Biurka polskich pisarzy: Paulina Hendel
Pochodzi z Miastka, małego miasteczka zagubionego na Pomorzu. Autorka postapokaliptycznej trylogii dla młodzieży „Zapomniana księga”. Od najwcześniejszych lat ma słabość do literatury fantastycznej. Pasjonuje się wierzeniami ludowymi oraz słowiańską demonologią, co znajduje odzwierciedlenie w jej twórczości. Owocem tych zainteresowań jest jej nowy cykl „Żniwiarz”. Godzinami potrafi opowiadać o dawnych wierzeniach, zabobonach oraz metodach leczenia najróżniejszych dolegliwości, na przykład bólu zębów (maść z kreta) czy epilepsji (skóra zdarta z wisielca). Miłośniczka dzikiej przyrody i zwierząt. Entuzjastka podróży, zwłaszcza bez przewodnika.
Miejsce pracy: Najważniejszy jest dla mnie fotel ? niezbyt urodziwy, będący skazą salonu, który jednak przekonał mnie do siebie wygodnym siedziskiem, miękkim oparciem oraz tym, że można się na nim obracać i huśtać, gdy zabraknie natchnienia. Spędzam na nim wiele godzin za dnia, a czasem i w nocy, więc nie wyobrażam sobie pracy w domu na zwykłym krześle.
Moim wymarzonym biurkiem jest duży drewniany stół, będący prezentem wykonanym przez mojego tatę. Podczas procesu twórczego jest on zawalony kartkami, książkami, notatnikami i mazakami. Najwyraźniej jest jeszcze we mnie coś z dziecka, bo uwielbiam zapisywać na kolorowo wszelkie pomysły, imiona bohaterów, nazwy miejscowości, a nawet urywki zdań.
Często jeżdżę w odwiedziny do rodziny, czy przyjaciół, a wtedy potrzebuję jedynie zwykłego fotela czy kawałka miejsca na kanapie, gdzie mogłabym przysiąść ze swoim laptopem. Zaś latem, gdy spędzam długie dni w drewnianym domku nad jeziorem, wynoszę krzesło na taras i piszę do wtóru śpiewu ptaków, szumu drzew czy ujadania wiejskich burków.
Uwielbiam duże przestrzenie, a gdy muszę coś przemyśleć, powinnam mieć na czym zawiesić wzrok ? na widoku za oknem, kwiatach w wazonie czy bałaganie, który wziął się nie wiadomo skąd. Podejrzewam, że zamknięta w małym pokoju z białymi ścianami, z biurkiem i jednym krzesłem, prędzej bym zwariowała, niż coś napisała.
Tryb pracy: Najpierw jest pomysł na świat, zaś w nim rodzą się bohaterowie. Zarys fabuły powstaje w mojej głowie, wiem, jak książka ma się zacząć i skończyć, zaś to, co jest w środku, przychodzi z czasem.
Piszę wtedy, kiedy mam natchnienie albo goni mnie termin. Zawsze postrzegałam siebie jako osobę dobrze zorganizowaną, systematyczną i gdy zacznę tworzyć powieść, będę miała wyznaczone godziny pracy. Nic bardziej mylnego! Zdarza się, że gdy zabraknie mi weny, przez długi czas wpatruję się bezmyślnie w kursor migający na ekranie. Okazuje się wtedy, że jest tysiąc bardziej interesujących rzeczy niż pisanie ? można poodkurzać, zrobić pranie, wyjść z psem na spacer?
Czasem z kolei przysiadam do komputera tylko na chwilę, aby dopisać zaledwie dwa, trzy zdania, a akcja powieści porywa mnie na długie godziny, kiedy to nie przeszkadza mi żaden hałas, głód, ani nawet chłód. I dopiero gdy odrywam się od komputera, zdaję sobie sprawę z tego, że nie włączyłam ogrzewania ani nie pamiętam nawet, kiedy ostatni raz jadłam.
Podczas pracy ciągle robię notatki w zeszycie czy na luźnych kartkach. Spisuję nowe pomysły, urywki dialogów, imiona bohaterów, które wciąż wylatują mi z głowy. Żeby mieć dokładny obraz całej fabuły, na białej tablicy tworzę kalendarz, w którym zaznaczam ważne wydarzenia w powieści, pełnie księżyca, a nawet pogodę, jaka była danego dnia.
Aktualny projekt: W tej chwili jestem na początku trzeciego tomu serii „Żniwiarz”. Ponownie muszę sięgnąć do dawnych wierzeń i zabobonów, zagrzebać się w stosie starych książek, porozmawiać z ludźmi, którzy słyszeli „to i owo”, bo choć możemy w to nie wierzyć, demony wciąż istnieją pośród nas.
fot. Paulina Hendel dla Booklips.pl
TweetKategoria: biurka polskich pisarzy