10 ciekawostek na temat Bohumila Hrabala, o których mogliście nie wiedzieć

17 marca 2016

10-ciekawostek-Bohumil-Hrabal
Bywalec knajp i nieśmiały kobieciarz. Autor melancholijnych ballad i wytrawny ironista. Przybliżamy dziesięć ciekawostek na temat jednego z najwybitniejszych czeskich pisarzy, Bohumila Hrabala.

1. Hrabal uważał, że jego skłonność do alkoholu była dziedziczna. Spirytualia miał cenić już jego odległy przodek, żołnierz armii napoleońskiej, który osiadł na Morawach. Wesoło popijać lubił też dziadek Tomas, zaś ojczym pracował jako zarządca lokalnego browaru w Nymburku. Mały Bohumil szybko poszedł w ich ślady. W wieku czterech lat dołączył do przechodzącego ulicą konduktu żałobnego, a po pogrzebie wylądował na stypie w gospodzie, gdzie spijał gościom wódkę z kieliszków. Jak potem wspominał, tego dnia po raz pierwszy wrócił do domu pijany. Alkohol towarzyszył Hrabalowi przez całe życie, a po śmierci żony Gospoda Pod Złotym Tygrysem stała się wręcz jego drugim domem. Co ciekawe, picie nie utrudniało pisarzowi aktywności. Jak zauważył zaprzyjaźniony z nim wydawca, Vaclav Kadlec, Hrabal nie dojadał, stąd też alkohol był dla niego głównym źródłem energii. O przywiązaniu autora do napojów wyskokowych niech świadczy fakt, że po śmierci urnę z jego prochami przyjaciele zabrali do gospody na ostatnie piwo.

2. Wzorem wielu innych wielkich pisarzy początkowo był na bakier z edukacją. W gimnazjum dwukrotnie zostawał na drugi rok, w pierwszej klasie z sześcioma ocenami niedostatecznymi, a w czwartej – „tylko” z trzema. Co ciekawe, zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku oblał też z języka czeskiego. „Nie mogłem nawet spojrzeć na podręcznik, dostawałem od tego drgawek” – mówił potem w jednym z wywiadów o swoich szkolnych niepowodzeniach. Sytuacja zmieniła się kilka lat później, kiedy Hrabala naszło pragnienie wyrwania się z rodzimego miasteczka. Aby dostać się na studia prawnicze do Pragi, w ciągu roku samodzielnie nadrobił egzamin maturalny z łaciny i został przyjęty na uczelnię, tam zaś pochłonęły go książki. Choć sam kierunek studiów nie za bardzo go interesował, umożliwił mu przy okazji dostęp do wiedzy z ciekawszych dziedzin, jak historia sztuki, filozofia i literatura.

Mały Bohumil.

Mały Bohumil.

3. Przed wywózką do obozu koncentracyjnego Hrabala uratowały piwo, spóźnialstwo i nieznana mu dziewczyna. Demonstracje, jakie wybuchły w listopadzie 1939 roku na pogrzebie studenta Jana Opletala, postrzelonego przez niemieckich żołnierzy, doprowadziły dwa dni później do rozstrzelania dwunastu żaków i wywiezienia kolejnych tysiąca dwustu do Sachsenhausen. Hrabal nie był na cmentarzu, ponieważ spotkany po drodze kolega zaciągnął go na piwo. Na uczelni pojawił się spóźniony, a widząc, co się dzieje, wrócił na kwaterę, pośpiesznie spakował dobytek i wyjechał do rodziców. Atmosfera rodzinnego miasteczka najwyraźniej wprawiła go jednak w rozprężenie. Popiwszy z przyjacielem, szedł ulicą drwiąc na głos z Niemców. Pech chciał, że usłyszał to pewien funkcjonariusz, który złapał go i siłą powlókł do wojskowego pojazdu. Ratunek przed zsyłką przyszedł z bocznej uliczki pod postacią dziewczyny, która była partnerką gestapowca. Widząc, co robi jej ukochany, zagroziła, że z nim zerwie, jeśli nie da spokoju podpitemu młodzieńcowi.

4. Jedyna próba aktorska Hrabala zakończyła się porażką. Matka pisarza była wielką miłośniczką teatru, sama występowała amatorsko i nie rezygnowała z prób, nawet jeśli miała gorączkę. Do działalności scenicznej namawiała też syna. Kiedy Bohumil podjął pracę na kolei, dał się wreszcie przekonać do tego pomysłu i wstąpił do trupy przyzakładowej. Zachwycona matka przez kilka tygodni rozpowiadała na mieście, że syn wreszcie poszedł w jej ślady i wkrótce zagra na deskach teatru. Zachwyt minął wraz ze scenicznym debiutem. Biorąc pod uwagę aparycję i sposób zachowania Hrabala, nietrudno sobie wyobrazić, jak musiał wypaść w roli Don Juana, na dodatek ledwo potrafiącego wydukać swój tekst. Opuszczając salę, zdegustowana rodzicielka skomentowała chłodno występ syna, mówiąc, że lepiej byłoby go nie urodzić.

