Zmarła Alicja Kapuścińska, żona reportażysty Ryszarda Kapuścińskiego

7 marca 2022

Zmarła Alicja Kapuścińska, doktor nauk medycznych, pionierka badań nad celiakią, żona reportażysty Ryszarda Kapuścińskiego. Miała 89 lat. „Zawsze miła, pogodna, spokojna, dobry człowiek – taką Ją zapamiętamy. Pozostanie w naszych sercach i ciepłych wspomnieniach” – napisało w komunikacie Wydawnictwo Czytelnik.

Urodzona w 1933 roku Alicja Kapuścińska poznała Ryszarda na studiach historycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Przeniosła się jednak później na Warszawską Akademię Medyczną. Ślub wzięli w 1952 roku, a rok później urodziła im się córka.

Po ukończeniu nauki Kapuścińska pracowała jako lekarz-pediatra w Klinice Dziecięcej Akademii Medycznej w Warszawie. Należała do grupy specjalistów, którzy zaczęli wykorzystywać do diagnozowania celiakii nowatorską wówczas metodę badania przeciwciał. Do jej przeprowadzenia wystarczała kropla krwi – wcześniej lekarze wprowadzali sondę do przewodu pokarmowego dziecka, aż do dwunastnicy, i pobierali biopsję, co wiązało się z dużym bólem.

Kiedy kariera Ryszarda Kapuścińskiego nabrała ogromnego rozmachu, Alicja Kapuścińska przeszła na wcześniejszą emeryturę i zajęła się pomaganiem mężowi. Jak mówiła, pracy nigdy jej nie zabrakło. Nawet po śmierci pisarza mówiła: „Teraz też pracuję na etacie u Rysia”. Przez wiele lat dbała o promowanie spuścizny Kapuścińskiego, fundowała stypendia dla młodych dziennikarzy poprzez założoną przez siebie Fundację Herodot, była honorową patronką Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za najlepszy reportaż literacki i dopóki zdrowie jej pozwalało, uczestniczyła w kolejnych galach.

„Mówiła o nim chętnie i powtarzała, że nie jest wdową. Tyle razy na długo wyjeżdżał, że teraz ona ma poczucie: wyjechał, tylko na trochę dłużej” – wspomina zmarłą na Facebooku Mariusz Szczygieł. „Przez wiele lat pozwalała studentom naszej Polskiej Szkoły Reportażu przychodzić do jego gabinetu. I opowiadała. O kluczach (że zawsze musiał je mieć ze sobą, bo wtedy miał poczucie łączności z domem). O tekstach (że czytał jej pierwszej na głos). O pierwszym zdaniu (że chodził chory, dopóki nie wpadł na to zdanie). O Noblu (że pił czerwone wino po ogłoszeniu wyników, żeby napięcie zeszło). O Marii Jachtomie (jego ulubionej malarce, poza Jackiem Sienickim; pod dwoma obrazami Jachtomy zawsze siedzieliśmy w salonie, 'ty naprawdę tam nie widzisz kolorów?’). O ratowaniu jego życia (kiedy zachorował, pojechała na rok do Ameryki Południowej, żeby go leczyć). O długopisach (zbierał wszystkie i wszędzie, i że na grobie czytelnicy zostawiają mu dziesiątki długopisów). O sąsiadach (po jego śmierci poprosili, żeby czasem zapalała w jego gabinecie światło, bo przykro patrzeć w ciemne okna)”.

Mariusz Szczygieł podkreśla, że Alicja Kapuścińska nie dała powiedzieć o swoim mężu złego słowa. „Była pogodna, ciepła, wesoła. Sama zrobiła karierę doktora dziecięcej gastrologii, ale to jego praca była najważniejsza. A nie był chyba łatwym partnerem. Wracał po bardzo długiej nieobecności i… 'wyobraźcie sobie, że nic nie opowiadał, najpierw go nie miałam w domu i po powrocie go nie miałam w domu, siedział na strychu w gabinecie i myślał nad tekstem’. O tym, co przeżył w świecie, dowiadywała się dopiero jako pierwsza czytelniczka i redaktorka książki” – opisuje Szczygieł.

[am]
fot. Uniwersytet Śląski/YouTube

Tematy: , , , ,

Kategoria: newsy