Ana?s Nin „Majorka” z tomu „Delta Wenus”

7 października 2013

Delta Venus - fragment
Na długo przed ukazaniem się „Pięćdziesięciu twarzy Greya”, kobiecą seksualność w sposób odważny i błyskotliwy obnażała w swoich utworach Ana?s Nin. Poniżej prezentujemy wam w całości pochodzące z lat 40. ubiegłego wieku opowiadanie autorki pt. „Majorka”, które ukazało się w zbiorze „Delta Wenus”. Książkę wznowiło we wrześniu wydawnictwo Prószyński i S-ka.

MAJORKA

Pewnego razu spędzałam lato na Majorce, w Deya, w pobliżu klasztoru, gdzie przebywali niegdyś George Sand i Chopin.

O świcie dosiadaliśmy niewysokich osiołków i stromą, kamienistą ścieżką zdążaliśmy na dół nad brzeg morza. Ciężka jazda zabierała mniej więcej godzinę, droga wiodła przez gliniaste, czerwone ścieżki, skały, zdradliwe głazy, srebrzyste gaje oliwne, aż do wioski rybackiej, którą tworzyły chaty przyklejone jakby do górskich zboczy. Codziennie jeździłam do małej kolistej zatoki, o tak przejrzystej wodzie, że można było zanurkować na samo dno i przypatrzeć się rafom koralowym i niezwykłym roślinom.

Wśród rybaków krążyła tu dziwna opowieść. Kobiety z Majorki były wyjątkowo nieprzystępne, purytańskie i pobożne. Kąpiąc się w wodzie, miały na sobie długie kostiumy i czarne pończochy prababek. Większość z nich nie myślała zresztą w ogóle o pływaniu, pozostawiając to bezwstydnym Europejkom, przyjeżdżającym na lato. Również rybacy potępiali najnowsze kostiumy kąpielowe i nieprzyzwoite zachowanie turystów z Europy, których uważali za nudystów, czekających z utęsknieniem na sposobność, aby rozebrać się zupełnie do naga i rozłożyć w słońcu, na wzór pogan. Z dezaprobatą patrzyli również na całonocne zabawy na plaży, wprowadzone przez Amerykanów.

Kilka lat wcześniej osiemnastoletnia córka rybaka przechadzała się wieczorem wzdłuż brzegu, przeskakując co jakiś czas z kamienia na kamień. Biała sukienka przylegała do jej ciała, ona zaś, spacerując tak i popatrując w rozmarzeniu na roztańczone fale połyskujące w świetle księżyca i obmywające łagodnie jej stopy, doszła do ukrytej zatoki i dostrzegła, że ktoś kąpie się w wodzie. Widziała jedynie poruszającą się głowę i ? co parę chwil ? rękę. Nieznajoma pływała dosyć daleko od brzegu. Potem rozległ się beztroski głos:

? Wejdź do wody i popływaj! Jest tak wspaniale! ? Było to powiedziane po hiszpańsku, choć z obcym akcentem. ? No, więc jak, Mario? ? zabrzmiało znowu. A więc nieznajoma wie, kim ona jest. Widocznie to któraś z tych młodych Amerykanek, które kąpią się całymi dniami.

? Kim pani jest? ? zapytała.

? Evelyn ? padła odpowiedź. ? Popływaj ze mną!

Propozycja była naprawdę kusząca. Maria mogła przecież zdjąć białą sukienkę i pozostać tylko w krótkiej, białej koszulce. Rozejrzała się dokoła, w pobliżu nie dostrzegła jednak nikogo. Morze było spokojne, usiane poświatą księżyca. Po raz pierwszy Maria zrozumiała, dlaczego Europejki uwielbiają kąpać się nocą. Zdjęła sukienkę. Miała długie, czarne włosy, bladą twarz, migdałowe, zielone oczy, bardziej zielone niż morze, była pięknie zbudowana, miała ponętne, harmonijne ciało o wysoko osadzonych piersiach i długich nogach. Wiedziała, że pływa lepiej od innych kobiet na wyspie, weszła więc do wody; wystarczyło kilka wprawnych silnych ruchów, aby zbliżyć się do Evelyn.

Tamta zanurzyła się pod wodę, podpłynęła blisko i chwyciła ją za nogi. Przez chwilę zmagały się ze sobą dla zabawy. Zapadający zmierzch uniemożliwił rozpoznanie twarzy. Amerykanki miały często głosy jak u chłopców.

Evelyn mocowała się z Marią, obejmowała ją pod wodą, potem obie wynurzyły się, aby zaczerpnąć powietrza, oddaliły się od siebie i przybliżyły znowu, beztroskie, roześmiane. Koszulka Marii oblepiała jej ramiona, krępując ruchy, wreszcie zsunęła się zupełnie. Maria pływała teraz naga, a Evelyn zanurzyła się pod nią, dotykając ją żartobliwie, poczęła znowu dokazywać, przepływając pomiędzy jej nogami.

