Jedyne znane nagranie głosu J.D. Salingera ma zostać poddane kremacji wraz z kobietą, która je zarejestrowała

5 marca 2022

Reporterka Betty Eppes, która w 1980 roku przeprowadziła ostatni znany wywiad z J.D. Salingerem, wyznała, że czuje się źle, że nagrała pisarza na taśmę bez jego zgody. I choć zarejestrowany przez nią materiał jest prawdopodobnie jedynym istniejącym zapisem jego głosu, to nie będzie dane nam go usłyszeć. Eppes zapowiedziała, że taśma ma zostać skremowana razem z nią.

Można powiedzieć, że Eppes zdobyła wywiad podstępem. Jako czterdziestoletnia reporterka gazety „Baton Rouge Advocate” chciała napisać coś znaczącego i postanowiła na własną rękę znaleźć Salingera. Spędziła wakacje, próbując namierzyć pisarza i złapać z nim kontakt. Ostatecznie dowiedziała się od jego gosposi, że ma zostawić mu list na poczcie. Eppes podała się za pisarkę, pragnącą spotkać się ze swoim mentorem. Obiecała też, że nie będzie naruszać prywatności Salingera. Autor „Buszującego w zbożu” znany był z tego, że lubił kobiety, więc przyszedł następnego dnia w umówione miejsce i porozmawiał z reporterką.

Eppes nie powiedziała Salingerowi jednego istotnego szczegółu – że podczas spotkania miała przy sobie ukryty magnetofon Sony. Udało jej się zarejestrować 27 minut rozmowy. Według Paula Alexandra, autora biografii pisarza, taśma Eppes jest jedynym znanym nagraniem głosu Salingera – a przynajmniej jedynym, które jest w posiadaniu kogoś spoza kręgu jego najbliższych. Nic więc dziwnego, że nagranie to ma ogromną wartość.

Po odtworzeniu pięciu minut taśmy swoim szefom w celu ustalenia jej autentyczności Eppes umieściła ją w skrytce depozytowej, gdzie od tamtej pory się znajduje. Wersja tekstowa wywiadu została opublikowana w „Baton Rouge Advocate”, a następnie w „The Boston Globe”. W końcu rozmowę z pewnymi zmianami przedrukował też w 1981 roku magazyn „Paris Review”, ale zapis audio nigdy nie ujrzał światła dziennego. Eppes przyznaje, że otrzymała kilka propozycji sprzedaży taśmy. Najbardziej atrakcyjną ofertę złożono jej wkrótce po przedruku w „Paris Review” – ktoś zamożny spoza Stanów Zjednoczonych gotów był zapłacić reporterce za materiał dźwiękowy pół miliona dolarów. Odrzuciła jednak tę i kolejne propozycje. Najbliżej udzielenia zgody była, gdy reżyser Shane Salerno chciał wykorzystać nagranie w swoim filmie dokumentalnym z 2013 roku. Ale ostatecznie nawet wtedy nie dała się nakłonić. Po wielu namowach udzieliła mu za to obszernego wywiadu.

Eppes twierdzi, że odmawiała udostępnienia taśmy z poczucia winy wynikającego z okoliczności, w jakich ją zdobyła. „W kolejnych latach po tym, jak to zrobiłam, zaczęłam okropnie tego żałować, okropnie. Spędzałam naprawdę wiele, wiele, wiele godzin dziennie, myśląc o tym” – powiedziała Eppes w ubiegłorocznym wywiadzie dla „Bloomberga”. „Czasem budzę się w środku nocy i myślę: 'Ukradłam to. Ukradłam jego głos. Wiecie, to jest jak kradzież czyjejś duszy, prawda? Ta taśma nie jest moja, żebym mogła ją dawać lub sprzedawać” – dodała.

Dziennikarz „Bloomberga” poinformował, że w kolejnej rozmowie Eppes potwierdziła, że zaktualizowała swój testament, by mieć pewność, że po jej śmierci taśma zostanie skremowana razem z nią. Do tego czasu znajduje się w sejfie.

[am]
fot. Betty Eppes

Tematy: , , ,

Kategoria: newsy