Niewiarygodna podróż do Eldorado – recenzja komiksu „Indyjska włóczęga” Alaina Ayrolesa i Juanja Guarnidy

15 maja 2020

Alain Ayroles, Juanjo Guarnido „Indyjska włóczęga”, tłum. Ernest Kacperski, wyd. Egmont
Ocena: 10 / 10

Oszust, łajdak, złodziej, lekkoduch, no i zawodowy wręcz kłamca. Takimi epitetami mógł poszczycić się Don Pablos z Segowii, bohater XVII-wiecznej powieści łotrzykowskiej „Żywot młodzika niepoczciwego”, którego historia stała się podstawą komiksowej „Indyjskiej włóczęgi”. Historii tak pięknej, tak bogatej i wytwornej – nie tylko za sprawą kunsztownego stylu – że nie sposób jest wyjść z podziwu.

Szczególny urok opowieści scenarzysty Alaina Ayrolesa wynika już z tego, jak unikatową postacią jest Don Pablos. Łotrzyk o bardzo wątpliwej renomie, jednak budzący nieodpartą sympatię, potrafi bowiem czarować słowami. I to zarówno wtedy, gdy znajduje się w łożu kurtyzany, prawiąc komplementy figlarnej lubieżnicy, jak również, gdy jako więzień leży przykuty do łoża sprawiedliwości, zeznając swoje winy przed obliczem śledczych. Żeby było zabawniej, przez długi czas Pablitos właśnie z tej – dosyć niewygodnej, przyznajcie sami – perspektywy, wspomina swój żywot młodzika niepoczciwego. Ale to dopiero początek, to znaczy, pierwszy rozdział historii!

Wyjaśnimy zatem, że Ayroles postanowił stworzyć kontynuację powieści łotrzykowskiego Francisca de Quevedy, wybitnego twórcy literatury doby hiszpańskiego Złotego Wieku. Z przedmowy komiksu dowiadujemy się, że w finale „Żywotu…” bohater wsiadał na pokład statku, który zmierzał do Ameryki, zwanej wówczas Indiami. Quevedo miał napisać kontynuację, ale ta nigdy jednak nie powstała. Na realizację pomysłu musieliśmy czekać zatem kilka wieków. I cóż powiedzieć – było warto. Kto wie, czy za jakiś czas „Indyjska włóczęga” nie będzie traktowana jako żelazny tytuł w europejskim kanonie powieści graficznych.

A może być tak dlatego, że francuskiemu scenarzyście udało się w pełni oddać ducha awanturniczych romansów, nakreślić złożony, panoramiczny obraz hiszpańskiej kultury, a jednocześnie – zachowując poszanowanie wobec literackiego oryginału – nadać całości własny, niepowtarzalny charakter. Dzieje Pablitosa przypominają bowiem w pewnej mierze przygody Don Kichota, wydają się być bowiem nieprawdopodobne, nierzeczywiste. W kłamstwach, pięknych, wielopoziomowych iluzjach łotrzyka znaleźć można natomiast ziarenka prawdy.

Przekonuje o tym nie tylko główny bohater, lecz również Juanjo Guarnido, rysownik odpowiedzialny za szatę graficzną albumu. Szata jest zresztą w tym kontekście chyba najlepszym określeniem, bo hiszpański artysta – odpowiedzialny między innymi za bestsellerową serię kryminalną „Blacksad” – z namaszczeniem odtworzył piękno historycznych krain, geograficznych cudów świata. Będziemy mieć okazję przemieszczać się po ulicach Segowii, rodzinnego miasta Pablitosa, doceniać uroki Kastylii, podziwiać architekturę Madrytu, ale również dostrzec dziką urodę And Północnych, gdzie podobno znajdowała się legendarna kraina pełna złota. Prawdziwym złotem są jednak rysunki Guarnidy – szlachetne, bogate w szczegóły, intensywne w kolorach, naznaczone artyzmem.

Magia zapisana na kartach „Indyjskiej włóczęgi” zawiera się jednak nie tyle w samej podróży łotrzyka – naznaczonej zresztą walką z Hiszpanami i Indianami, oszustwami na dworskich salonach i w szulerniach, przemierzaniem dżungli, niewolniczą pracą w kopalni, więzieniem, a wreszcie łóżkowymi igraszkami – co w odkrywaniu kolejnych rozdziałów z jego życia. Niezwykle, szaleńczo wręcz barwnego. Jak możecie się zresztą domyślić, Pablitosowi stosunkowo szybko udaje się zbiec z aresztu, aby dalej snuć swoją opowieść. Eldorado, choć piękne, stanowiące pokarm dla wyobraźni, nie jest wcale najważniejszą częścią całego przedstawienia, w którym nie brakuje romansu i humoru, awanturniczych pościgów, mierzenia się z rodzinnym dziedzictwem i ścieraniem różnych kultur.

Zakończenie „Indyjskiej włóczęgi” – tak zaskakujące, a jednocześnie przemyślane – pozostawia nas z przekonaniem, że oto być może jeden z najciekawszych, a na pewno najpiękniejszych komiksów europejskich ostatnich lat. Tak, główny bohater to oszust, łajdak, złodziej, lekkoduch, no i zawodowy wręcz kłamca. Ale najpiękniejszym kłamstwem jest przecież literatura. A w tej sztuce Alain Ayroles i Juanjo Guarnido osiągnęli poziom mistrzowski.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: recenzje