Okładka debiutanckiego zbioru opowiadań "Perełki na dnie" oraz kard z filmu Jiřego Menzla nakręconego na podstawie książki.

Okładka debiutanckiego zbioru opowiadań „Perełki na dnie” oraz kard z filmu Jiřego Menzla nakręconego na podstawie książki.

5. Niewiele brakowało, aby dzieła Hrabala nigdy nie powstały. Tuż po napisaniu „Jarmilki”, która uchodzi za jedno z pierwszych jego arcydzieł, na długo przed oficjalnym debiutem, autor niemal zginął w wypadku w hucie. Do ciężkiej pracy zgłosił się na ochotnika w ramach prowadzonej przez komunistyczne władze akcji „77 000 do produkcji”. Pewnego dnia, jak wspominał Hrabal, na skutek błędu murarzy, którzy „wsadzarką wyciągali szlakę z naprawianego” pieca martenowskiego, „wózek suwnicowy rozleciał się”, a wielokrążek i żeliwne koła o wadze 10 kilogramów zafurkotały w powietrzu. Jedno z nich uderzyło początkującego pisarza w głowę. Hrabal doznał pęknięcia czaszki. Trafił do szpitala, jednak nie było pewności, czy wróci do zdrowia. Rekonwalescencja trwała osiem miesięcy.

6. Koledzy z pracy zaczęli robić Hrabalowi „pod górkę”, kiedy usłyszeli, że ma wydać debiutancką książkę. Przyszły autor „Pociągów pod specjalnym nadzorem” pracował przez jakiś czas w składnicy makulatury. Choć miał wyższe wykształcenie, ze względu na charakter i usposobienie zjednał sobie prostych robotników, którzy traktowali go jak swojego. Kiedy jednak po zakładzie rozeszła się wieść, że ich Bohouś będzie „wielkim pisarzem”, zaczęły się kłopoty. Hrabalowi wymyślano od bumelantów, bo chciał przejść na pół etatu, żeby mieć więcej czasu na pisanie. Na złość przeniesiono go do jeszcze cięższych robót. Tylko dzięki wstawiennictwu kolegów po piórze i Związku Pisarzy Czechosłowackich udało się przenieść wymęczonego Hrabala do lżejszej pracy. Ostatecznie wydawnictwo zrezygnowało z publikacji książki. Na oficjalny debiut pisarz musiał poczekać jeszcze trzy lata. Gdy zbiór opowiadań wyszedł już z drukarni, dumna żona ponoć wyprosiła u wydawcy egzemplarz i specjalnie pofatygowała się do składnicy, aby pokazać dawnym współpracownikom Hrabala, że ten jednak dopiął swego i został pisarzem.

Allen Ginsberg podczas pobytu w Pradze w 1965 roku.

Allen Ginsberg podczas pobytu w Pradze w 1965 roku.

7. Hrabal uważał się za „zaocznego” reprezentanta Beat Generation, miał nawet okazję imprezować z Allenem Ginsbergiem. Zafascynowany był nie tylko stylem życia bitników, ale także ich podejściem do pisania. Do tego stopnia zachwycił się powieścią „W drodze”, że chciał podobnie jak Kerouac pisać „spontanicznie” na długiej rolce papieru, bez konieczności robienia przerw i poprawek. Za komuny nie mógł jednak nigdzie zdobyć tak długiego zwoju. Miał za to przyjemność poznać samego Ginsberga, który wiosną 1965 roku przyleciał do Pragi. Panowie spotkali się na imprezie zorganizowanej w zajmowanym przez artystów, owianym sławą squacie Hanzlberk. Aby się tam dostać, każdy z odwiedzających musiał pozostawić w księdze pamiątkowej kępkę swoich włosów łonowych, które miejscowe dziewczyny przewiązywały kolorową nitką. „Tak więc tam są nie tylko włoski pana Ginsberga, ale i moje” – wspominał po latach Hrabal, żałując, że nie ma pojęcia, co się później stało z księgą. Bratanie się dwóch wielkich pisarzy miało jedynie charakter połowiczny. Ginsberg kompletnie nie znał czeskiego, podobnymi umiejętnościami w angielskim mógł wykazać się Hrabal. Przepijali więc do siebie cały wieczór, kłaniając się sobie i wszystkim wokół nawzajem. Słowa były jednak niepotrzebne. Grała muzyka, było gwarno, jak w typowej czeskiej gospodzie, toteż i tak jeden drugiego by nie słyszał.

