A dziadek wciąż opowiada?

6 marca 2015

atlas-doppelgangerDominika Słowik „Atlas: Doppelganger”, wyd. Znak
Ocena: 8 / 10

Jesteśmy świadkami porywającego debiutu. Bo właśnie tak trzeba nazwać „Atlas: Doppelganger” autorstwa Dominiki Słowik. Czytanie tej książki jest zupełnie jak słuchanie opowieści dziadka, pragnącego zadziwić swe wnuki, choć sam już nie pamięta, które z jego historii są prawdą, a które jedynie fantazją. I tak właśnie powstaje na wpół oniryczna gawęda. Chcemy w nią wierzyć, jakkolwiek mamy świadomość, że nie można dawać wszystkiemu wiary.

Akcja przenosi czytelnika na Śląsk, w czasy transformacji ustrojowej, kiedy szare blokowiska wydają się jeszcze bardziej szare, codzienna praca ? jeszcze bardziej ciężka, a zmieniający się ustrój polityczny przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Nie o tym jednakże będzie ta historia. To jedynie tło dla właściwej fabuły. W rolę narratora wcieliła się kilku-, a może kilkunastoletnia dziewczynka, która próbuje odnaleźć się w tej zdegradowanej rzeczywistości. Odnotowuje symptomy upadku społeczeństwa, ale nie ma na to szerszego spojrzenia. Dla niej jest to jedyny świat, jaki zna. Jej mikrokosmos, mała ojczyzna. Życie objaśnia jej dziadek, który przeszukuje zasoby pamięci, aby przywoływać najciekawsze historie z przeszłości, dykteryjki, przypowieści. I to właśnie dziadek jest swego rodzaju soczewką, która skupia światło na najbardziej trywialnych, ale najistotniejszych przejawach istnienia. Z czasem opowiadane przez dziadka historie zaczynamy jednak traktować z coraz większą rezerwą. Każda kolejna wydaje się jeszcze bardziej fantastyczna, przekoloryzowana i każda jest zabawniejsza od poprzedniej. Tym bardziej że wyobraźnia dziadka nie zna granic. Szara i nieciekawa rzeczywistość Śląska nabiera kolorów. Przeobraża się w magiczną krainę, w której można odnaleźć źródło i sens istnienia.

„Atlas: Doppelganger” jest głosem pokolenia, które przyszło na świat na przełomie transformacyjnym. Jest ono za młode, aby pamiętać komunizm i jednocześnie już za stare, albo zbyt doświadczone, aby traktować lata dziewięćdziesiąte jako krainę szczęśliwości. Dopiero z perspektywy lat zaczyna zauważać wszystkie absurdy tej dekady; przaśność i kiczowatość tzw. „Zachodu” w postaci podróbek i pstrokacizny na bazarach, kolorowych gazet, głupoty telewizji. Aczkolwiek dzieciństwo zawsze postrzega się jako „sielskie, anielskie”. Tak jest też tutaj, choć z wielkim przymrużeniem oka, gdyż bazarowa tandeta nie jest w stanie zakryć przed wzrokiem dzieci odrapanych z tynku bloków i stałej niepewności dorosłych o przyszłość.

„Atlas: Doppelganger” to powieść o tyle ciekawa, że skupia w sobie tradycję i nowoczesność. Czerpie pełnymi garściami z konwencji gawędy, dodaje szczyptę baśni, ma luźną, anegdotyczną konstrukcję. Każda historia opowiadana przez dziadka jest odrębnym bytem, oddzielną całostką, a przy tym wpisuje się jakoś w szerszą perspektywę całości. Ze względów kompozycyjnych „Atlas: Doppelganger” może przywodzić na myśl (na zasadzie dosyć odległych skojarzeń) „Rękopis znaleziony w Saragossie”. Czy jest to odczarowanie mitu, czy też rodzaj anty-mitu sielskiego dzieciństwa? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Z całą pewnością mamy jednak do czynienia z obiecującym debiutem autorki o doskonałym wyczuciu materii języka.

Rafał Siemko

Tematy: , , , , ,

Kategoria: recenzje