Nieświęta rodzina – recenzja książki „Pięć ran” Kirstin Valdez Quade
Kirstin Valdez Quade „Pięć ran”, tłum. Aga Zano, wyd. Znak
Ocena: 8,5 / 10
Członkom rodziny Padilla, bohaterom powieściowego debiutu Kirstin Valdez Quade, daleko do doskonałości. Łączy ich jednak to, że w staraniach o lepsze życie robią to, na co ich stać. Co zarówno wtrąci ich do piekła, jak i przyniesie obietnicę zbawienia.
Rozwiedzeni rodzice, bezrobocie w rodzinie, status mniejszości – takie czynniki ryzyka patologii u dzieci wymienia plakat wiszący w szkole dla nastoletnich matek, do której uczęszcza Angel Padilla. Na miesiąc przed rozwiązaniem dziewczyna może się pocieszać, że jej syna nie będzie dotyczył przynajmniej jeden z punktów, bo żaden z najbliższych krewnych nie siedzi aktualnie w więzieniu.
Piętnastoletnia Angel musi przejść przyspieszony kurs dorosłości u boku ojca Amadeo, który bez większych sukcesów walczy z brakiem zatrudnienia i pociągiem do butelki. Sytuację obojga skomplikuje dodatkowo powrót z urlopu ich gospodyni – babci Yolandy, która musi wyznać najbliższym, że w ciągu kilku miesięcy zabije ją guz mózgu.
Urodzona w Nowym Meksyku w amerykańsko-meksykańskiej rodzinie, Valdez Quade umieściła akcję swojej debiutanckiej powieści (jej zaczynem było znakomicie przyjęte opowiadanie zamieszczone na łamach „New Yorkera”) w fikcyjnej miejscowości Las Penas w jej rodzinnym stanie. Już sama nazwa osady (Nieszczęścia) zapowiada, że nie jest to szczęśliwe miejsce. Lokalną latynoską społeczność prześladuje bezrobocie, alkoholizm i najgorsza z plag – powszechna heroina.
W nieprzyjaznym otoczeniu i wbrew własnym udrękom członkowie rodziny Padilla usiłują układać sobie życie i wspierać się nawzajem. Przychodzi im to z różnym szczęściem: Angel wykazuje się ambicją i samozaparciem, aby skończyć szkołę i odnaleźć się w roli matki, niezborny Amadeo ciągle psuje, choć chciałby naprawiać, podczas gdy Yolanda otacza bliskich ciepłem, świadoma, że wkrótce wyczerpie się ono wraz z nią.
Entuzjastyczne recenzje, jakie zbierało „Pięć ran” w USA, są w pełni uzasadnione. Valdez Quade znakomicie oddaje dynamikę rodziny i społeczności, wierna zarówno tłu realiów społecznych, jak i palecie kolorów codziennej egzystencji. A oprócz triady głównych bohaterów mamy i inne wyraziste postaci na dalszym planie: temperamentną byłą żonę Amadea i matkę Angel, siostrę mężczyzny cieszącą się mikroawansem społecznym, nauczycielkę, której idealizm zostanie poddany próbie, oraz uwodzicielską la chica mala – koleżankę Angel ze szkolnej ławki, mającą skusić ją swoim występnym urokiem.
Choć to historia wciągająca sama w sobie, trudno przeoczyć wkomponowaną w nią symbolikę religijną. Tytułowe pięć ran, trójka Padillów niczym trójca święta, Amadeo wcielający się w rolę Jezusa podczas wielkanocnej inscenizacji ukrzyżowania… Wszystko to jednak z dala od patosu, bo wszelkie sacrum przeżywa się w profanum krwi, potu i łez. „Pięć ran” to opowieść o odrodzeniu, odkupieniu i więzach rodzinnych, które trzymają się wyjątkowo mocno, nawet w obliczu katastrofy.
Sebastian Rerak
Kategoria: recenzje