8. Potrafił wykorzystać twórczo pełne jadu wypowiedzi hejterów. Jeśli myślicie, że tzw. hejt narodził się wraz z rozwojem Internetu i mediów społecznościowych, to czas zweryfikować ów pogląd. Kiedy Hrabal opublikował w jednym z miesięczników literackich fragmenty poematu „Bambino di Praga”, kończącego się dewizą dadaistów: „Waszej przyjaźni, Waszej socjecie, Waszej rodzinie, Waszej miłości – gówno!”, na adres redakcji spłynęła lawina anonimowych listów od oburzonych czytelników, którzy nie przebierali w słowach pod adresem autora. „Ty świnio nieparzona, którą wszyscy dzisiaj wynoszą pod niebiosa, kiedy przestaniesz zatruwać ludzkie dusze swoimi plugawymi perwersjami?” albo „Żałuję, że nie mam czasu, żeby wieczorem móc z rozkoszą napluć w twoją zakazaną gębę, ty deprawatorze młodzieży” – to tylko dwa z wielu przykładów. Hrabal niewiele obszedł się tymi opiniami. Uznał jednak, że szkoda zmarnować tyle kwiecistej żółci, stworzył więc opowiadanie zatytułowane „Krwawa ballada, którą napisali czytelnicy”. Pisarz oczywiście nie był masochistą, dlatego dla równowagi znalazły się w utworze również wypowiedzi admiratorów jego twórczości.

Owiany legendą Hanzlberk, w którym rezydowali malarze, poeci i tancerze.

Owiany legendą Hanzlberk, w którym rezydowali malarze, poeci i tancerze.

9. Nie każdy miał powody do radości, że został uwieczniony w jednym z utworów Hrabala. Wprawdzie pisarz słynął z fenomenalnej pamięci i często mówił, że jego proza ma charakter autobiograficzny, w rzeczywistości bardziej od trzymania się faktów liczyła się sama historia. Stąd też opisane wydarzenia mogły daleko odbiegać od rzeczywistości, choć odnosiły się do prawdziwych postaci. Wynikały z tego różne problemy. Jeden z sąsiadów podał nawet Hrabala do sądu, gdyż był oburzony sposobem, w jaki autor przedstawił go na kartach „Auteczka”. Sprawa ciągnęła się przez kilka lat, aż w końcu sąd przyznał rację powodowi. Kłopoty osobiste miała także amerykańska studentka April Gifford znana jako Kwiecieńka. Miłość do dziewczyny opisana na kartach „Listów do Kwiecieńki” była bowiem sporo przekoloryzowała.

10. Uwielbiał koty i… notorycznie je zabijał. „Myślę, że nawet kobietom nie dałem z siebie tyle, co kotom” – wyznał w jednym z wywiadów Hrabal. Faktycznie, posiadłość jego domku letniskowego w Kersku zamieszkiwało wiele okolicznych kotów. Całą zimę pisarz dzień w dzień jeździł za Pragę dokarmiać swoich pupili. Miał jednak i drugą, mroczniejszą stronę. Już od młodzieńczych lat to jemu przypadała w rodzinie niewdzięczna rola kata, który musiał pozbywać się co bardziej agresywnych zwierząt. Topił je albo zabijał, uderzając workiem o cement lub drzewo. Przez całe życie miał zresztą z tego powodu wyrzuty sumienia. Niedługo po tym, jak pozbył się kota o imieniu Auteczko, sam ledwo uniknął śmierci w wypadku, kiedy jechał z żoną do Kerska swoim auteczkiem. To zainspirowało go do napisania noweli, której nadał nazwę po zabitym kocie. Miała ona być jego prośbą o wymazanie win.

hrabal-slodka-apokalipsaPowyższy materiał powstał na podstawie książki Aleksandra Kaczorowskiego „Hrabal. Słodka apokalipsa”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne. Znawca i tłumacz literatury czeskiej przybliża w niej postać niezapomnianego prozaika, zapatrzonego w naturszyków mistrza słowa, który potrafił wznieść nieliterackość mowy potocznej na wyżyny uniwersalnej opowieści o człowieku i świecie. Na kartach książki poznajemy dzieciństwo Hrabala w browarze w Nymburku pod okiem rodziców i stryja Pepina, pierwsze próby literackie, wyjście z drugiego obiegu czy niejednoznaczne relacje z komunistycznymi władzami. Kaczorowski poświęca również miejsce zagadkowej śmierci Hrabala, przytaczając m.in. niedawną wypowiedź ordynatora szpitala, gdzie doszło do tragedii, która rzuca wiele światła na tę sprawę.

Zebrał i opracował: Artur Maszota
fot. Hrabala: Hana Hamplova

Tematy: , , , , , , , , ,

Kategoria: zestawienia