Z trollowania Philipa Rotha uczynił sztukę
Amerykański artysta i performer Bryan Zanisnik zaprezentował w Miami nową instalację artystyczną poświęconą autorowi „Kompleksu Portnoya”. Chce w ten sposób dowieść, że nie przejmuje się naciskami prawnymi, jakie wywierał na niego Philip Roth.
Wszystko zaczęło się w marcu 2012 roku, kiedy Zanisnik prezentował w Centrum Sztuki Abrons w Nowym Jorku swój performance, w czasie którego stał zamknięty w skrzyni z plexiglasu, czytając po cichu „Wielką amerykańską powieść” Philipa Rotha, a wokół wirowały dolary i karty baseballowe unoszone przez powietrze z wentylatora. Tuż po rozpoczęciu przedstawienia w sali zjawili się prawnicy pisarza z listownym nakazem zaprzestania dalszego pokazywania performance?u. Był to dopiero pierwszy z zaplanowanych na pięć tygodni występów i artysta nie zamierzał rezygnować. Ostatecznie adwokaci Rotha nie wytoczyli Zanisnikowi procesu, ponieważ nie istniał precedens prawny, który stanowiłby podstawę skazania kogoś za czytanie po cichu książki, nawet jeśli byłoby to przedstawienie prezentowane przed publicznością.
Zanisnik uznał żądania pisarza za tak absurdalne, że po czterech latach stworzył nową instalację artystyczną, której celem ma być wyśmianie postawy Rotha, a przy okazji danie też innym możliwości bycia przyłapanym na czytaniu w miejscu publicznym jednej z jego powieści. Instalacja nosi nazwę „Biblioteka Prezydencka Philipa Rotha” i odwołuje się do amerykańskiej tradycji upamiętniania byłych prezydentów poprzez zakładanie instytucji naukowo-kulturalnych, w których gromadzi się przedmioty i zasoby związane z patronem danej placówki.
Na tego typu obiekt wystylizowano wnętrze galerii Locust Projects w Miami. Przy wejściu stanęła stara kanapa oraz stolik, na którym piętrzą się dzieła Philipa Rotha, a także notatnik zawierający wycinki prasowe na temat wspomnianego wyżej sporu prawnego. Aby wnętrze galerii jeszcze wierniej przypominało biblioteki prezydenckie, Zanisnik wykonał i postawił tam nawet popiersie pisarza. Przedmioty wykorzystane do wystroju wnętrza celowo pochodzą z lat 70., co ma obrazować staroświecką naturę Rotha.
Ściany ozdobione są zdjęciami przedstawiającymi inne instalacje Zanisnika inspirowane twórczością Rotha. Te prace prowadzą widzów w kierunku głównej sali, gdzie zamontowano dziesięć czterometrowych kolumn z płyty gipsowej. Otwory wykonane w każdej z nich odsłaniają skarby w postaci dzieł Philipa Rotha lub prac jemu poświęconych. Wszystko po to, aby stworzyć przestrzeń, w której ? niejako na złość pisarzowi ? można było do woli czytać po cichu jego książki.
Niektórzy uważają, że to, co zrobił Zanisnik, to pewna forma trollowania, czyli celowej prowokacji, mającej wywołać rozdrażnioną reakcję. Jeśli nawet tak jest, to trzeba przyznać, że artysta znalazł niekonwencjonalny sposób na wyrażenie emocji, wynosząc trollowanie do rangi sztuki. Sam Zanisnik nie uważa się za trolla, bo w jego zachowaniu nie ma nic drapieżnego, a wystawienie nowej instalacji traktuje w kategoriach prywatnej batalii. Od lat uważał Philipa Rotha za swoją pokrewną duszę (obaj pochodzą z New Jersey, mają podobne poczucie humoru i koncentrują się w swojej twórczości na przedmieściach), choć nie podziela jego negatywnego postrzegania kobiet i najwyraźniej wręcz absurdalnego poczucia powagi. Jednakże, jak na razie, nikt z otoczenia Rotha nie odzywał się do artysty w sprawie instalacji, więc może jednak z dystansem u pisarza nie jest aż tak źle?
Instalację można oglądać w galerii do dnia 19 marca, kiedy to przypada rocznica urodzin Philipa Rotha.
[am]
fot. Locust Projects
źródło: Miami New Times, Buzzteller, Miami Herald, Artnet
Kategoria: newsy