Życie to dla mnie największa inspiracja – wywiad z Madsem Pederem Nordbo

28 stycznia 2020


O pięknie i trudach życia na Grenlandii, autorskich inspiracjach i literackich planach na przyszłość rozmawiamy z Madsem Pederem Nordbo, autorem serii kryminałów „Dziewczyna bez skóry”, „Zimny strach” i „Pustelnik”, których bohaterem jest dziennikarz śledczy Matthew Cave.

Karolina Chymkowska: Twoi bohaterowie to ludzie głęboko poranieni, doświadczeni przez życiowe dramaty. Chciałeś, by czytelnicy widzieli w nich tragiczne postaci czy zwycięzców pokonujących wszelkie trudności? Dlaczego zdecydowałeś się właśnie na taki typ bohaterów?

Mads Peder Nordbo: To może zabrzmi dziwnie, ale nie chciałem widzieć w moich bohaterach ani ofiar, ani zwycięzców. Matthew przypomina mnie za moich młodszych lat, a postać Tupaarnaq oparłem na kilku moich bliskich przyjaciółkach z Grenlandii. Niemniej to prawda – są poranieni, tak jak wielu z nas. Życie potrafi być ciężkie, ale w jakiś przewrotny sposób zazwyczaj odnajdujemy właściwą drogę. To aspekt człowieczeństwa, który mocno do mnie przemawia. Ponadto Tupaarnaq przypomina nam o najmroczniejszej stronie ludzkiej natury. Jak wiele kobiet na Grenlandii, była ofiarą przemocy i gwałtu. To jej głos był dla mnie najważniejszy, kiedy rozpoczynałem pisanie całej serii. Chciałem, by wypowiedziała się w imieniu tych z moich przyjaciółek, które miały podobne doświadczenia do niej.

Dzięki twoim książkom Grenlandia stała się bliższa wielu czytelnikom. Jakie są twoje prywatne związki z wyspą i najważniejsze związane z nią wspomnienia?

Kocham Grenlandię. Mieszkałem tam przez prawie 5 lat i chociaż obecnie żyję w Danii, właśnie kupiłem dom na Grenlandii, więc mogę tam przyjeżdżać, kiedy tylko najdzie mnie ochota. Największy zachwyt budzi we mnie pokrywa lodowa, większa niż Niemcy, Polska i Francja razem wzięte. Jeśli nie darzysz lodu odpowiednim szacunkiem, skończy się to dla ciebie tragicznie. Kocham ten pejzaż – jest piękny i niesamowicie cichy.

Jaką masz opinię w odniesieniu do grenlandzkich ambicji niepodległościowych?

Grenlandia jest o wiele za słaba pod względem ekonomicznym, by porywać się na całkowitą niepodległość. Obecnie spora część polityki Grenlandii jest prowadzona przez Danię, Grenlandia bardzo polega na duńskiej pomocy. Owszem, część społeczeństwa chciałaby być całkowicie niezależna, ale większość jednak woli pozostać przy Danii, a Dania nigdy nie sprzeda Grenlandii Stanom Zjednoczonym. Nie sprzedaje się ziemi zamieszkałej przez tylu ludzi – te dni już dawno minęły.

Jakie są obecnie najbardziej palące problemy Grenlandii i w jaki sposób należałoby je rozwiązać, by iść w stronę rozwoju i dobrobytu?

Najważniejsze są kwestie dotyczące przemocy i wykształcenia. Olbrzymim problemem Grenlandii jest przemoc wobec dzieci, a także gwałty i samobójstwa. I to właśnie odpowiednia edukacja jest tu moim zdaniem najlepszą odpowiedzią. Wielu mieszkańców Grenlandii cierpi z powodu braku wykształcenia, a wraz ze zwiększaniem się poziomu szkół rosłaby również świadomość dzieci w odniesieniu do ich praw i życiowych perspektyw. Jestem głęboko przekonany, że pod tym względem Dania mogłaby zrobić dużo więcej, ale wszystko rozbija się o politykę. Mam nadzieję, że w przyszłości współpraca między Grenlandią i Danią doprowadzi do podwyższenia standardu edukacji i zapewnienia dzieciom i młodzieży większej ochrony. Silniejsze i dobrze wykształcone młode pokolenie to warunek rozwoju i dobrobytu dla Grenlandii.

W swoich książkach często wspominasz o nękającej mieszkańców Grenlandii depresji. Jak wielka jest skala tego problemu? Czy stale się zwiększa? Jak można nad tym zapanować?

