Zabójca bogaczy – recenzja książki „Miasto bezkresnej nocy” Douglasa Prestona i Lincolna Childa
Douglas Preston, Lincoln Child „Miasto bezkresnej nocy”, tłum. Jan Kraśko, wyd. Agora
Ocena: 7 / 10
Po mocno osobistej dla bohaterów, ale i nietypowej dla całości cyklu „Obsydianowej komnacie” Douglas Preston i Lincoln Child wracają w najnowszej książce do sprawdzonej konwencji mocnego, dynamicznego thrillera, w którym agent Pendergast, wspierający tym razem swojego przyjaciela z policji – Vincenta D’Agostę, musi zmierzyć się z tajemniczym i bardzo groźnym mordercą, zabijającym ludzi bardzo bogatych i pozornie doskonale chronionych.
Cała sprawa zaczyna się od śmierci córki pewnego wpływowego biznesmena, której głowa została odcięta i zabrana z miejsca zbrodni. Kiedy w krótkim czasie podobne zabójstwa się powtarzają, na miasto pada strach, elity zaczynają coraz bardziej obawiać się o swoje życie, zwłaszcza że sprawcy nie powstrzymują żadne, nawet najwymyślniejsze zabezpieczenia i armie ochroniarzy. Morderca działa metodycznie, zawsze doskonale przygotowuje każdą zbrodnię i praktycznie nie pozostawia śladów. Na porucznika D’Agostę naciska góra, domagając się jak najszybszych postępów w śledztwie, jednak nie tylko on, ale nawet agent Pendergast zdaje się być bezradny w rozgrywce z tajemniczym przeciwnikiem. Giną kolejni milionerzy, wyścig z czasem trwa, a atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa…
„Miasto bezkresnej nocy” to powrót autorów do sensacyjnego sztafażu, w którym czują się doskonale. Rozwijanie wątków osobistych każdej postaci mocno tu ograniczono – względem wcześniejszej „Obsydianowej komnaty”, która dokonała mocnego przetasowania na tym polu. Tym razem clou powieściowym jest śledztwo, pościg za mordercą, zdawałoby się, nieuchwytnym. Mogącym śmiało rzucić wyzwanie samemu „współczesnemu Sherlockowi Holmesowi”. Ale czy wygrać? Wiele na to wskazuje, bowiem tym razem nawet niezwykłe talenty Pendergasta nie wystarczają. Aloysius jest bezradny, a wszystkie nitki w śledztwie okazują się prowadzić na manowce…
Autorzy znakomicie kreują w tym tomie atmosferę osaczenia, niepokoju, narastającej psychozy strachu. Jednak równie znaczącym elementem jest wątek społeczny, który w dwuznacznym świetle stawia ofiary tajemniczego zabójcy, co jednocześnie zaskarbia mu sympatię znacznych rzesz społeczeństwa. Na jego celowniku bowiem znajdują się ludzie obrzydliwe bogaci, którzy jednocześnie zdobyli majątek w nieuczciwy sposób albo uważają się za lepszych i gardzą maluczkimi. Morderca zdaje się realizować jakiś nie do końca określony, ale oparty na wykrzywionym poczuciu społecznej sprawiedliwości plan, a miasto na te zdarzenia reaguje częściowo z lękiem i niechęcią (jak w środowiskach elit i władzy), ale też – z czasem – z dużym poklaskiem, zwłaszcza ze strony społecznych nizin, które zauważają, że wreszcie ktoś wymierza sprawiedliwość w ich imieniu. Bogaci, dotychczas starannie ukryci, odizolowani od realnego świata, mający poczucie bezkarności dzięki zgromadzonym majątkom, nagle okazują się nie tak nietykalni, jak mogliby sądzić. Znaczna część osób nie zwraca uwagi na aspekt moralny zbrodni, dla nich liczy się nie sam jej fakt, ale to, kto był ofiarą – co w domyśle ma usprawiedliwiać morderstwo. Ten wątek to ciekawy głos w sprawie dysproporcji posiadania we współczesnym świecie.
Jednocześnie nie przeszkadza to „Miastu bezkresnej nocy” być dynamicznym, sprawnie napisanym thrillerem, który dobrze i szybko się czyta. Po momentami infantylnej „Obsydianowej komnacie” autorzy „wracają do formy”. Może jedynie zakończenie, choć zaskakujące, pozostawia pewien niedosyt. Nie zmienia to faktu, że Preston i Child to twórcy, którzy doskonale czują się w kreowaniu sensacyjnych opowieści. „Miasto bezkresnej nocy” tylko ten status potwierdza.
Mariusz Wojteczek
TweetKategoria: recenzje