Przyjazne stwory
Maurice Sendak „Tam, gdzie żyją dzikie stwory”, wyd. Dwie Siostry
Ocena: 8,5 / 10
W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych poprzedniego stulecia powstało w naszym kraju wiele błyskotliwie wydanych książeczek dla dzieci, zilustrowanych przez wschodzące gwiazdy polskiego rysunku. Wystarczy wymienić klasyczne opowieści oraz wiersze wzbogacone o żywe prace Jana Marcina Szancera („Dziadek do orzechów”, „Baśń o Szklanej Górze” czy „Lokomotywa” Juliana Tuwima), Zbigniewa Rychlickiego („Psotki i Śmieszki”, „Przygody i wędrówki Misia Uszatka”) oraz grafiki ikonicznego twórcy dziesiątek zabawnych i trafnych ilustracji, Bohdana Butenko („Pan Maluśkiewicz i wieloryb”, „I ty zostaniesz Indianinem”, „Gucio i Cezar na tropie tabliczki mnożenia” i wiele innych). Nieprzypadkowo recenzję powstałej w 1963 roku i zekranizowanej w 2009 roku książki „Tam, gdzie żyją dzikie stwory” rozpoczynam od przywołania rodzimych mistrzów rysunku, gdyż twórca niniejszej noweli, Maurice Sendak, posiada polskie korzenie. Witamy w krainie zamieszkałej przez przyjazne, fantasmagoryczne stwory.
Nie wiedzieć czemu małoletni Max dumnie paraduje w przebraniu wilka. Niesfornemu dzieciakowi nieobce są szalone psoty i dzikie figle. Gonitwa za lękliwym pieskiem z widelcem w ręku czy przerabianie pokoju na niedbałe obozowisko są tu na porządku dziennym. Grożąc swej matce w iście barbarzyński sposób (Zjem cię!), chłopak zostaje odesłany do łóżka bez kolacji. Niespodziewanie jego pokój zaczyna przeobrażać się w gęsty las ? miejsce ścian zajmuje bezkresny horyzont wypełniony pierwotną roślinnością. Protagonista opowieści, nie bacząc na kryjące się w ciemności niebezpieczeństwa, wyrusza w długą podróż. Max wsiada do małej łódki i żegluje przez olbrzymi ocean wprost do ojczyzny wszelakich kreatur. Pewny siebie młodzieniec w stroju wilka szybko okiełznuje straszne potwory, które uważają go za najdzikszego z żyjących stworów. Bohater noweli Sendaka uczy bestie psocić ? pokazuje im uroki nieskrępowanej żadnymi konwenansami zwariowanej zabawy. Tęsknota za domem i najbliższymi może pokrzyżować jego dalsze plany wobec mieszkańców obcego lądu. Czy Max zapomni o rodzicach i na zawsze zamieszka pośród pogodnych stworków?
Siłą rzeczonej historii są przykuwające uwagę, bajkowe, wręcz magiczne ilustracje słynnego artysty. Świetnie wypada sylwetka Maksa w bladym stroju wilka, a w szczególności zmieniająca się z każdym kolejnym rysunkiem mimika jego twarzy. Maurice Sendak bezbłędnie oddał naturę wiecznego marzyciela i poszukiwacza przygód. Prawdziwą wartość stanowią przede wszystkim dobroduszne stwory, wyglądające dość przerażająco jak na tamte czasy. Obecnie młodych czytelników i ich rodziców nie szokują tego typu postacie, stanowiące połączenie diabłów, demonów i straszydeł z sennych koszmarów. Na początku lat sześćdziesiątych takie rysunki stanowiły swoiste novum, a owe projekty kreatur były niejednokrotnie powielane i przerabiane przez innych rysowników. Mroczny klimat noweli uzupełnia właściwie dobrana kolorystyka ? przeważają zimne i ciemne barwy, różne odcienie pomarańczy, fioletu i szarości.
„Tam, gdzie żyją dzikie stwory” to książka niezwykle ciepła, wzruszająca, momentami śmieszna, ocierająca się przy tym o czystą grozę oraz makabreskę. Dzieło uznanego ilustratora stanowi pochwałę dziecięcej fantazji, próbę przełamania naturalnego lęku przed nieznanym oraz pozycję niezwykle pouczającą, którą śmiało można postawić obok „Małego Księcia” Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Każde dziecko powinno zapoznać się z tą ponadczasową opowieścią, pozwalającą (choć na chwilę) zanurzyć się w niestworzonych imaginacjach.
Mirosław Skrzydło
TweetKategoria: recenzje