Życie pełne jest najbardziej niezwykłych zbiegów okoliczności – wywiad z Peterem Mayem
Choć autor od kilku tygodni boryka się z przeprowadzką do nowego domu, udało mu się znaleźć parę minut, by opowiedzieć o najnowszej książce, literackich upodobaniach i pisarskiej przesądności.
Peter May to ceniony szkocki pisarz i scenarzysta. Jego dorobek literacki obejmuje ponad 20 powieści kryminalnych, w tym znany polskim czytelnikom i nagradzany cykl o wyspie Lewis, który zostanie wznowiony na przełomie lipca i sierpnia w kolekcji „Kryminały na lato”. W marcu na rynku ukazała się kolejna książka autora, „Wyspa powrotów”, łącząca w sobie historię kryminalną z wydarzeniami sprzed wieków.
Milena Buszkiewicz: Pamiętasz, co zainspirowało cię do napisania pierwszej książki?
Peter May: Pierwszą książkę napisałem w wieku czterech lat. Zanim poszedłem do szkoły, rodzice nauczyli mnie czytać i pisać na bardzo podstawowym poziomie, a wtedy pierwszą rzeczą, jaką zrobiłem, było napisanie opowiadania. Nie mogę sobie przypomnieć, co mnie do tego skłoniło, ale efekt można zobaczyć poniżej.
Bardzo szybko stałeś się nagradzanym dziennikarzem, już w wieku dwudziestu jeden lat odniosłeś spory sukces. Jak wspominasz tamte czasy? Czy nie ciągnie cię czasami do dawnego trybu życia?
Dziennikarskie czasy wspominam z wielkim sentymentem, nauczyłem się wtedy wielu wspaniałych rzeczy na temat życia i świata, jednak tamta praca nie była typem pisarstwa, które chciałem uprawiać, więc nigdy nie czułem pragnienia, by do niej powrócić.
Kolejny element twojego życia to praca przy serialach i produkcjach telewizyjnych. Co sprawiło, że przez tyle lat zajmowałeś się pisaniem scenariuszy? Epizodów jest naprawdę mnóstwo, kilka setek?
Utrzymywanie się z książek nigdy nie było łatwą sprawą, więc kiedy moja pierwsza powieść, „Reporter”, została opublikowana, zdecydowałem zająć się jej adaptacją, a dokładniej rozwinięciem postaci głównego bohatera na potrzeby scenariusza telewizyjnego, co było dużo lepiej płatne. Na szczęście scenariusz spodobał się BBC, co zmieniło ścieżkę mojej kariery z dziennikarskiej na telewizyjną. Przez kolejnych siedemnaście lat stworzyłem trzy seriale, opracowałem ponad tysiąc epizodów i zakończyłem pracę nad produkcją serialu w języku galeickim na Hebrydach Zachodnich, który stał się zalążkiem do mojej późniejszej pracy nad trylogią „Wyspa Lewis”.
Długo nosiłeś się z zamiarem porzucenia innych aktywności zawodowych na rzecz pisarstwa?
Ani chwili. Było to coś, co zawsze chciałem zrobić.
W Polsce jesteś znany z trylogii „Wyspa Lewis”, więc zapytam o te książki. Spędziliście razem z Finem MacLeodem wiele wspólnych godzin i aż trzy powieści. Trudno było ci się z nim pożegnać?
Tak, pożegnanie wszystkich tych postaci było naprawdę trudne. Kiedy piszesz o tych samych bohaterach przez kilka lat, to zakończenie jest jak śmierć starych przyjaciół. Wiesz, że już nigdy więcej nie będziecie się wspólnie spotykać, i potrzebujesz czasu, aby przejść żałobę.
Twoje książki opisywane są jako kryminały, jednak ja skłoniłabym się bardziej ku określeniu ich mianem powieści społeczno-obyczajowych z wątkami kryminalnymi. Co o tym sądzisz?
