Nieprzyzwoicie dobry człowiek – recenzja książki „Słuchacz” Roberta McCammona

13 czerwca 2023

Robert McCammon „Słuchacz”, tłum. Adam Robert Winnicki, wyd. Vesper
Ocena: 9 / 10

Jeden z najważniejszych współczesnych pisarzy parających się mocno zakorzenioną w rzeczywistości fantastyką powraca z gorzkim portretem czasów Wielkiego Kryzysu w USA i snuje opowieść tyleż depresyjną, co niepozbawioną odrobinki światła w nieprzeniknionych, zdawałoby się, ciemnościach.

Fabuła „Słuchacza” rozgrywa się w Luizjanie w 1934 roku. Stany Zjednoczone cierpią na gwałtowny rozwój przestępczości. Zarówno powodowani desperacją przyzwoici obywatele, jak i ci pozbawieni moralnych skrupułów kierują się tym samym – chęcią przetrwania i marzeniami o lepszym życiu. John „Bielutki” Partlow i Ginger LaFrance to para drobnych oszustów, którzy poznają się przypadkiem i wspólnie planują coś znacznie bardziej ambitnego: porwanie dzieci pewnego magnata. Nie mogą wiedzieć jednak, że na ich drodze stanie ktoś obdarzony niezwykłymi umiejętnościami – ktoś, kto potrafi słuchać i zrobi wszystko, by odpowiedzieć na wezwanie pomocy.

Na tle innych literackich dokonań Roberta McCammona liczący sobie niewiele ponad trzysta pięćdziesiąt stron „Słuchacz” to niejako powieść w skali mikro – nie brak tu jednak potężnego ładunku treści. Amerykanin wydaje się zresztą doskonale zdawać sobie sprawę ze stosunkowo prostej koncepcji fabularnej i ani trochę nie spieszy się z wrzucaniem czytelnika w wir akcji. Wręcz przeciwnie, zanim wrzuci wyższy bieg, skrupulatnie nakreśla bohaterów dramatu, sytuację, w jakiej się znaleźli, oraz kierujące nimi motywacje. Długie partie opisowe skupione na przemyśleniach postaci przypominają prozę codzienności rodem z książek Stephena Kinga. Jest to tym bardziej znamienne, że w „Słuchaczu” równie dużo czasu spędzimy tak po jednej, jak i po drugiej strony fabularnej barykady.

Wiarygodne odmalowanie antagonistów okazuje się kluczowe dla zawartego w powieści przekazu – McCammon ukazuje ich bowiem bardziej jako ofiary czasów desperacji, nie tyle czyniące zło z wyboru, co raczej w nieunikniony sposób grawitujące w jego kierunku. To niekoniecznie zabieg mający przekonać kogokolwiek do ich racji, a bardziej przygotowanie emocjonalnego gruntu pod nieuniknione starcie z uosobieniem cnót i wrażliwości. Wyzierająca z konfrontacji niesprawiedliwość niejednemu odbiorcy może zagotować krew w żyłach. I to nie tylko ze względu na kontrast między protagonistą a jego przeciwnikami – ten bowiem jest istotny, ale wciąż jedynie w tle historii.

„Słuchacz” to bowiem doprawione odrobiną fantastyki połączenie dramatu i thrillera, ale w równej mierze gorzki portret czasów kryzysu. Zabite dechami miasteczka pozbawione perspektyw na lepszą przyszłość, nierówności społeczne, wszechobecny rasizm – wszystko to nieuchronnie musi doprowadzić do wrzenia i eskalacji przemocy, wobec której można jedynie bezsilnie zaciskać pięści. Choć „Słuchacz” jawi się przez to pod wieloma względami jako lektura wręcz depresyjna, McCammon niezbędną dla równowagi odrobinę nadziei lokuje w kwestii wyboru – niezależnie bowiem od tego, jak bardzo problemy przygniatałyby nas do ziemi, tylko od nas zależy, jak spróbujemy się z nimi zmierzyć.

Niektórzy wybiorą ścieżkę prawości, inni zdecydują się na drogę na skróty – i to właśnie konfrontacja tych dwóch światopoglądów staje się fundamentem dojmującego przekazu, jaki funduje czytelnikom „Słuchacz”. Czasem bowiem moralne zwycięstwo i postępowanie w zgodzie z własnym sumieniem jest więcej warte od największych poświęceń.

Maciej Bachorski


Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje