Konsekwencje młodzieńczych wybryków
Baru „Autostrada Słońca”, wyd. Timof i cisi wspólnicy
Ocena: 8 / 10
Młodość musi się wyszumieć, nie dba o rozsądek, trzeźwe spojrzenie na zastaną rzeczywistość, nieustannie podąża za marzeniami, pragnieniami, przygodą, ekscytacją, a przede wszystkim dziką namiętnością. Tożsamy obraz wkraczania w dorosłość jawi się w powieści graficznej „Autostrada słońca” francuskiego twórcy komiksowego Hervé’a Barulei, lepiej znanego jako Baru. Urodzony kochanek i hulaka Karim, w towarzystwie siedemnastoletniego Alexandra będzie zmuszony uciekać przed furią szalonego mściciela. Konsekwencje młodzieńczych wybryków naturszczyków mogą okazać się dla nich drastyczne.
Na pierwszych stronach komiksu poznajemy sylwetki głównych bohaterów. Karim to arabski imigrant, przyjmujący postawę wyrafinowanego łowcy kobiecych serc, a także rozkochany w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku kontestator teraźniejszości. O jego osobie i zdobytym bogactwie krążą legendy. Na drugim biegunie znajduje się pochodzący z Włoch nieśmiały Alexandre Barbiéri, ślepo zapatrzony w Karima, którego traktuje jak swego idola i niepisanego mistrza. Chłopców łączy robotnicze pochodzenie, co kapitalnie oddaje początkowa scena zburzenia ostatniego pieca huty, w której przez lata ciężko pracowali ich rodziciele. Wątek ten w symboliczny sposób ma odciąć pępowinę spalającą młodzieńców z szarą, ponurą dzielnicą. Impulsem do ostatecznej ucieczki z miejsca ich dzieciństwa jest związek przystojnego Karima z żoną ważnego działacza Francuskiego Ruchu Narodowego, postawnego Raoula Faurissiera.
Pełna dramatycznych momentów, zaskakujących spotkań i trudnych chwil podróż chłopaków pełni rolę inicjacji i szybkiej lekcji z dorastania. Alexandre będzie mógł w końcu zweryfikować swój wcześniejszy pogląd na temat uwielbianego Karima, natomiast jego współtowarzysz pojmie, iż każdy nieprzemyślany czyn niesie ze sobą poważne konsekwencje. Wspólne przeżycia zbliżą do siebie bohaterów i staną się podwalinami ich późniejszej niełatwej przyjaźni.
Album aż tryska od dynamicznych sekwencji ? choćby scena demolki dokonanej przez kierowcę ciężarówki ? gangsterskich porachunków, konfrontacji z opętanym psychopatą oraz brutalnej zemsty wypełnionej śmiercią niewinnych ofiar. Baru nie zapomniał również o scenach erotycznych i roznegliżowanych dziewczynach dumnie ukazujących swe atrybuty oraz soczystych dialogach pomiędzy poszczególnymi bohaterami, zwłaszcza parą młodocianych uciekinierów. Komiks zaskakuje kolorowym wachlarzem postaci drugoplanowych, jakie na swej drodze spotykają buntownicy. Oprócz maniakalnego, niezrównoważonego Raoula pojawiają się: zdradzający swą okropną żonę milioner René Loiseau, jego seksowna, wyuzdana córka Veronique, nieapetyczna kelnerka z przydrożnego baru, parszywy diler Matisse oraz ekscentryczny staruszek Daniel „Kwiatek”. Bardzo dobrze wypadają ich relacje z młodzieńcami oraz zaskakujące rozwiązania niektórych wątków, choćby Veronique oraz Kwiatka.
Rysunki Baru stanowią oryginalną mieszankę kreskówkowej oraz mangowej stylistyki, karykaturalnego prezentowania bohaterów ? zwłaszcza zbirów ? i hiperbolizacji części ich ciała (nochal Alexandra, wystające zęby Daniela, wykrzywiona twarz zabójcy). Wzorowo zilustrowane zostały zmieniające się plenery, posiadłość René oraz szereg pojazdów, w szczególności elegancki samochód marki Facel Vega Hk 500. Właściwym posunięciem okazało się pozostanie przy czarno-białej kolorystyce, a cieniowanie i kadrowanie stoją w niniejszym albumie na wysokim poziomie.
Warto przywołać interesujący fakt dotyczący powstania owego dzieła oraz jego twórcy. Komiks został stworzony na zamówienie japońskiego wydawnictwa Kodansha i miał być subtelnym połączeniem europejskiego ducha z typową dla Kraju Kwitnącej Wiśni stylistyką. Niestety opowieść nie odniosła spodziewanego sukcesu w Japonii ? dopiero francuskojęzyczna wersja doczekała się stosownych wyróżnień (prestiżowa nagroda Alph’ Artem) i sporej popularności.
„Autostrada słońca” to urokliwa, a jednocześnie emocjonująca eskapada przez francuskie krajobrazy i miasta, w której z zapartym tchem przyglądamy się perypetiom dwójki lekkoduchów, próbujących korzystać z wszystkich życiowych dobrodziejstw. Komiks śmiało można byłoby zekranizować w formie filmu drogi, opowiadającego o procesie dojrzewania, buncie, przyjaźni, miłości i pożądaniu. Gdyby Baru pokusił się o jakiś komediowy akcent, otrzymalibyśmy idealny przepis na powieść graficzną z najwyższej półki. Brak owego elementu powoduje, iż napięcie i suspens nawet na chwilę nie znikają, a spirala strachu i śmierci coraz mocniej zaciska się na młodych gardłach protagonistów. Tytułowa autostrada staje się niejako wyboistą drogą przez mękę, odkupienie i cierpienie, przez co wymiar opowieści jest na wskroś pesymistyczny.
Mirosław Skrzydło
TweetKategoria: recenzje