Po chwili Maria rozsunęła szeroko uda, aby przyjaciółka mogła zanurkować pomiędzy nimi i pojawić się zaraz po drugiej stronie, następnie utrzymywała się na wodzie na wznak, pozwalając dziewczynie przepływać pod sobą.

Zorientowała się, że i ona jest naga. Raptem poczuła, że Evelyn obejmuje ją od tyłu, przywierając całym ciałem. Woda była ciepława, niczym wygodna poduszka, tak słona, że unosiła je na swej powierzchni, nie żądając od nich wysiłku przy pływaniu.

? Mario, jesteś tak piękna ? powiedziała niskim głosem Evelyn, nie wypuszczając jej z objęć. Maria pragnęła oddalić się od niej, powstrzymywały ją jednak ciepło wody i nieustanny dotyk ciała przyjaciółki. Przestała się wyrywać. Wprawdzie nie czuła piersi tej drugiej, przypomniała sobie jednak, że młode Amerykanki, które widywała do tej pory, były przeważnie płaskie. Jej ciało zaczęło ogarniać błogie rozleniwienie, z ulgą zamknęła oczy.

Raptem poczuła coś między udami; nie była to już dłoń, lecz coś innego, coś nieoczekiwanego, tak szokującego, że krzyknęła. Nie była to Evelyn, lecz jej młodszy brat, który wsunął między jej uda wyprężony penis. Krzyknęła jeszcze raz, ale nikt jej nie słyszał, a krzyk stanowił jedynie odruchową reakcję. W rzeczywistości ramiona młodzieńca koiły ją, obdarzając ciepłą pieszczotą jak rozkołysane fale. Woda, penis i dłonie czyniły zgodnie wszystko, aby wzmóc jej podniecenie. Usiłowała odpłynąć, ale młodzieniec ponownie zanurzył się pod nią i nie przerywając pieszczot, pochwycił ją za nogi, napastując od tyłu.

Zmagali się w wodzie, ale każdy kolejny ruch podniecał ją jeszcze bardziej, sprawiał, że coraz intensywniej uświadamiała sobie istnienie tego ciała, przywierającego do niej, oraz rąk błądzących po niej całej. Woda poruszała jej piersiami tam i z powrotem, upodabniając je do dwóch lilii wodnych, dryfujących na fali. Pocałował je. Nieprzerwanie poruszali się, nie mógł więc posiąść jej tak naprawdę, ale penis pukał raz po raz do jej wrażliwego gniazdka, pozbawiając Marię sił. Skierowała się w stronę brzegu, a on popłynął za nią. Tam padli na piach. Fale obmywały ich bezustannie, kiedy leżeli nadzy, zadyszani. Potem młodzieniec posiadł dziewczynę, a morze nadpłynęło, zalewając ich oboje i porywając ze sobą dziewiczą krew.

Odtąd spotykali się tylko o tej porze. Kochali się w wodzie, a ich ruchliwe, rozkoszujące się sobą ciała, które przywodziły na myśl niespokojne fale, zdawały się stanowić nieodłączną część morza. Na jednej ze skał znaleźli oparcie dla nóg i tam właśnie stali często przytuleni do siebie, pieszczeni przez fale i wstrząsani orgazmem.

Schodząc wieczorami na plażę, miałam często wrażenie, jakbym widziała ich tam; płynęli obok siebie i oddawali się miłości.
_

Delta VenusAna?s Nin „Delta Wenus”
Tłumaczenie: Mieczysław Dutkiewicz
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 384

Opis: „Delta Wenus” Ana?s Nin to przełomowa antologia opowiadań erotycznych. Nin wyczarowuje w niej błyskotliwą kaskadę seksualnych doznań, tworząc własny i niepowtarzalny ?język zmysłów?. Bada przestrzeń, która do tej pory była domeną pisarzy, nie pisarek; przywołuje esencję kobiecej seksualności. Świat stworzony przez Nin jest wytworny i magiczny, a zamieszkujący go bohaterowie jej wyobraźni są targani najbardziej uniwersalnymi namiętnościami. Jest więc węgierski niebieski ptak, uwodzący zamożne kobiety i ulatniający się następnie z ich pieniędzmi; tajemnicza kobieta, skrywająca twarz za woalką, która wybiera swoje ofiary w restauracji i wykorzystuje; jest też paryska modystka Matylda, która postanawia porzucić męża dla opiumowych nocy w Peru? (więcej o książce)

Tematy: , , , ,

Kategoria: opowiadania