Lubię myśleć, że motywy kryminalne w moich książkach są pretekstem do opowiedzenia pewnych historii. I z pewnością postrzegam je bardziej jako powieści niż książki kryminalne.
Akcja „Wyspy powrotów” rozgrywa się dwutorowo: w czasach współczesnych i w XIX wieku. Dlaczego zdecydowałeś się na taki zabieg?
Chciałem opowiedzieć historię Wysiedlania Wyżyn, które miało miejsce w Szkocji na przestrzeni XVIII i XIX wieku, kiedy to właściciele ziemscy wyrzucali ze swoich terenów chłopów, by paść tam owce, co w tamtym czasie było dużo bardziej opłacalne finansowo.
Jestem jednak pisarzem powieści kryminalnych, a nie twórcą książek historycznych, więc musiałem znaleźć sposób na połączenie współczesnej historii kryminalnej z wydarzeniami z przeszłości, właśnie dlatego fabuła toczy się w dwóch różnych planach czasowych.
W książce pojawia się również pewnego typu mistycyzm. Detektyw Sime Mackenzie jest przekonany, że skądś już zna kobietę podejrzaną o morderstwo. Wierzysz w takie rzeczy jak reinkarnacja, swoiste połączenia dusz?
Nie, nie bardzo. W książce to los połączył dwoje potomków rodzin, które znały się trzy pokolenia wstecz. „Przypadek” jest jednak źle widzianym zabiegiem literackim, ponieważ wydaje się zbyt naciągany, a przecież życie pełne jest najbardziej niezwykłych zbiegów okoliczności, które często wymykają się logice.
„Wyspa powrotów” w oryginale ukazała się dwa lata temu. Od tego czasu napisałeś powieści „Runaway” i „Coffin Road”. Co można w nich znaleźć?
„Runaway” jest na wpół biograficzną historią o grupie nastolatków uciekającej z Glasgow do Londynu w latach 60. Pięćdziesiąt lat później uczestnicy powtarzają wyprawę, by rozwiązać tajemnicę tragedii, która dotknęła ich jako chłopców. To książka zupełnie inna od poprzednich moich powieści.
„Coffin Road” jest thrillerem, w którym powracam na szkockie wyspy, Hebrydy Zewnętrzne, ale tym razem tematem powieści są problemy środowiskowe.
Nad czym pracujesz obecnie?
Na razie zrobiłem sobie rok przerwy. W ubiegłym roku napisałem „Coffin Road” i finałową, szóstą książkę z serii „The Enzo Files”. W przyszłym roku będę pracować nad nową trylogią, ale obecnie jest jeszcze w fazie embrionalnej.
Jak przebiega twój proces twórczy?
Jest bardzo uporządkowany. Robię badania i rozwijam pomysły przez trzy, cztery miesiące. Następnie buduję bardzo szczegółowe streszczenie. Kiedy zaczynam pisać, tworzę trzy tysiące słów dziennie, co przeważnie pozwala mi zakończyć powieść w siedem tygodni.
Czy podczas pracy masz jakieś nietypowe przyzwyczajenia?
Jestem bardzo przesądny i nigdy nie siadam do pisania bez uprzedniego potarcia głowy i brzucha dużej figury Buddy, którą kupiłem na pchlim targu w Pekinie.
Czy są jakieś tematy, których unikasz w swoich książkach?
Nie lubię przesadzonej i nieuzasadnionej przemocy oraz ostrych scen seksu.
Która książka miała największy wpływ na twoje życie?
„The Beastly Beatitudes of Balthazar B” J.P. Donleavy?a i „Ruchome święto” Ernesta Hemingway?a.
I na zakończenie? Jestem ciekawa, co obecnie czytasz.
Aktualnie nie czytam nic, ponieważ 100% życia zabiera mi teraz demontowanie mojego starego domu i przygotowanie do zamieszkania nowego, do którego wprowadzę się za trzy tygodnie.
Rozmawiała: Milena Buszkiewicz
fot. główna: Shane Reid
Kategoria: wywiady