Wszystkie najlepsze historie są ponadczasowe – wywiad z Madeline Miller, autorką „Kirke”

13 września 2018


Madeline Miller twierdzi, że słowa – niczym magiczne zaklęcia wypowiadane przez czarodziejkę – ciągle posiadają moc. Jej najnowsza powieść, „Kirke”, łącząca w sobie cechy antycznego i współczesnego dramatu, stała się dla nas przyczynkiem do rozmowy o roli kobiet w antycznym świecie, niezmienności ludzkich postaw i uniwersalności dobrych historii. Przyglądamy się również bliżej niektórym postaciom „Odysei” Homera – Odyseuszowi i Kirke – które autorka tak ludzko sportretowała w swej książce.

Marcin Waincetel: Zastanawiam się, czy „Kirke” nie jest w jakimś stopniu próbą odpowiedzi na pytanie dotyczące istoty kobiecości? Czy taka idea przyświecała ci podczas pisania?

Madeline Miller: Nie zakładałam, że napiszę książkę, która próbowałaby przemówić w imieniu wszystkich kobiet, wszak każda kobieta jest inna. Natomiast moim celem było opowiedzieć historię życia jednej, konkretnej kobiety. Odkładając na bok bogów i potwory, „Odyseja” to historia zmęczonego weterana wojennego, starającego się powrócić do swego rodzinnego domu. Kierując się wskazówkami pozostawionymi przez Homera, chciałam skupić się na ludzkiej stronie Kirke: na kobiecie urodzonej we wrogiej, uciskającej kulturze, która walczy o niezależność i podążanie własną ścieżką. Chciałam umieścić Kirke w centrum tej wielkiej, epickiej podróży, dając jej tym samym równie ważną rolę, jaką mieli Odyseusz i Achilles. Liczyłam też, że uda mi się uwypuklić pewne ponadczasowe zmagania kobiet – nękanie, poniżanie, uciszanie, macierzyństwo i inne.

Sportretowałaś Kirke jako istotę bardzo niejednoznaczną. Jako boginię i potwora, tę, która daje i odbiera życie. Dlaczego to właśnie ona stała się bohaterką twojej książki?

Właśnie ta niejednoznaczność mnie zaintrygowała. Większość ludzi pamięta Kirke wyłącznie ze względu na jej nikczemność – za przemienienie mężczyzn w świnie. Postrzegają ją jako kobietę nienawidzącą mężczyzn, złą wiedźmę. Ale gdy czytasz „Odyseję”, dostrzegasz, że to fałsz. To prawda, przemieniła towarzyszy Odysa, ale później, gdy ona i on doszli do porozumienia, pomogła mu bardziej niż wszyscy inni, których spotkał na swej drodze. Gościła go wraz z jego towarzyszami na wyspie przez rok, dając im czas na wykurowanie, a kiedy Odyseusz wyruszył dalej, udzieliła mu niezbędnej rady i pomocy. Jedną z rzeczy, które chciałam zrobić, to wydobyć jej pierwotną złożoność, która została gdzieś utracona. Tak wiele kobiet w mitologii przedstawiono dwuwymiarowo. Chciałam, aby Kirke była trójwymiarową postacią. Ciekawił mnie też jej sekret. Bo Homer nigdy nie wyjaśnił nam, jak zdobyła swe moce ani dlaczego przemieniła mężczyzn w świnie. Późniejsze źródła zdawały się zakładać, że była zła lub kapryśna. Ja jednak wierzę, że ludźmi kierują pobudki, dlatego chciałam poznać jej pobudki. Byłam też zafascynowana czarnoksięstwem Kirke. To pierwsza wiedźma w literaturze zachodniej, więc zamierzałam zbadać, co to tak naprawdę znaczy. W „Odysei” jest ucieleśnieniem męskich lęków o kobiecej sile. Ja jednak skupiłam się na fakcie, że urodziła się kobietą, która pozbawiona była kontroli nad własnym przeznaczeniem, przez co musiała wymyślić własną moc.

Nie tylko Kirke przedstawiona została z różnych perspektyw. Zauważyłem, że odsłaniasz także dobre i złe strony innych bohaterów.

Zależy mi, aby wszystkie tworzone przeze mnie postacie były w pełni ludzkie, z własnymi pragnieniami, nadziejami, marzeniami i lękami. Nawet ci, którzy są nikczemni, powinni zostać zrozumiani. Powinniśmy być w stanie pojąć ich punkt widzenia, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. Przykładem jest Odyseusz – często bywa stawiany na piedestale jako wzór do naśladowania. Uwielbiamy jego spryt i oddanie dla rodziny. Ale prawda jest taka, że homerycki Odyseusz był znacznie mroczniejszą postacią. Zdradliwą, gniewną, nieprzewidywalną, głupią… Chciałam wprowadzić te wady do mojego portretu Odysa. Myślę też, że mógł cierpieć na swego rodzaju zespół stresu pourazowego. Przeżył wszak dziesięć lat na wojnie, a potem dziesięć lat męczącej podróży. Był świadkiem niezliczonych okropności i brutalności. Został również uznany za najlepszego wojownika pośród Greków, był podziwiany, na jego cześć wiwatowała cała armia. Po takich ekstremach nie jest łatwo wejść ponownie w codzienne życie. Chciałam uchwycić jego zmagania z tym, a także jego niedoskonałości.