Chociaż rzecz jasna trudno powiedzieć, by z powodu depresji cierpiała większość społeczeństwa, to jednak faktycznie Grenlandia ma najwyższy wskaźnik samobójstw na świecie. Ponownie wszystko sprowadza się do poczucia izolacji, kiepskiego wykształcenia i złego traktowania dzieci. Życie tych dzieci, a zwłaszcza wielu młodych mężczyzn, jest dość ciężkie i nie potrafią sobie z nim poradzić. Niemniej widać w tej kwestii postęp. Zarówno lokalne władze, jak i rząd duński wkładają więcej wysiłku w udzielanie pomocy potrzebującym. Tworzenie różnych dróg wyjścia jest naprawdę ważne – o ile nie da się w pełni naprawić złamanej duszy, o tyle zawsze można ofiarować jej nową nadzieję i powód do życia.

Jak postrzegasz siebie jako pisarza? Jak chciałbyś być odbierany? Uważasz, że jesteś już w pełni ukształtowanym, dojrzałym twórcą?

Nie, nie uważam się za w pełni ukształtowanego. Cały czas się uczę: od moich czytelników, od ludzi, których spotykam, a także dzięki miejscom, które odwiedzam. Nie sądzę, bym za dziesięć lat miał pisać ten sam rodzaj książek, chociaż nie można tego wykluczyć. Moja kolejna powieść będzie zupełnie inna. Mniej krwi, mniej morderstw, więcej napięcia i dreszczyku emocji. Nie zastanawiam się za często nad tym, jak jestem postrzegany, niemniej cieszy mnie, kiedy czytelnicy czerpią z moich książek przyjemność. Koniec końców jestem przede wszystkim gawędziarzem, a gawędziarz niczego nie pragnie bardziej, niż uszczęśliwiać swoich słuchaczy.

Pamiętasz swoje pierwsze literackie inspiracje? Czy zmieniły się wraz z upływem lat?

Często do pisania inspiruje mnie po prostu życie. To, jak je widzę, czuję i przeżywam, a także ludzie wokół mnie. Zależy mi, by jak najwierniej trzymać się realiów. Moje życie od czasów dzieciństwa było równie trudne, co piękne – więc inspiracji nigdy mi nie brakuje.

Jak wiele masz wspólnego ze swoim protagonistą, Matthew? Darzysz go sympatią? Czy w jego sytuacji zachowałbyś się inaczej?

W sumie nie wiem, czy go lubię – tak jak nie wiem, czy lubię samego siebie. Matthew i ja pod wieloma względami jesteśmy tacy sami. Obaj wybraliśmy życie na Grenlandii i znaleźliśmy tam pracę jako pisarze. Obaj straciliśmy żony – ja, na szczęście, tylko z powodu rozwodu. Obaj przeszliśmy osobisty kryzys, który skłonił nas do poszukiwania nowego życia i nowego sensu, i odnaleźliśmy je właśnie na Grenlandii. Nie zgadzam się w pełni ze wszystkim, co Matthew robi, ale wiele jego opinii podzielam, zwłaszcza w odniesieniu do niebezpieczeństwa, kobiet i ciekawości.

Czy literatura kryminalna zawsze była twoim pierwszym wyborem?

Nie, bardziej odnajdywałem się w realizmie magicznym, w stylistyce takich autorów, jak Zafon, Eco, Murakami i Szwed Torgny Lindgren. Moje wczesne próby literackie miały właśnie taki klimat – z odrobiną gotyku, ale uznałem, że tło kryminalne będzie najbardziej odpowiednie dla opowieści o Grenlandii. Wyszło mi to na dobre.

Czego możemy się teraz od ciebie spodziewać? Podzielisz się swoimi planami? Planujesz nową serię?

Tak i jestem tym bardzo podekscytowany. Pracuję nad niesamowitą fabułą, na tyle wyjątkową, że mój duński wydawca zwołał specjalne zebranie z udziałem wszystkich najważniejszych firmowych decydentów, by omówić ten pomysł. Jestem przekonany, że to będzie najlepszy kryminał w moim życiu. Roboczy tytuł to obecnie „Dark Water”. Akcja rozgrywa się w Danii, a całość jest raczej bardziej emocjonująca i upiorna aniżeli krwawa. To początek nowej serii i mam nadzieję, że polscy czytelnicy będą mieli okazję ją przeczytać.

Rozmawiała: Karolina Chymkowska
fot. Ivan Boll

Tematy: , , , , ,

Kategoria: wywiady