10 szczerych wypowiedzi Leopolda Tyrmanda o innych znanych polskich pisarzach

28 lutego 2020


Leopold Tyrmand wielokrotnie szczerze i odważnie wypowiadał się na temat kolegów po piórze. W swych sądach potrafił oddzielić osobistą sympatię od oceny twórczości bądź postawy życiowej wobec systemu komunistycznego, w którym przyszło mu i innym egzystować. Poniżej przeczytacie, co autor „Złego” miał do powiedzenia o dziesięciu znanych polskich pisarzach.

1. O Romanie Bratnym:
„Ja Bratnego zawsze lubiłem, mimo że zawsze powinienem był go nie lubić: były AK-owiec, który przyszlusował, pisuje kłamliwie, nic go nie trapi z tego, co mnie trapi. Romuś mówi dużo i niefrasobliwie, za to nigdy nie słucha, co się do niego mówi: z mety odpowiada na jeszcze niepostawione pytania. Ale – co tu ukrywać – Romuś jest sympatyczny, gra nieźle w tenisa, ma poważne zainteresowania seksualne i właściwie nigdy nikomu żadnego świństwa nie zrobił, a przynajmniej ja o czymś takim nie słyszałem”.

2. O Marku Hłasce:
„Najprzystojniejszy pomocnik blacharza. (…) Przychodził do mojej kuchni na Bielanach, siadał na taborecie, jadł jugosłowiańskie sardynki i opowiadał, co napisze. Nigdy mu nie ufałem, że pamięta, ale potem, w druku, było tak, jak mówił, albo i lepiej. (…) Kochało się go zazwyczaj 24 godziny. Nie można było dłużej. Kilka pań próbowało, ale żadnej nie wyszło. Znaczne ilości innych koleżanek rozumiały instynktownie prawa gry. I te mają dziś piękne wspomnienia”.

3. O Zbigniewie Herbercie:
„Jest to jeden z najwybitniejszych moich współczesnych. Moim zdaniem jest największym poetą młodego pokolenia powojennego Polski. (…) Czystość moralna i wierność samemu sobie są busolą życia tego człowieka. Oczywiście – klepie biedę przykładową, zarabiając kilkaset nędznych złotych jako kalkulator-chronometrażysta w jakiejś spółdzielni inwalidów. Pogoda, z jaką Zbyszek znosi tę mordęgę po ukończeniu trzech fakultetów, przypomina hagiograficzne przypowieści z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Pogoda ta jest jednak precyzyjnie skonstruowaną maską, za którą kryje się coś w rodzaju rozpaczy pochylonego nad studnią życia, niezwykle wrażliwego poety, który podejrzewa, że przegrał własne życie, którego toczy zgryzota, ponieważ nie może pomóc starym, schorowanym rodzicom, ale który nie zamierza się cofnąć znad krawędzi studziennej otchłani, aby spoglądać na fałszywe, cukierkowe landszafty. Mnie łączy z Herbertem dziwna przyjaźń: mamy do siebie mnóstwo zaufania, wymieniamy najskrytsze poglądy na najistotniejsze sprawy, wiemy bardzo dużo o naszych myślach – ale nigdy nie rozmawialiśmy o naszych sprawach osobistych”.

4. O Stanisławie Lemie:
„Jest to znakomity pisarz, pokrewny tematyką swej twórczości Wellsowi, ale daleko mocniejszy literacko od znakomitego Anglika. Lem jest zwolennikiem komunistycznej Polski i chyba marksistą, ale pisząc swe scjentystyczne fantazje, umiejętnie ucieka od jasnych sformułowań i stanowisk. Nie można jednak w Polsce pisać i drukować, nie płacąc trybutu, toteż Lem płaci go równie umiejętnie, jak ucieka od deklaracji. Sprawa się komplikuje o tyle, że Lem jest przecież komunistą, wobec tego nie może wchodzić w grę płacenie trybutu, lecz szczere wyrażanie swych przekonań”.

5. O Witoldzie Gombrowiczu:
„Wydaje się, że świetność Gombrowicza, jako umysłu i jako pisarza, polega na odkrywczości. (…) Mam wrażenie, że w historii literatury, nie tylko polskiej, pisanej za jakieś 50 lat, Gombrowicz otrzyma pełne 19 stron. Wydaje mi się, że Gombrowicz był doceniany i wpływowy wśród pewnej grupy polskiej inteligencji – i to jest właściwe, należał on bowiem do pisarzy, których masowy odbiór łatwo przerodziłby się w karykaturę. Ataki i zacietrzewienie tych, co go nie rozumieli i nie doceniali, stwarzały mu szeroką popularność wśród tych, którzy nigdy w życiu go nie czytali i nie przeczytaliby nigdy”.

