Szalona psychoterapia – recenzja filmu „To: Rozdział 2”

10 lutego 2020

„To: Rozdział 2”, reż. Andy Muschietti, scen. Gary Dauberman, dys. Galapagos
Ocena: 8 / 10

Zło powróciło. Dojrzało. Choć tak naprawdę wcale się nie zmieniło. Bo „To” zło, uobecnione pod postacią demonicznego klauna, karmi się strachem i lękiem, emocjami, które od samego początku istnienia wiernie towarzyszą każdemu z nas. Żywymi dowodami tego są członkowie Klubu Frajerów, których znamy z filmowej wersji kultowej powieści Stephena Kinga.

Andy Muschietti, reżyser tak pierwszej, jak i drugiej części tego spektaklu grozy, tym razem zaprosił nas do świata dorosłych, którzy jednak wciąż zachowują dziecięcą wrażliwość. Od konfrontacji z Pennywise’em minęło co prawda 27 lat, ale lęki, fobie – traumy oraz tłumione pragnienia – wciąż są silnie obecne w sercach bohaterów. Ponowne spotkanie z zabójczym klaunem jest więc też drugim (i prawdopodobnie ostatnim) rozdziałem historii mówiącej o ekstremalnym dojrzewaniu.

I właśnie wewnętrzna (stopniowa), ale też zewnętrzna (namacalna) metamorfoza postaci wywiera tutaj szczególne wrażenie. A wszystko za sprawą rewelacyjnego castingu. Bo James McAvoy jako Bill Denbrough, Jessica Chastain jako Beverly Marsh czy Bill Hader wcielający się w Richiego Toziera doskonale zniuansowali złożoność swoich bohaterów. Fizyczne podobieństwo jest zauważalne na pierwszy rzut oka, ale prawdziwa magia zawiera się w charakterologicznych rysach. Muschietti świetnie poprowadził aktorów, którzy grając dorosłych, nadal pozostają nastolatkami.

Czy takie podejście jest nazbyt banalne? Nieco infantylne? Bynajmniej. Bo próżno w tym filmie szukać momentów groteskowych – niby to strasznych, a jednak śmiesznych. Twórcom udało się odpowiednio wyważyć proporcje, dzięki którym „To: Rozdział 2” stanowi niezwykle interesujące widowisko, w którym nieprzepracowane traumy rodzą coraz to nowe demony. Pennywise jest bowiem istotą przedwieczną, o czym dowiadujemy się z manuskryptów znalezionych przez Mike’a Hanlona. Dookreślono zresztą naturę tej mrocznej postaci, co stanowi dodatkowy walor fabuły.

Największe wrażenie wywierają monstra ożywione przez filmowców. W ostatecznej rozgrywce – nie wchodząc w szczegóły, bo przecież w nich tkwi diabeł – dorośli bohaterowie muszą skonfrontować się z istotami z piekła rodem. Tańczący Klaun zakłada przeróżne maski, ożywia zmarłych, przywołuje bestie o bardzo symbolicznym znaczeniu. Znów w bardzo krwisty sposób zaaranżowano niektóre sceny, znów groza jest wręcz namacalna. I znów każdy musi zmierzyć się z nią na swój własny sposób.

Choć w kontynuacji akcja rozgrywa się w przeważającej mierze współcześnie, udało się zachować szczególny nastrój z pierwszej części. Wyczuwalna jest nostalgia za tym, co było, tęsknota, ale i niepewność. Muschietti skonfrontował ze sobą bohaterów, którzy w czasie trwania demonicznego spektaklu niejednokrotnie spotykają również swoje młodsze wersje. Groza generowana jest przez złowieszczą muzykę, ale również ciszę, po której następują ciche szmery, pojękiwania, a wreszcie psychodeliczny chichot. Twórcy pozostawiają pole do interpretacji, własnego przeżywania horroru.

„To: Rozdział 2” to film niemal tak samo dobry, jak część pierwsza. Niemal, bo teraz już wiemy, czego można się spodziewać. Nie ma zatem zaskoczenia, jest za to nerwowe oczekiwanie na kolejne sceny. Pomimo tego to wciąż jedna z najlepszych adaptacji prozy Stephena Kina, jakie powstały w ostatnich dwóch dekadach.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , ,

Kategoria: recenzje