Jakubowa małżonka, partyzantka i najlepszy samogon na świecie ? recenzja książki „Karpie bijem” Andrzeja Pilipiuka

16 lipca 2019

Andrzej Pilipiuk „Karpie bijem”, wyd. Fabryka Słów
Ocena: 8,5 / 10

Jakub Wędrowycz ciągle żyje, ba, ma się wyjątkowo dobrze. Długowieczny staruszek ? społeczny pasożyt, a równocześnie ceniony egzorcysta ? powrócił w nowym zbiorze opowiadań zatytułowanym „Karpie bijem”, który udowadnia, że Andrzej Pilipiuk doskonale radzi sobie w krótkiej formie.

Wielki Grafoman, jak sam o sobie zwykł mówić Pilipiuk, tym razem zaproponował aż siedemnaście utworów. Do ich stworzenia wykorzystał dobrze sprawdzoną formułę. Praktycznie w każdym z tekstów odnajdziemy elementy społecznej satyry, kąśliwe, ale i najczęściej bardzo celne uwagi na temat chociażby piekła biurokracji. Wszyscy znający Jakuba zdają sobie sprawę, że jest to bohater niereformowalny, podobnie zresztą jak i jego wierny druh Semen Korczaszko, w czym przejawia się urok, a także siła całego cyklu.

Gawędziarski styl Pilipiuka pozostaje niezmienny ? lekki, nasączony absurdalnym niekiedy humorem, z dodatkiem swoistej gwary fikcyjnych mieszkańców Wojsławic, dla których paranormalne zjawiska są czymś najzupełniej normalnym. Prawdziwe niespodzianki przygotowano zaś w warstwie fabularnej. Żywot Jakuba skrywa bowiem multum tajemnic. Jedna z nich wiąże się na przykład z małżonką wiejskiego egzorcysty. Kto by się spodziewał, że wreszcie poznamy historię jego piękniejszej połowy? Nietypowo romantyczne, melancholijne, ale i dowcipne, a przy tym nadnaturalne opowiadanie „Żona” pozwoli nam nieco inaczej spojrzeć na Wędrowycza.

Andrzej Pilipiuk ukazuje też swoich bohaterów w czasie wielkich wydarzeń dziejowych, choćby podczas II wojny światowej, bo przecież Jakub i Semen działali w partyzantce, o czym dowiadujemy się z „Chatki”. Z kolei w „Zleceniu” wracamy do teraźniejszości ? przyjaciele są zmuszeni zająć się sprawą seryjnych zabójstw, w przypadku których nieznany jest motyw, nieznany jest sprawca, brakuje śladów, jednak nieliczne poszlaki wskazują, że zbrodnie mogą mieć charakter rytualny. Autor potrafi w zaskakujący sposób spowinowacić ze sobą konwencję kryminalną i pastisz, dzięki temu powstała prawdziwa perełka z nieoczywistym zakończeniem.

Zresztą puentowanie to też jedna z wartości Pilipiukowych opowiadań. Przykładem tego jest historia „Polak potrafi” traktująca o biznesie Bardaków, odwiecznych wrogów Jakuba, w której okazuje się, że wściekła krowa może mieć wpływ na sukces kawiarenki z sojową latte. Nowy zbiór autora cechuje duża różnorodność. Tematyka zwierzęca i pierwiastki metafizyczne znajdziemy w „Bekonie z jednorożca” czy „Złotej kaczce”. Swoistym komentarzem do epoki słusznie minionej jest natomiast opowieść pod tytułem „Wujaszek Edward”.

Ale chyba największą niespodzianką i najciekawszymi tekstami są te, w których Pilipiuk pozwala sobie na eksperymenty formalne i zabawę konwencją. Można tu wymienić chociażby „Rycerza burej onucy vulgo Leonidasa”, z którego dowiadujemy się, że przodkowie Jakuba i Semena uczestniczyli w bitwie pod Grunwaldem. Opowiadanie stylizowane na średniowieczną kronikę pozostawia świetne wrażenie. Jednak tak naprawdę wszystkie historie ? a zważcie na to, że wymieniono tutaj raptem kilka z nich ? gwarantują czytelniczą satysfakcję. „Karpie bijem” to solidna porcja literatury rozrywkowej.

Marcin Waincetel

Tematy: , , , , , , , ,

Kategoria: recenzje