Najbardziej oryginalne rytuały i obyczaje twórcze 8 znanych pisarzy

17 grudnia 2015

rytualy-8-pisarzy
Napisać dzieło – to niełatwe zadanie. Czasem proces twórczy wymaga gruntownego przemodelowania trybu życia, zaś uśpiona kreatywność stawia wyszukane wymagania. Poznajcie najbardziej oryginalne rytuały i obyczaje ośmiu znanych pisarzy.

1. Rytuał masturbacyjny Thomasa Wolfe’a.

Liczący blisko dwa metry Wolfe miał kłopot ze znalezieniem odpowiednio wygodnego krzesła i stołu, dlatego pisał zwykle na stojąco przy lodówce. Kreatywność pobudzał dzięki osobliwemu rytuałowi masturbacyjnemu. Kiedy tracił efektywność, oddawał się pieszczeniu swoich genitaliów. Jak podkreślał, nie chodziło w tym do końca o aspekt seksualny, bowiem w trakcie tej czynności „penis był zwiotczały i niepobudzony”. O wiele bardziej pobudzony i gotowy do pracy był po krótkiej sesji sam autor, dzięki czemu mógł spędzić przy lodówce następne długie godziny.

2. Rozważna i stwarzająca pozory Jane Austen.

Niewątpliwy wpływ na zwyczaje pisarskie Jane Austen miała epoka, w jakiej żyła. Kobiecie z dobrego domu nie wypadało zajmować się literaturą, lecz przyjmowaniem gości bądź przesiadywaniem w towarzystwie matki i sióstr. Na szczęście najbliżsi wspierali Jane w wysiłkach twórczych i odciążali w domowych obowiązkach. Przed gośćmi i służbą starano się jednak zachować pozory „normalności”. Z tego też powodu autorka „Rozważnej i romantycznej” rzadko mogła sobie pozwolić na pisanie na osobności. Zazwyczaj w salonie przebywała matka i siostry, które dziergały w ciszy na drutach, a Jane zapisywała tekst na małych karteluszkach. Jedne z drzwi na drodze do pokoju celowo posiadały skrzypiące zawiasy, aby pisarka mogła usłyszeć, że ktoś się zbliża. Wtedy ukrywała notatki i przyłączała się do robótek na drutach.

3. Gertrude Stein wpatruje się w krowy.

Jeśli wierzyć artykułowi opublikowanemu w 1934 roku na łamach „New Yorkera”, głównym elementem procesu twórczego u słynnej pisarki i mecenasa sztuki było wpatrywanie się całymi dniami w krowy oraz skały. Zawsze miała oczywiście przy sobie notes, toteż kiedy wraz z krową zjawiała się wena, poświęcała kilkanaście minut na robienie szybkich notatek. Wprawdzie artykuł z „New Yorkera” miał wymowę humorystyczną, to jednak coś musiało być na rzeczy, bowiem w „Autobiografii każdego z nas” Stein przyznawała, że nigdy nie pisała dłużej niż pół godziny dziennie. Jak uważała, z biegiem lat uzbiera się z tego pokaźna ilość stron.

4. Pozycja horyzontalna Marcela Prousta.

Swoje największe dzieła tworzył nocą, leżąc niemal zupełnie na płasko w łóżku w wyłożonej korkiem sypialni. Za oświetlenie służyła mu jedynie niewielka lampka nocna z zielonym kloszem. Proust pod głowę miał podłożone dwie poduszki, a na kolanach trzymał zeszyt. Żeby do niego sięgać, musiał opierać się niewygodnie na łokciu. Pracował godzinami, świadomie rezygnując z towarzystwa drugich, posilając się jedynie kawą z mlekiem i rogalikiem i zażywając dla koncentracji tabletki kofeinowe. Dłuższa praca w takich warunkach sprawiała, że miał częste skurcze nadgarstków i bolały go oczy. Uważał jednak, że cierpienie jest źródłem wielkiej sztuki, dlatego nie miał zamiaru wprowadzać bardziej higienicznego modelu pracy.

