyczna i z częścią faktów postępowałem dość swobodnie, przesuwając je w czasie i przestrzeni, co też tłumaczę w słowie od autora. Na przykład cerkiew w Supraślu rzeczywiście została wysadzona, ale w 1944 roku i przez niemieckich żołnierzy, a nie niemieckiego fabrykanta Bucholtza (który jest prawdziwą postacią, choć jego zachowania i cechy są kreacją). Ale już fresk Leoncjusza można dzisiaj obejrzeć w muzeum ikon w Supraślu, ucięty dokładnie w miejscu, w którym w powieści uderzył Jeremiasz. Takich zdarzeń jest więcej. I dlatego cała akcja rozgrywa się nie na Podlasiu, ale Podlaszu, w Krinkach zamiast Krynek, Chworoszczy a nie Choroszczy, a miasteczko Supraśl jest tu rodzaju żeńskiego, nie męskiego, jak w rzeczywistości. W ten sposób sygnalizuję czytelnikowi, że ma do czynienia z rzeczywistością przetworzoną na potrzeby powieści.

Jakby pan określił gatunek tej powieści?

Najbliżej jest mi do określenia „realizm magiczny”. Jak już wspominałem, losy Jeremiasza rozgrywają się pod koniec XIX wieku na Podlasiu, ale nie jest to powieść historyczna. Ponieważ szereg faktycznych zdarzeń i postaci przesunąłem w czasie i przestrzeni, by wszystkie miały miejsce w tym samym momencie, siłą rzeczy zaburzyłem ich zgodność historiograficzną. Ale nie miała to być powieść opowiadająca o rzeczywistej historii Podlasia, a te zdarzenia są pretekstem do szerszej opowieści o mechanizmach prowadzących do przemocy w imię fanatyzmu religijnego, antysemityzmu czy nacjonalizmu. Tworzą tło, w którym te emocje i zachowania mogę pokazać. Realizm magiczny również dlatego, że ważnym elementem powieści jest mistyczność, religijne uniesienia, zdarzenia wręcz fantastyczne lub nie dające się wytłumaczyć racjonalnie.

W książce przedstawia pan fascynujący obraz Podlasia, którego już nie ma. Wielokulturowego, mistycznego, wrzącego od rodzących się tam idei, ale jednocześnie bardzo ponurego. Czuć zbliżającą się apokalipsę.

„Jeremiasz” jest opowieścią o świecie na krawędzi zagłady. To kocioł, w którym kotłują się nacje i wyznania, wrą konflikty klasowe, Jeremiasz wieszczy apokalipsę i choć przemawia innym Jeremiaszem sprzed ponad dwóch tysięcy lat, to biblijne proroctwa zdają się spełniać, a miejscami bardzo pasują do wydarzeń historycznych, które rozegrają się w Rosji kilkanaście lat później. Niewiele też dzieli Podlasze od dwóch kataklizmów, najpierw I wojny światowej, a potem kolejnej, które nieodwracalnie ten świat zniszczą, przeorają tak, że dzisiaj możemy go jedynie odtwarzać w turystycznych atrakcjach, w muzeach czy na łamach powieści, jak w „Jeremiaszu”.

Rozmawiała: Małgorzata Danowska
fot. Jakub Celej

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: wywiady