Akcyjniak SF z „drugim dnem” – recenzja komiksu „The Weatherman – tom 1” Jody’ego LeHeupa, Nathana Foxa i Dave’a Stewarta

30 kwietnia 2021

Jody LeHeup, Nathan Fox, Dave Stewart „The Weatherman – tom 1”, tłum. Marceli Szpak, wyd. Non Stop Comics
Ocena: 8 / 10

Opis i okładka pierwszego tomu „The Weatherman” zapowiadają dynamicznego akcyjniaka SF w satyrycznej oprawie – w stylu „Fear Agenta” Ricka Remendera lub ewentualnie „Chrononautów” Marka Millara. I rzeczywiście z jednej strony coś takiego otrzymujemy, z drugiej zaś – ponurą wizję świata, w którym praktycznie każdy przepracowuje mniejsze lub większe traumy.

Główny bohater komiksu, Nathan Bright, to gwiazdor pełną gębą. Choć jest tylko pogodynką w stacji telewizyjnej na skolonizowanym Marsie, to jednak bezpardonowy sposób zachowania przed kamerą czyni go idolem milionów. Jest u szczytu kariery i zdaje się, że więcej nie można pragnąć… Sęk w tym, że Bright nie za bardzo pamięta, kim jest. A właściwie kim był kilkanaście lat wstecz. Przeszłość to boleśnie doskwierająca mu „biała plama”, która kładzie się cieniem na obecnej egzystencji. Kiedy więc dochodzi do nieudanego zamachu na jego życie i oskarżeń o niegdysiejszą przynależność do organizacji terrorystycznej odpowiedzialnej za zamach, w wyniku którego zginęła cała ziemska populacja, nasz bohater wszystkiemu zaprzecza. Ale czy – przez wzgląd na amnezję – naprawdę może być pewien własnej niewinności?

W „Weathermanie” akcja pędzi naprzód jak szalona, nawet na moment nie zwalniając tempa. Nie brak tu efektownych pościgów, strzelanin i wybuchów. Momentami komiks przywodzi na myśl „Tokyo Ghost”, choć nie mamy tu tak silnie zarysowanej cyberpunkowej scenerii. Akcentowanie jednak wyłącznie dynamicznej strony fabuły byłoby krzywdzące dla komiksu, bo pod tą czysto rozrywkową warstwą kryje się gorzka prawda o przepracowywaniu traum, o ludzkim cierpieniu, radzeniu sobie z bolesną przeszłością i odchorowywaniu strat, których w pełni odchorować się nie da. To także opowieść o tym, gdzie są granice dążenia do sprawiedliwości, ile można poświęcić w imię idei i czy każdy czyn da się rozgrzeszyć pragnieniem „większego dobra”.

Od strony graficznej „The Weatherman” prezentuje się świetnie. Kreska Nathana Foxa kojarzy się z pracami Owena Bengala („Death or Glory”) lub – nieco mniej, ale jednak – z twórczością Seana Murphy’ego („Tokyo Ghost”). Kadry wypełnione są detalami, bardzo sprawnie oddano dynamizm scen walk i pościgów – to wszystko znakomicie uzupełnia wartki scenariusz Jody’ego LeHeupa. Jak zawsze ze swego zadania znakomicie wywiązał się kolorysta Dave Stewart, który odpowiada za kolor w tylu znakomitych tytułach, że nie sposób tu wymienić choćby ułamka z nich, ale na pewno przynajmniej jeden macie na półce, jeśli interesujecie się komiksem.

Pierwszy tom „The Weatherman” to zatem kawał solidnej rozrywki, ale też ciekawie podany, przemyślany moralitet, który unika niepotrzebnego zadęcia. Pozycja z pewnością warta przeczytania.

Mariusz Wojteczek

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje