16 wypowiedzi Stanisława Lema o innych pisarzach i ich dziełach

23 października 2013

15 wypowiedzi Lema
Najpoczytniejszy polski pisarz na świecie i zarazem jeden z najwybitniejszych autorów literatury science fiction znany był z dość surowej oceny twórczości swoich kolegów po piórze. Dowodem tego może być chociażby korespondencja, jaką prowadził przez szereg lat ze swym amerykańskim tłumaczem Michaelem Kandlem. Poniżej zebraliśmy dla was najciekawsze wypowiedzi Stanisława Lema na temat innych pisarzy, jakie znajdziecie w książce „Sława i fortuna. Listy do Michaela Kandla”, która ukaże się 24 października nakładem Wydawnictwa Literackiego.

1. O Williamie Faulknerze:
„Ja tylko ?Sartorisa? i ?Absaloma? bardzo chciwie pochłonąłem, i doprawdy prawie nic więcej. W pewnym sensie kto jedną powieść Faulknera zna, zna wszystkie. Ja bo, w gruncie rzeczy jestem zupełnie zwyczajnym potworem, sprawy interesujące Faulknera nic a nic mnie po prostu nie obchodzą, ja bym w ten teren (Yoknapatawpha) napuścił służby zdrowia, etnologów, pomoc socjalną, ale też policję oraz inne takie administracyjne czynniki”.

2. O Fiodorze Dostojewskim:
„Był on(…) całkiem zwyczajnym geniuszem, czyli gdy chciał pisać idiotyzmy, to mu nie wychodziły, zupełny król Midas, czego się tknął, obracał w złoto, z wizyty u starej kurwy umiał zrobić metafizykę najwyższego lotu (Historia o mokrym śniegu) ? inna rzecz, że jak czasem się poślizgnął, to już na całego ? na pysk”.

3. O Thomasie Mannie i Saulu Bellowie:
„Są pisarze, od pierwszego odezwania się ?pełni?, ?gotowi?, których wzrost z upływem czasu jest tylko rozrostem ?wszerz? i ?w głąb?, ale wciąż na tym samym miejscu: taki był Tomasz Mann. I są pisarze, którzy długo muszą bełkotać, nudzić, męczyć siebie i czytelników kolejnymi książkami, zanim sprzęgną w szczęśliwej chwili swoje rozbieżne potencje, aby dać Arcydzieło. (Są naturalnie jeszcze inny typy twórcy, ale trudno mi tak na poczekaniu w tę linneuszową typologię wkroczyć). Bellow jest raczej bliższy drugiemu niż pierwszemu modelowi”.

4. O Witoldzie Gombrowiczu:
„Jego los ludzki jest nieodłączalny od pisarskiego. Wyposażony w piekielną inteligencję, miał jej, jak uważam, więcej aniżeli wyobraźni, tzn. jego 'generator pomysłów’ nie stanowił jego najmocniejszej strony, a widać to chociażby po tym, że właściwie wszystko, co napisał, zawarte już było jak w zarodniku zwiniętym ? w jego młodzieńczej książce (Bakakaj). (…) Nie lubię wszystkich jego książek, ale kilka jest przecież największego formatu”.

5. O Aleksandrze Sołżenicynie i „Sierpniu czternastego”:
„Ostatnia powieść Sołżenicyna, przed którą się tarza Paryż literacki, jest absolutnie nieczytelną chałą z potwornym zadęciem na Ober-Tołstoja. A nudne to! I jeszcze mu się, poczciwinie, zachciało nowoczesnych zagrań, takich, wiecie, wirtuozerskich popisów stylu”.

6. O markizie de Sade:
„U niego wciąż g…[ówna] bardzo dużo; był on bardzo nieszczęśliwą świnią! A dzisiejsi sadologowie chcieliby, aby on był Dyabłem wcielonym, i mają mu za złe, że ilekroć go zamykano za te sztuczki, zaraz pisał z kryminału pokajanki i błagał o pomoc, i przysięgał, że już więcej nie będzie… ech, ta złota legenda, która nawet g…[ówno] w literaturze nobilituje”.

7. O Agacie Christie:
„Ja przynajmniej nie jestem przykładem faryzeuszostwa, oficjalnie bijącego pokłony Szekspirom, a po cichu delektującego się Agatą Christie. Może to po prostu moje kalectwo, ale Agata też mnie okropnie nudzi”.

8. O „Ulissesie” Jamesa Joyce?a:
„’Ulisses’ jest płodem niesamowitej sprawności lingwistycznej i naśladowczej (wspaniały język i cudowna umiejętność zmiany poetyki narracyjnej w każdym z XVI rozdziałów).(…) 'Ulisses’ to dla mnie przełomowy punkt, zwrot w historii nowożytnego pisarstwa, jako skręt ku galanterii lingwistycznej, jakem to zwykł nazywać”.

