7 wskazówek Mariusza Szczygła, które pomogą początkującym reportażystom znaleźć inspirację

29 października 2019


Mariusz Szczygieł jest jednym z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych reportażystów w naszym kraju. Za swoją książkę pt. „Nie ma” otrzymał niedawno Nagrodę Literacką Nike. Na zaproszenie organizatorów Festiwalu Conrada autor przyjechał do Krakowa, żeby wygłosić wykład mistrzowski poświęcony tajnikom pisania. Jak jednak Mariusz Szczygieł zastrzegł, w jego przypadku mógł to być jedynie wykład wicemistrzowski, ponieważ niektóre jego mistrzynie ? Małgorzata Szejnert i Hanna Kraal ? żyją, więc jeszcze przez jakiś czas, oby jak najdłuższy, nawet we własnych myślach nie potrafi siebie nazwać mistrzem. Niemniej wieloletnie doświadczenie pozwoliło mu zebrać obserwacje, którymi podzielił się ze słuchaczami. Oto siedem wskazówek przydatnych dla początkujących reportażystów, którzy szukają inspiracji.

1. Pytać, czyje zdjęcie stoi nad telewizorem.
Za tymi słowami kryje się myśl, że reportażysta powinien cały czas być czujny. Nigdy przecież nie wiadomo, która napotkana osoba wyląduje w naszej książce. Kiedy pewnego razu Mariusz Szczygieł zadał to pytanie kobiecie, u  której był na obiedzie, usłyszał odpowiedź daleką od przeciętnych. Zdjęcie przedstawiało znanego włoskiego dyrygenta. Mieszkanka Opola od trzydziestu lat prowadziła z nim korespondencję. Autor „Kaprysiku” i „Gottland” postanowił zatem o niej napisać.

2. Czytać tabloidy.
Zdaniem Szczygła czasami „te śmieszne gazety” piszą o czymś jak o pewnej oczywistości i warto się temu przyjrzeć. Dlaczego? „Jest mnóstwo nieoczywistości, o których my myślimy, że są oczywistością” ? zauważył autor. „Nie możemy zakładać z góry, że coś jest oczywistością, tylko trzeba to sprawdzać”. To w tabloidzie Mariusz Szczygieł znalazł informację o siostrach Woźniackich, które przyjaźniły się z matką Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Ich historia była jednak dużo głębsza i ciekawsza, a na dodatek praktycznie nieznana, dlatego opisał ją w książce „Nie ma”.

3. Zaglądać do przypadkowych książek w księgarniach.
Autor przyznał, że ma w zwyczaju to robić. „Czasami tak się zdarza, że jakieś nazwisko mi się objawi, albo zdanie. I takie zdanie może być bardzo inspirujące” ? powiedział. W ten sposób trafił chociażby na historię rodziny Batów czy postać pisarza Eduarda Kirchbergera vel Karela Fabiana, których opisał w książce „Gottland”. Co ważne, ciekawy temat znaleźć można nawet w książkach oczywistych, które ? zdawać by się mogło ? wszyscy już przeanalizowali od deski do deski.

4. Iść do galerii sztuki.
Zdaniem reportera warto poszerzać swoje horyzonty. Przy okazji możemy wpaść na pomysły, które w innych okolicznościach by się nie pojawiły. Gdy Mariusz Szczygieł myślał o reportażu na temat wspomnianego wyżej Eduarda Kirchbergera vel Karela Fabiana, nie wiedział, jak mógłby scharakteryzować bohatera swojego tekstu, który wielokrotnie w życiu zmieniał poglądy, często zaprzeczając samemu sobie. Pewnego razu udał się do galerii sztuki, gdzie prezentowano wystawę rzeźbiarza Otto Gutfreunda, m.in. stworzoną przez niego pierwszą kubistyczną głowę na świecie. Okazało się, że dzieło powstało w tym samym roku, w którym urodził się ów pisarz. Na Mariusza Szczygła spłynęło olśnienie, że człowiek ten był postacią kubistyczną, bo jego życie polegało na odrzucaniu wszystkiego, w co wcześniej wierzył. Stwierdził więc, że napisze reportaż kubistyczny.

5. Nie mówić tylko „dzień dobry” i „do widzenia”.
Ograniczając się do grzecznościowych zwrotów, nigdy nie poznamy historii, które mogliby nam opowiedzieć napotykani ludzie. Mariusz Szczygieł mówi, że jest typem człowieka, który zagaduje do drugich. Gdy mama autora miała skomplikowane złamanie i znalazła się w ośrodku opiekuńczym dla starszych osób, ten odwiedzając ją, codziennie w godzinach wieczornych mijał przy wyjściu starszego pana, który wypuszczał go  na zewnątrz. Reporter zapytał go: „nie nudna taka praca, otwierać i zamykać drzwi?”. Okazało się, że mężczyzna był pacjentem, najprawdopodobniej po wylewie. Ledwo mógł mówić, ale to, co powiedział, Mariusz Szczygieł uznał za metaforę ludzkiego życia i opisał w swojej książce „Projekt: prawda”.

6. Kokietować przypadkowe słowa.
Tę myśl Mariusz Szczygieł zaczerpnął od Ryszarda Kapuścińskiego, który wyjawił, że jak nie wie, o czym ma pisać, to staje przed swoją biblioteczką, sięga po Stefana Żeromskiego i czyta „Syzyfowe prace”. „Ja nie inspiruję się przy pisaniu konkretnymi pisarzami czy jakimiś frazami, tylko biorę książkę, czasami przypadkową, czasami celową, i znajduję jedno słowo. I ja to słowo kokietuję. Nie wiem po co, ale kokietuję. I z tego zawsze coś wychodzi. Jak się nawet weźmie kawałek drewna i zacznie żuć, to też w końcu jakiś smak się poczuje” ? zauważył reporter. Dzięki takiemu podejściu słowo znalezione w książce Zygmunta Baumanna, w ogóle niezwiązane z teoriami socjologa, nadało formę jednej z historii opisanych w książce „Nie ma”.

7. Nie oceniać, nie stawiać pod ścianą.
Według Mariusza Szczygła reporter nigdy sam z siebie czegoś nie wymyśli, dopóki życie mu tego nie podsunie. Żeby zaś podsunęło, ludzie muszą wiedzieć, że się ich nie ocenia i nie stawia pod ścianą. „Ci ludzie, których spotykam, oni wiedzą, że ja nie przychodzę jak prokurator rozliczać, nie uprawiam dziennikarstwa kopniakowego” ? mówił autor. Czasem, żeby ktoś się otworzył, warto wręcz zastosować mały fortel. Na przykład Czesi podchodzą nieufnie do dziennikarzy, którzy kojarzą im się z tabloidami, a za to szanują pisarzy i są narcyzami uwielbiającymi czytać o sobie. Kiedy więc Mariusz Szczygieł zaczyna z kimś rozmawiać i przedstawia się, to mówi, że jest pisarzem z Polski i zajmuje się badaniem różnych czeskich fenomenów. Właśnie to sprawiło, że kiedyś usłyszał jedno z najwspanialszych zdań w swojej reporterskiej karierze.

Zebrał i opracował: Artur Maszota
fot. Mariusz Szczygieł

Tematy: , , , , , , , , , ,

Kategoria: zestawienia