6. O Jarosławie Iwaszkiewiczu:
„Jest to pan postawny, bardzo uprzejmy, bardzo dobrze wychowany. Jest ozdobny i okazały, wewnętrznie i zewnętrznie, jakby sporządzony ze sztukaterii bardzo dobrego i wykwintnego gatunku. Takim też jest jego pisarstwo, jego moralność, jego postawa ideowa. Tkwi w nim i w jego życiowym dziele jakaś dekoratywność i jakiś arywizm, wytworny i trudny – to prawda – a mimo wszystko dorobkiewiczowski. Potężnego wzrostu, o frapującej, oryginalnej twarzy, był w swoim życiu globtroterem i pederastą, dyplomatą i smakoszem, dobrym pisarzem i śmieszną figurą polityczną, indywidualnością i pionkiem. Po sześćdziesięciu latach jest albo sprzedawczykiem, albo głupcem”.

7. O Leo Lipskim:
„Jest pisarzem bohaterskim, także zadziwiająco skutecznym. Choroba, z takich co unicestwia innych, wymierzyła mu cios potężny, lecz nie poskromiła go: odpowiedział na niemoc twórczością wątłą ilościowo, za to naładowaną jakością. Jak tylu innych w historii literatury skroplił całą swą wiedzę i wrażliwość w jednej powieści i kilku opowiadaniach”.

8. O Janie Parandowskim:
„Facet w przeciągu dziewięciu lat nie opublikował słowa w druku, które obciążałoby jego sumienie neutralisty, nie ogłosił artykułu, książki, wypowiedzi w prasie, która w najmniejszy sposób naruszałaby jego postawę, ustawiałaby go po stronie marksistów. (…) I jak on to robi? Są tacy, którzy mają za złe Parandowskiemu jego sposób lawirowania, nazywają go chytrym i sprytnym. Ja uważam to za wspaniałe zwycięstwo zręcznej realizacji uprzednio przemyślanej, wypracowanej koncepcji życia w komunizmie. Póki życie i twórczość Parandowskiego nie są dyskontowane przez komunistów dla celów propagandowych – jak stało się z Marią Dąbrowską – póty cieszyć się on będzie mym szacunkiem i uznaniem”.

9. O Janie Dobraczyńskim:
„Należy do ludzi, którzy zawsze się nudzą, o ile sami nie mówią. W gruncie rzeczy Dobraczyński mnie nie lubi, tak jak wszyscy sensaci i pryncypialiści. Mnie mogą lubić jedynie ludzie z poczuciem humoru, pobłażliwie reagujący na tkwiące we mnie głupstwa i sprzeczności”.

10. O Jerzym Putramencie:
„Uchodzi w kraju i za granicą za egzekutora dyrektyw partii wobec literatury i pisarzy. Wygląda jak zagnany w nie swoją epokę ziemianin i wojskowy i tak się zachowuje, takie ma cechy jego pisarstwo i działalność polityczno-społeczna. Subtelne zamyślenia nad dobrem i złem to nie z nim. W tym, co mówi i pisze, mnóstwo jest grubych uproszczeń, jest sangwinikiem, nie ma cierpliwości do ideowych przekomarzań”.

Te i wiele innych opinii pisarza dotyczących literatury, znajomych, ludzi władzy i kultury, peerelowskiej rzeczywistości i podróży po Europie czy USA znajdziemy w opublikowanej nakładem Wydawnictwa MG książce „Alfabet Tyrmanda”. Zawarte w niniejszym tomie wypowiedzi dokumentują niemal cały czterdziestoletni okres aktywności literackiej autora „Złego”. Pochodzą one ze źródeł, wśród których są: wywiady prasowe, nieznane, niepublikowane dotąd notatniki, materiały służb PRL pozyskane z podsłuchu, ale też oryginalne maszynopisy tekstów publikowanych.

Opracowanie: Artur Maszota
fot. Leopolda Tyrmanda: archiwum rodzinne

Tematy: , , , , , , , , , , , , ,

Kategoria: zestawienia