Paryżanka pozostawiła na chodniku książkę dla kogoś nieznajomego. Dostała mandat za zaśmiecanie

23 lutego 2017


Pewna nauczycielka z Paryża, która uwielbia bookcrossing, pozostawiła na chodniku książkę dla kogoś nieznajomego, kto zainteresowałby się lekturą. Czyn nie umknął uwadze straży miejskiej, która wlepiła kobiecie mandat za zaśmiecanie w wysokości 68 euro.

Gwenaëlle Baamara (na zdj.) od dawna regularnie uwalnia książki. Traktuje to jako formę aktu obywatelskiego. Robi tak, bo wierzy, że książki powinny znajdować się wciąż w obiegu, a nie zalegać na domowych półkach. Nie ogranicza się jedynie do pozostawiania tomów w przestrzeni miejskiej, ale rozdaje je też znajomym i wysyła paczki za granicę. Współpracuje na tym polu z lokalnymi księgarniami i bibliotekami, które ochoczo przekazują jej egzemplarze przeznaczone na przemiał.

W domowych zbiorach nauczycielki znajdowała się pięknie wydana książka z fotografiami, która była praktycznie nowa. Gwenaëlle jedynie przekartkowała ją kilka razy i przekładała z kąta w kąt, dlatego uznała, że nie ma sensu trzymać jej u siebie. Nie przychodził jej do głowy nikt ze znajomych, komu mogłaby ją sprezentować. Udała się więc do pobliskiej księgarni z nowymi i używanymi książkami z zapytaniem, czy mają pudełko na dary. Ku swemu zdumieniu usłyszała odpowiedź negatywną, dlatego postawiła ją na chodniku, opartą o witrynę sklepu, dzięki czemu papier nie był narażony na zamoknięcie, gdyby spadł deszcz.

Gwenaëlle miała właśnie odejść na pewną odległość, aby zgodnie ze swoim zwyczajem poobserwować przez kilka minut miejsce z daleka i przekonać się, kto sięgnie po pozostawioną książkę. Tym razem jednak tom wzbudził zainteresowanie nie jakiegoś przypadkowego czytelnika, lecz strażników miejskich. Ci zaś przyznali kobiecie mandat za wyrzucenie „śmiecia, odpadu, materiału lub obiektu poza wyznaczonym do tego miejscem”. Grzywna wynosiła 68 euro, tyle samo, ile trzeba zapłacić w Paryżu za niesprzątnięcie odchodów po swoim psie lub rzucenie niedopałka na ulicę.

Oburzona kobieta podzieliła się swoją historią w Internecie, załączając zdjęcie przedstawiające otrzymane zawiadomienie o naruszeniu. Jak przekonuje, nie zamierza rezygnować z uwalniania książek. Do tego zresztą zachęcają paryskie biblioteki. Bardziej martwi ją, że prowadzona przez miasto polityka walki z zaśmiecaniem ulic w połączeniu z nadmiarem gorliwości może prowadzić do tak absurdalnych sytuacji. O sprawie napisało kilka francuskich gazet i portali, jak „Le Figaro”, „Liberation”, „Streetpress” czy „Actualitte”. Niektórzy sugerowali nauczycielce, że najwyraźniej strażnicy miejscy niewiele wiedzą o książkach i może przy następnych okazjach powinna porzucić jakieś egzemplarze w poczekalniach na komisariatach. O sprawie dowiedziało się również biuro burmistrza Paryża, które unieważniło karę.

[am]

Tematy: , ,

Kategoria: newsy