9. O Cyprianie Kamilu Norwidzie:
„Norwid mnie rozczarował… a miałem w ręku wydanie ostatnie, w którym przy tomie każdym jest drugi, bodaj grubszy tom samych komentarzy1. Lecz chociaż wszystko w końcu wyeksplikowane w tych komentarzach na czwartą stronę, jest to trochę tak, jakby kto mi dawał logogryfy, szarady i inne łamigłówki razem z rozwiązaniami… a poezji to tam niezbyt jest wiele ? w każdym razie nie umiała mnie ona porwać”.

10. O Philipie K. Dicku:
„Ph. Dick, taki autor z USA, ogłosił otwarty list w ?Forum? (organie SF Writers), w którym nazywa mnie szubrawcem, złodziejem, malwersantem, bo jakoby w Polsce wydałem po piracku ?Ubika? (on pewno wariat, bo to nieprawda, nawet gdybym chciał, wydawca polski, jako firma państwowa, nie może nic publikować bez prawnie ważnej umowy)”.

11. O Vladimirze Nabokovie:
„’Lolita’ jest b. dobra (Nb. znajomi zwą go Nawznakow), a on się zrobił po 'Lolicie’ ? oversophisticated2, przesolił i przeszmalcował”.

12. O Isaacu Asimovie:
„Do całej SF amerykańskiej jestem rozczarowany i to rozczarowanie obejmuje też Asimova. Uważam go bowiem za tak zwanego spryciarza: jego literackie utwory są w zakresie paradygmatyki naukopochodnej grubymi symplifikacjami: Asimov biochemik wie znacznie więcej niż Asimov pisarz”.

13. O Stanisławie Ignacym Witkiewiczu:
„On pisał bardzo niechlujnie, ale te jego powieści zdumiewająco wystają nad poziom wszystkiego, co wtedy, w trzydziestych latach, przed wojną, pisano w Polsce. Jego dramaturgia zresztą mniej mnie urzeka od jego powieści, właśnie takich, jak ?Nienasycenie?”.

14. O O. Henrym:
„Do zestawu moich rekolekcji literackich należy lektura O. Henry?ego ? którego krótkie historyjki czytam zawsze z lubością, mimo, iż na ogół są tyleż naiwne, co po prostu nieprawdziwe w sensie podlegania konwencji, a nie ? faktycznej realności. Mało w których jednakże tekstach z taką wyrazistością pojawia się American Dream”.

15. O Kurcie Vonnegucie:
„Ciekawe jest to zwłaszcza, że Vonnegut tak mnie irytuje: żadnej jego książki nie byłem w stanie skończyć! Przypuszczam, że musi on stanowić niezrozumiałą zagadkę dla (potwornie zazdroszczących mu bestsellerowego sukcesu) panów SFictioneers. W końcu w literaturze zawsze idzie o pewne ?gestalt qualities?, których analityczna krytyka się nie ima, wobec których pozostaje zawsze całkowicie bezradna”.

16. O „Wojnie Światów” H. G. Wellsa:
„Czytałem tę książeczkę od nowa, po jakichś 30 latach, i znalazłem ją świetną, może to najlepsze ze wszystkiego, co ten angielski moloch urodził. Zdaje się, że tak już w ogóle nigdy nie będzie można pisać ? zgodnie z reguła Heraklitową, bo wody upłynęły i rzeka już nie ta, co wtedy była”.

Sława i FortunaZapowiedziana przez Wydawnictwo Literackie książka „Sława i Fortuna” zawiera wszystkie listy, jakie Stanisław Lem napisał do swego amerykańskiego tłumacza Michaela Kandla. Korespondencja pochodzi z lat 1972?1987, przy czym ogromną większość listów Lem wysłał za ocean w latach 70-tych. Dla pisarza był to czas bardzo udany. Lem rozwija w tym okresie swój światopogląd i, co być może jest jeszcze ważniejsze, zaczyna odczuwać coś, co dzisiaj nazwalibyśmy stabilizacją zawodową. Wraz z coraz częstszymi tłumaczeniami swoich utworów osiąga sukces poza granicami bloku socjalistycznego. Krok po kroku podbija Zachód. Głównym tematem listów pisanych do Michaela Kandla jest właśnie ów sukces. Lem szczegółowo, czasem poważnie, a czasem w zabawny sposób opowiada o swoich zmaganiach z nie do końca uczciwymi wydawcami; czytelnik dopuszczony jest do tajemnic, które wcześniej nie wychodziły na światło dzienne.

Przypisy:
1Chodzi o jedenastotomowe wydanie „Pism wszystkich” Norwida w opracowaniu J. W. Gomulickiego (1971-1976).
2Oversophisticated – z ang. zbyt wyszukany.

fot. z archiwum Stanisława Lema

Tematy: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

Kategoria: zestawienia