Wydaje się, że „Kirke” można odczytać jako powieść o wewnętrznym buncie i próbie decydowania o własnym losie. O tym, jak warunkuje nas miejsce urodzenia, wychowanie, czym właściwie jest wolna wola…

Tak, to jest historia o buncie. Społeczeństwo, w którym żyła Kirke, wysoce ograniczało swobodę. Kobiety musiały przez to wiele wycierpieć, ale nie tylko one. Także syn Odyseusza, Telemach, czuł się przytłoczony oczekiwaniami, że pójdzie w ślady ojca. Chciałam opisać właśnie takie osoby, nie pasujące do powszechnej struktury władzy – tych, którzy zamiast tego pragnęli wyznaczyć własną ścieżkę. Czy może im się udać? Jaką cenę muszą zapłacić, jeśli tak się stanie?

Antyk to epoka, która fascynuje i – jak się okazuje – wciąż ma wiele do odkrycia. Co ciebie najbardziej intryguje w starożytności?

Jedna rzecz sprawia, że ciągle wracam do antyku: jest nam jednocześnie bliski i daleki. Starożytni bardzo się od nas różnili, a jednak wcale nie byli aż tak inni. Spoglądanie w przeszłość pozwala mi patrzeć z perspektywy na dzisiejszy świat, pomaga zrozumieć lekcje historii. Jak to ujął Szekspir: „Przeszłość jest prologiem”.

W swej książce ponowne odczytujesz słynne mity z zupełnie innych perspektyw – na przykład ten o Minotaurze czy Scylli. Co twoim zdaniem sprawia, że ciągle chcemy poznawać te historie?

Wszystkie najlepsze historie są ponadczasowe, co wynika z głębokiego wglądu w ludzką naturę i doświadczenie. „Iliada” to brutalna opowieść o wojnie, stracie, rozczarowaniu i skorumpowanych przywódcach. I jest równie istotna i porywająca tak dzisiaj, jak i kiedyś. Bo czasy się zmieniają, ale my nie. Te stare historie opisują podstawowe ludzkie doświadczenia: strach, miłość, żal, odwagę, nadzieję, gniew i rozpacz, które wciąż do nas przemawiają. Bezlitośnie portretują nasze wady, ale przypominają nam też o naszych zaletach. I, oczywiście, są to po prostu fascynujące historie! Bo któż nie uwielbia potworów?

Jestem ciekaw, ile w postawie czy poglądach Kirke jest z ciebie. Innymi słowy – jakie wartości są ci bliskie?

Nie piszę autobiografii, ale sądzę, że podobnie jak u wszystkich pisarzy, moje własne myśli i poglądy w nieunikniony sposób wyłaniają się z moich książek. Podziwiam tych, którzy mają siłę, aby kroczyć własną ścieżką – uważam, że może to być bardzo trudna droga, ale satysfakcjonująca. Podziwiam również niezależność Kirke, jej determinację, jej empatię. I Patroklosa – też jest osobą przepełnioną empatią. Oboje są szczerzy. W naszym cynicznym, postmodernistycznym świecie szczerość nie jest czymś modnym, ale uważam, że to naprawdę istotna cecha – próbować podchodzić do świata z autentycznością i uczciwością.

Na ile mi wiadomo, w starożytnej Grecji ważna była harmonia pomiędzy ciałem a duchem. Równowaga była istotna. Czy nie uważasz, że tego brakuje we współczesnym świecie?

Myślę, że ludzie walczyli o tę równowagę od początku naszej historii. Posiadamy dwoistą naturę – jesteśmy zarazem wielkimi myślicielami, kontemplującymi sprawy ostateczne, a także głęboko przyziemnymi osobami, martwiącymi się o to, co zjemy na śniadanie, albo kto przepychał się za nami w sklepie spożywczym. Wszyscy musimy dążyć do odnalezienia równowagi, która jest dla nas najlepsza. Tak sobie myślę, że telefony komórkowe skutecznie utrudniają nam utrzymanie tej równowagi: są zaprojektowane tak, aby zakłócać nasze myśli, odciągać nas od spraw ostatecznych i domagać się naszej uwagi niczym szalone małe chochliki ciągnące za rękawy. Uważam, że wszyscy (w tym ja) dobrze byśmy zrobili, odsuwając na bok technologię, kiedy tylko możemy.

Czy uważasz, że słowa w dalszym ciągu mają moc? Kirke w to wierzyła. Potrafiła wypowiadać zaklęcia, które chroniły ludzi, ale też przeklinać żywot śmiertelników. Czy podobną moc znajdziemy w literaturze?

Oczywiście. Słowa zawsze były swego rodzaju zaklęciem. Potrafią przekonywać, przeobrażać, atakować, chronić. Są także elementami budującymi opowieść, która jest moim zdaniem jednym z największych wynalazków ludzkości. Historie mówią o tym, jak sięgamy poza siebie, jak uczymy się empatii i współczucia. W naszym rozległym globalnym świecie opowieści łączą nas, a słowa są ścięgnami, które to umożliwiają.

Rozmawiał: Marcin Waincetel
Tłumaczenie: Marcin Waincetel, Artur Maszota
fot. (1) Nina Subin, (2) Madeline Miller/Instagram

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: wywiady