O mamie, która nie chciała mieć dzieci – recenzja książki „Tove Jansson. Mama Muminków” Boel Westin

7 lutego 2013

Boel Westin „Tove Jansson. Mama Muminków”, Wyd. Marginesy
Ocena: (brak)1

Najsławniejsze dzieci to częstokroć efekt „skoku w bok” ich rodziców. Mama Muminków, podobnie jak tata dziewczynki z zapałkami, zasłynęła bajkami, które miały być tylko dodatkiem do jej właściwej twórczości. Biografia Boel Westin odkrywa przed nami prawdziwą twarz fińskiej artystki, schowaną pod maską hiper popularnego trolla.

Muminki stały się ikoną popkultury. Nic więc dziwnego, że Tove Jansson, która wykreowała tak wielkie gwiazdy, została przez nie zwyczajnie pożarta. Postrzegano ją głównie przez pryzmat trolli, przyrównując z charakteru do chodzącego w chmurach, poczciwego mieszkańca bajkowej doliny i spychając do funkcji „mamy”, choć paradoksalnie Tove nie chciała mieć (i nie miała) dzieci. Dzieliła natomiast rolę wszechstronnej, zapracowanej artystki i menedżera – kobiety praktycznej, dbającej o własne interesy, a nawet, można rzec, feministki! Choć zasłynęła jako dziecięca pisarka, czuła się przede wszystkim poważną malarką. Zmęczona Muminkami i sławą popadała w liczne kryzysy twórcze, poszukując coraz to nowych środków wyrazu oraz samotności na wyspach, które kochała niemalże tak mocno jak… kobiety. Ze wszystkich zaś pań najbliższe jej sercu były ex aequo: matka Signe Hammarsten Jansson (zwana przez dzieci Ham) oraz życiowa partnerka Tuulikki Pietila (pierwowzór dla postaci Too-tiki pojawiającej się w „Zimie Muminków”), a także przyjaciółka Eva Konikoff, z którą Tove przez dwadzieścia pięć lat utrzymywała listowny kontakt.

Boel Westin przywraca życiu fińskiej artystki właściwe proporcje. Ustawia Muminki w stosunku do innych, równie ważnych elementów. W jej biografii znajdziemy sporo informacji na temat uwielbianych trolli (np. ich rodowodu, drogi do sławy oraz przeróżnych wcieleń), ale także wiele szczegółów dotyczących pracy twórczej, rodziny, miłości, podróży czy całego dorobku Tove Jansson – autorki licznych obrazów, ilustracji, rysunków politycznych, komiksów, sztuk i książek.

Westin, jak przystało na profesorkę literatury, podejmuje się analizy niektórych z tych dzieł, odkrywając przed czytelnikiem ich zaskakujące dno. Okazuje się na przykład, że pozornie prosta książeczka dla dzieci, jaką są „Muminki”, to skarbnica odniesień i kontekstów, zwierciadło myśli i obsesji Jansson, która zajmuje centralne miejsce w swojej twórczości. Pozuje na namalowanych własną ręką autoportretach albo ukrywa się w treści pozostałych utworów.

Idąc śladem artystki, Westin nie potrafi oderwać od niej wzroku. Stawia Jansson w bliskim planie, marginalizując historyczne tło. W swojej metodzie twórczej przypomina bohaterkę biografii. W czterech ścianach, w skupieniu „kleci” drobiazgowy oraz wierny portret fińskiej sławy z elementów ukrytych głównie w jej prywatnym „kufrze”. Czyli z pamiętników, listów, luźnych zapisków i tym podobnych staroci. Język książki to więc przede wszystkim język samej Jansson, a nie ludzi z nią związanych, zaś autorka biografii prędzej gra w niej siebie, czyli literaturoznawczynię i przyjaciółkę domu, niż dziennikarkę lub – broń boże! – paparazzo.

Nie znaczy to, że Westin wzdraga się przed takimi sensacyjkami, jak buszująca na podpaskach Mała Mi, wyszydzany Hitlerek, śpiąca na półce czy paradująca w spodniach z kociej skóry artystka, ale jej książka to ukryte pod kolorową okładką i opatrzone mnóstwem materiałów graficznych rzetelne opracowanie na temat prawdziwej Tove Jansson aniżeli obfitująca w anegdotki i skandale biograficzna bajeczka o osobie, którą ona nigdy nie była.

Emilia Dulczewska-Maszota

1Nie poddajemy ocenie książek, które ukazały się pod naszym patronatem.

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: recenzje