8 płyt na podstawie książek, które warto posłuchać

13 czerwca 2012

Jak się okazuje literatura może stanowić źródło inspiracji nie tylko dla filmowców, ale również dla muzyków. Często przełożenie słów zapisanych w książce na dźwięki przynosi bardzo intrygujące efekty. Poniżej prezentujemy zestawienie 8 płyt zainspirowanych książkami, które naszym zdaniem warto posłuchać.


The Tiger Lillies & Alexander Hacke – „Mountains of Madness”

Wspólny koncert grupy The Tiger Lillies i członka Einstürzende Neubauten – Alexandra Hacke, oparty na twórczości H.P. Lovecrafta. Utwory, inspirowane bezpośrednio prozą legendarnego pisarza, przeplatane są fragmentami jego biografii oraz samych opowiadań. Trudno wyobrazić sobie trafniejszy dobór tematu dla artystów – świdrujący falset Martyna Jacquesa, histeryczne instrumentarium oraz złowieszczy głos Hacke tworzą wspaniałą mieszankę horroru, groteski, czarnego humoru i przeszywającej melancholii. Całość stanowi tribute tak bluźnierczy i nieopisywalny, że Lovecraft z pewnością byłby dumny.
(Katarzyna Lasek)


Mastodon – „Leviathan”

Marynistyczna płyta znakomitego kwartetu z Georgii, czyli luźno oparte na „Moby Dicku” Hermana Melville’a opus magnum progresywnego metalu. Obok bezpośrednich odwołań do szaleńczych łowów kapitana Ahaba na tytułowego lewiatana – białego wieloryba, w tekstach przywołane zostają też krakeny, megalodony i inne morskie bestie. Plątanina potężnych gitarowych riffów i matematycznie zawiłych rytmów nadaje tej opowieści gwałtowność sztormu oraz ciężar, jakby przyjęło się na klatę milion hektolitrów atlantyckiej wody. „W morzu jest magia, która przyciąga wszystkich mężczyzn” – głoszą słowa do utworu „I am Ahab”. Prawda to.
(Sebastian Rerak)


Murder By Death – „Finch”

Amerykanie z Murder By Death nagrali ścieżkę dźwiękową do powieści Jeffa VanderMeera pt. „Finch”. Na płytę składa się siedem instrumentalnych utworów, które są próbą odtworzenia siedmiu poszczególnych fragmentów lub nastrojów z książki. Pozbawiony charakterystycznego wokalu Adama Turla zespół zanurzył się w dusznej, futurystycznej atmosferze pierwowzoru, zagęszczonej elementami czarnego kryminału. Ta płyta to dowód, że język powieści można z powodzeniem przełożyć na muzyczne emocje albo znaleźć sposób na efektowną stymulację wyobraźni podczas lektury.
(Artur Maszota)


Iggy Pop – „Preliminaires”

Pop nagrał „Preliminaires” pod wpływem książki Michela Houellebecq’a „Możliwość wyspy”. Jak mówił Iggy: „w głowie stworzyłem sobie muzykę, która była muzyką słyszaną w mojej duszy podczas lektury tej książki”. Jest to zapewne jeden z dziwniejszych krążków tego piosenkarza. Muzyka na płycie wydaje się być efektem końcowym użycia blendera. Mamy zimnokrwistego bluesa „He’s Dead / She’s Alive”, rockowy „Nice to Be Dead”, ale głównie delikatne dekadenckie klimaty, w których Iggy w większości melorecytuje, jak w standardzie „Autumn Leaves” wykonanym po francusku. Album odnosi się przede wszystkim do jazzowych brzmień Nowego Orleanu i artystów takich, jak Louis Armstrong.
(Kasper Linge)


Jacaszek – „Treny”

„Treny” Jana Kochanowskiego – recytowane i omawiane aż do znudzenia na lekcjach języka polskiego, posłużyły tym razem jako inspiracja dla albumu prawdziwie niepowtarzalnego. Jacaszek w niezwykle udany i subtelny sposób połączył współczesną muzykę klasyczną z elektroniką, osiągając jedyną w swoim rodzaju kwintesencję bólu i tęsknoty oraz eterycznego piękna i klimatu. Czarujące dźwięki harfy, fortepianu, skrzypiec i wiolonczeli, okraszone delikatnym sopranem Mai Siemińskiej, potrafią doskonale zilustrować utwory Kochanowskiego, bez ułatwienia w postaci użycia ich treści.
(Katarzyna Lasek)


Lou Reed – „The Raven”

Album rock’n’rollowego klasyka zainspirowany twórczością Edgara Allana Poe. Od surowego garażowego rocka aż po kameralne utwory i melorecytacje – przez gatunkowy tygiel na płycie przewija się galeria postaci znanych z najpopularniejszych dzieł XIX-wiecznego mistrza grozy i surrealizmu: z „Kruka”, „Zagłady domu Usherów” czy opowiadania „Serce oskarżycielem”. Przy współudziale wybitnych gości powstała płyta niedefiniowalna jednym słowem, podobnie jak literatura samego Poe.
(Artur Maszota)


David Bowie – „Diamond Dogs”

„Diamond Dogs” to okres, kiedy Bowie skończył z glam rockiem i Ziggym Stardust’em, choć muzycznie stara się kontynuować wcześniejsze dokonania. Album w zamyśle oparty jest na książce „Rok 1984” Orwella i miał być muzyką do musicalu na podstawie powieści, który jednak nigdy nie powstał. Album jest apokaliptyczną wizją świata, miejskiego chaosu i nihilistycznych postaw. Sam Bowie powiedział, że to bardzo polityczna płyta. Muzyka bywa hałaśliwa; mamy rockowe, rzężące gitary w tytułowym „Diamond Dogs” i przebojowym „Rebel Rebel”, do tego trochę funkowego klimatu w „1984”, który brzmi jak ze ścieżki dźwiękowej do „Shafta”, a całość zaaranżowana jest na bogato.
(Kasper Linge)


Seelenlicht – „Gods And Devils”

Centralna postać projektu Seelenlicht to Troy Southgate, muzyk na co dzień występujący pod szyldem H.E.R.R. Punktem odniesienia dla tego wydawnictwa jest powieść „Demian” Hermanna Hessego, ale znajdziemy na płycie także odniesienia do Byrona i Shakespeare’a. Album łączy akustyczny neofolk, neoclassical i rytualny martial industrial z mówionym pamiętnikiem. Dramatyczna i klimatyczna muzyka sprawia wrażenie literacko-mistycznego spektaklu, poruszającego wątki dotyczące ludzkiej natury i szaleństwa, społecznego konformizmu i konsumpcjonizmu oraz procesu dojrzewania, wyznaczającego drogę do poznania własnego wnętrza.
(Katarzyna Lasek)

Tematy: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Kategoria: zestawienia