5. John Cheever udaje, że wyjeżdża do pracy.

Na rozbiegu swojej kariery, gdy wraz z żoną i córką mieszkał na dziewiątym piętrze wieżowca, John Cheever znalazł sposób, aby pisanie traktować jak normalną pracę. Niemal każdego ranka wkładał garnitur i wraz z innymi ludźmi udawał się windą na dół. Nie wysiadał jednak na parterze, lecz zjeżdżał do garażu w piwnicy. Tam rozbierał się do majtek i pisał. Po południu zakładał ponownie garnitur i jechał do góry zjeść lunch. Dzięki temu, że nic go nie rozpraszało, miał później więcej czasu dla siebie i bliskich. Zwyczaj ten Cheever praktykował przez pięć lat.

6. Gnijące jabłka Friedricha Schillera.

Niemiecki poeta i dramaturg prowadził dość zwyczajny, acz niezdrowy tryb życia. Pisał najczęściej nocą, wspomagając się kawą, winem, czekoladkami i dużą ilością tabaki. Istniał jednak jeden osobliwy wymóg, który powinien być spełniony, aby praca posuwała się w należytym tempie do przodu. Szuflada w gabinecie musiała być wypełniona gnijącymi jabłkami. Schiller uważał, że zapach zgnilizny jest mu niezbędny do tego, aby poczuł zew pisania.

7. Vladimir Nabokov i oddziaływanie grawitacyjne.

Kiedy autor „Lolity” osiągnął dojrzały wiek, niemały wpływ na jego rutynę pisarską zaczęło odgrywać jedno z czterech podstawowych oddziaływań fizycznych. Zwykle zaczynał dzień przy staromodnym pulpicie, pisząc na stojąco. Gdy – jak sam mówił – w lędźwiach zaczynał odczuwać grawitację, przenosił się na fotel przy biurku. W końcu, gdy „grawitacja zaczynała wspinać się po kręgosłupie”, rozkładał się na kanapie w rogu pokoju, gdzie pracował najpóźniej do wpół do siódmej.

8. Niewidzialny Georges Simeon.

Nadrzędna zasada, której przestrzegał belgijski twórca kryminałów, brzmiała: „Nie przeszkadzać”. Bliscy traktowali tabliczkę z powyższą informacją wywieszoną na drzwiach gabinetu na tyle poważnie, że właściwie nikt nigdy nie widział go przy pracy. Co więcej, nie zajmował się pisaniem codziennie, czasem robiąc sobie nawet kilkutygodniowe lub kilkumiesięczne przerwy. Trzeba to uznać za niemałe osiągnięcie, zważywszy na fakt, że Simeon opublikował 425 książek. Pisał zrywami. Kiedy już zasiadł do maszyny, potrafił na jednym posiedzeniu stworzyć 18 stron tekstu, na który nie musiał nanosić już praktycznie żadnych poprawek. Dopóki jednak nie skończył powieści, zawsze nosił to samo ubranie. Aby pozbyć się napięcia, które towarzyszyło rozpoczęciu prac nad nową książką, trzymał w kieszeni tabletki uspokajające.

codzienne-rytualy-jak-pracuja-wielkie-umyslyPowyższy materiał powstał na podstawie książki Mason Curry „Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły” (wyd. W.A.B.). Znajdziemy w niej rutyny nie tylko licznych pisarzy, ale też reżyserów filmowych (David Lynch, Woody Allen), artystów (Andy Warhol, Marina Abramovic), kompozytorów (Fryderyk Chopin, Steve Reich), naukowców (Nikola Tesla, Albert Einstein) i malarzy (Pablo Picasso, Jackson Pollock). Jak twierdził Bernard Malamud, nie istnieje jedna idealna metoda na napisanie książki. „Twój sposób pracy, jeśli tylko jesteś zdyscyplinowany, nie ma znaczenia. Żadna magia tu nie pomoże” – wyznał w wywiadzie. Sam jednak był niewolnikiem nawyków. Może więc obyczaje wielkich staną się inspiracją do stworzenia własnej idealnej rutyny?

Zebrał i opracował: Artur Maszota
fot. Gilles Chiroleu

Tematy: , , , , , , , , , , , , ,

Kategoria: zestawienia