Utożsamiam się z bohaterami, którzy potrafią sprzeciwić się tyranii – wywiad z Kenem Follettem z okazji premiery „Słupa ognia”

20 września 2017


Najnowsza książka Kena Folletta, „Słup ognia”, to powieść historyczna, która opowiada o funkcjonowaniu szpiegów i tajnych agentów w szesnastowiecznej Anglii za panowania królowej Elżbiety I. Osadzona częściowo w fikcyjnej miejscowości Kingsbridge książka jest kontynuacją „Filarów Ziemi” i „Świata bez końca”. Zapraszamy do lektury wywiadu z pisarzem, z którego dowiemy się więcej o okolicznościach powstania dzieła. Powieść „Słup ognia” jest już dostępna w polskich księgarniach dzięki wydawnictwu Albatros.

Czy czułeś podekscytowanie na myśl o powrocie do Kingsbridge?

Ken Follett: Pewnie. Byliśmy świadkami przeobrażenia anglonormandzkiej wioski w doskonale rozwinięte średniowieczne miasto. Teraz natomiast widzimy je w okresie renesansu, a Kingsbridge to nic innego jak Anglia w pigułce.

Skąd wziąłeś pomysł na fabułę „Słupa ognia”?

Czytałem gdzieś, że królowa Elżbieta powołała pierwsze w Anglii służby specjalne, które miały za zadanie ją chronić. Ta wzmianka bardzo mnie zaintrygowała, więc postanowiłem przejrzeć kilka książek o działaniu szesnastowiecznych organizacji szpiegowskich. Czułem, że to może być świetny materiał dla mojej nowej powieści.

A skąd taki tytuł?

Oczywiście z Biblii, podobnie jak „Filary Ziemi”. Szpiegów utożsamia się czasem z tzw. piątą kolumną, do której należą także: dywersanci, sabotażyści, prowokatorzy i wrogowie wewnętrzni. A w szesnastym wieku wielu ludzi poniosło śmierć w wyniku spalenia na stosie.

Wiemy już, że „Słup ognia” koncentruje się przede wszystkim na działalności szpiegowskiej w elżbietańskiej Anglii. Ale to nie jedyny temat, który pojawia się w powieści. Co jeszcze w niej znajdziemy?

W większości moich powieści skupiam się na ukazywaniu ludzi, którzy walczą o wolność: walijscy górnicy, rosyjscy robotnicy, Żydzi, Afroamerykanie. „Słup ognia” to książka przede wszystkim o wolności religijnej.

W jakim stopniu te tematy wiążą się z twoim życiem?

Od dziecka nienawidzę ludzi, którzy uważają, że mają nade mną władzę. Konieczność podporządkowania się innym stanowiła dla mnie spory problem już w czasach szkolnych. Znęcanie się nad słabszymi budzi mój ogromny gniew. Dlatego właśnie tak bardzo utożsamiam się z bohaterami, którzy potrafią sprzeciwić się tyranii.

Jak wyglądały twoje przygotowania do pracy nad książką?

Nikt oczywiście nie mógł udzielić mi wywiadu. A zatem jak zwykle niemal cała moja wiedza opiera się na książkach historycznych, po które sięgnąłem. Zwiedziłem również budowle pochodzące z okresu, w którym rozgrywa się akcja powieści. Korzystałem też z dobrodziejstw londyńskich muzeów ? dzięki nim mogłem obejrzeć szesnastowieczne stroje. Kilka razy wybrałem się do National Portrait Gallery, gdzie w skupieniu kontemplowałem portrety Elżbiety I, Marii, królowej Szkotów, Francisa Drake?a i wielu innych.

A zdołałeś obejrzeć na własne oczy wszystkie miejsca, w których toczy się akcja „Słupa ognia”?

Tak. Zlokalizowane na położonej na środku jeziora wyspie więzienie, z którego uciekła szkocka monarchini; Antwerpię, będącą w szesnastym wieku najbogatszym miastem w Europie; Sewillę, czyli wówczas najzamożniejsze hiszpańskie miasto; Paryż stanowiący główną siedzibę tych, którzy planowali zabójstwo królowej Elżbiety.

