Fantastyka ? alternatywna rzeczywistość ? recenzja książki „Historie fandomowe” Tomasza Pindela
Tomasz Pindel „Historie fandomowe”, wyd. Czarne
Ocena: 7 / 10
Opis zjawiska, analiza i próba zrozumienia społeczności polskich fanów fantastyki ? oto zadanie, które postawił przed sobą Tomasz Pindel. „Historie fandomowe” to pozycja, która z bardzo różnych względów wydaje się być bardzo ważna.
Autor ? znany skądinąd publicysta, wykładowca i tłumacz specjalizujący się w literaturze hiszpańskojęzycznej ? zabiera nas w podróż, która rozpoczyna się pod koniec lat 70. XX wieku. W Polsce, rzecz jasna, jednak zdecydowanie innej niż dzisiaj. Zamkniętej, niedostępnej, a równocześnie twórczej, gdzie fantastyka stanowiła nie tylko cenną, bo trudno dostępną rozrywkę, lecz także metaforyczne narzędzie do opisu rzeczywistości. Tomasz Pindel z zacięciem historyka stara się rekonstruować pierwsze ruchy fanowskie, zloty, stowarzyszenia, oficjalne i nieoficjalne inicjatywy wydawnicze, wreszcie pierwszy Polcon, czyli najstarszy, a przez wiele lat również największy polski konwent miłośników fantastyki.
W tej podróży nie jesteśmy sami, bo w „Historiach fandomowych” głos zabierają twórcy, pisarze, wydawcy, tłumacze, animatorzy wydarzeń kulturalnych, wreszcie sami fani, dzięki czemu otrzymujemy panoramiczny obraz zjawiska. Wypowiadają się osoby o różnych doświadczeniach, różnych wrażliwościach, żeby przywołać chociażby Macieja Parowskiego, Wojciecha Orlińskiego, Katarzynę Sienkiewicz-Kosik, Annę Brzezińską, Rafała Ziemkiewicza, Jacka Dukaja, Łukasza Orbitowskiego, Tomasza Kołodziejczaka czy Szymona Holcmana. Tomasz Pindel zasygnalizował tym samym, że ruch fanów fantastyki jest wewnętrznie zróżnicowany, niekiedy niespójny, na pewno też zmienny, ale w gruncie rzeczy trwały. Brzmi to może nieco enigmatycznie, lecz po zapoznaniu się z książką wszystko wyda się być dużo bardziej klarowne.
To, co jest największą wartością książki, a więc dygresyjny ton, który od samego początku przyjmuje autor, stanowi też ? paradoksalnie ? pewien mankament „Historii fandomowych”. Schodzenie wciąż na boczne ścieżki może być nieco zbijające z tropu dla wszystkich tych, którzy o fandomie wiedzą niewiele albo nawet nic. Pindel informuje nas bowiem nie tylko o tym, jak formował się, a następnie ewoluował ten szczególny ruch literacko-kulturowy, ale również ? czy był/jest on apolityczny, na czym polegała profesjonalizacja zawodów związanych z wydawaniem książek, jak działał Usenet, jak wygląda rodzima scena cosplay i twórczość fan-fiction. Bogactwo faktów, rzeczowe opracowanie, komentarze wyjaśniające co bardziej problematyczne terminy ? to wszystko pozytywy, naprawdę wielkie plusy. Tyle tylko, że miejscami wkrada się w to pierwiastek chaosu.
Tomasz Pindel jest jednak uważnym obserwatorem, niepozbawionym również talentu literackiego ? bo całość czyta się naprawdę dobrze. Na kartach „Historii fandomowych” utrwalił bardzo ważny ruch, zjawisko, kulturowy fenomen, od dekad tworzony przez fanów zrzeszonych wokół fantastyki. Być może w niektórych momentach Pindel niepotrzebnie wciela się w rolę recenzenta, gdy stara się oceniać jakość tego czy innego dzieła, ale najwyraźniej trudno jest mu okiełznać naturę publicysty. Dla części czytelników ten autorski głos może stanowić mimo wszystko walor. Bez względu na podejście otrzymujemy wartościową opowieść, która może być punktem wyjścia dla kolejnych prac, przyczynkiem do polemik, a przede wszystkim ? motywacją do wejścia w świat fantastyki.
Marcin Waincetel
TweetKategoria: recenzje