Powstało wiele książek na temat wspomnianego okresu w historii Anglii i Europy. Która z nich najbardziej cię przekonuje?

Robert Hutchinson jest specjalistą w dziedzinie szesnastowiecznego szpiegostwa. Geoffrey Parker doskonale zna się natomiast na krwawej wojnie w Holandii. Ale chyba najbardziej przydatną publikacją okazała się napisana przez Conyersa Reada trzytomowa biografia Francisa Walsinghama, czyli człowieka stanowiącego szesnastowieczne odzwierciedlenie zwierzchnika Jamesa Bonda.

Czy kreując swoich bohaterów, wzorujesz się na realnie istniejących postaciach ? przyjaciołach, rodzinie?

Raczej nie. Zdarza mi się dać czarnemu charakterowi fryzurę kogoś, kogo nie lubię. Przyznam również, że postaci kobiece zawsze mają jakieś cechy mojej żony Barbary. Nigdy jednak nie jest to podobieństwo jeden do jednego.

„Słup ognia” to powieść, w której pojawia się sporo postaci historycznych, w tym wielu władców. Którego z nich podziwiasz najbardziej?

W szesnastym wieku były tylko trzy głowy państwa, które rozumiały potrzebę wprowadzenia tolerancji religijnej. Co ciekawe, wszystkie trzy były kobietami: królowa Anglii, Elżbieta I; królowa Francji, Katarzyna Medycejska oraz Małgorzata Parmeńska, namiestniczka Niderlandów. W czasach największej dewocji każda z nich starała się przekonać walczących ze sobą ludzi, by żyli w pokoju. I właśnie za to je nienawidzono. Mimo to ich wysiłki częściowo się opłaciły. Każda z nich była prześladowana za swoje poglądy, na każdą próbowano w jakiś sposób wpłynąć. Podziwiam je za życie w zgodzie ze swoimi zasadami, odwagę i wytrwałość w obliczu walk z krwiożerczymi przeciwnikami.

Które z twoich pisarskich osiągnięć napawa cię największą dumą?

Myślę, że sporym osiągnięciem było napisanie powieści o budowaniu katedry w średniowiecznej Anglii. Bądźmy szczerzy ? to niezbyt obiecujący temat, a jednak książka stała się bestsellerem! Sprzedano ponad 26 milionów egzemplarzy „Filarów Ziemi”. To bardzo dobry wynik w przypadku książki, którą wielu ludzi uważało za nudną.

Jak dużo czasu zajęło ci napisanie tej książki?

Łącznie 3 lata i 3 miesiące. Po dwóch latach miałem dopiero 200 stron, przeżywałem wówczas poważny kryzys. Gdy jesteś pisarzem, masz tylko jeden sposób na szybsze pisanie ? musisz pracować więcej godzin. Więc zacząłem tworzyć również w soboty, a potem w pracy spędzałem także niedziele. Trudność polega na tym, że cały czas trzeba wymyślać więcej i więcej szczegółów na temat tych samych ludzi. Po stu tysiącach słów masz gotowy thriller. W przypadku „Filarów Ziemi” to dopiero początek historii, ponieważ to zaledwie 1/4 całej powieści.

Niektórzy pisarze obawiają się ekranizacji swoich książek. Tobie to doświadczenie przypadło do gustu?

Podziwianie świetnie wyszkolonych aktorów w pracy, gdy potrafią sprawić, że moi bohaterowie ożywają, gdy cytują wymyślone przeze mnie dialogi, jest naprawdę ekscytujące. Wspaniale, gdy wszystko układa się po twojej myśli. Ale gdy coś pójdzie nie tak, czujesz się zażenowany, oglądając efekt końcowy. To ryzyko, które może się opłacić lub nie. Jestem ogromnie zadowolony, że niektóre z napisanych przeze mnie historii doczekały się adaptacji filmowych. Możliwość przeniesienia historii opowiedzianej w książce na ekran świadczy o jej wielkiej sile. A moje książki doczekały się transformacji także na musical, gry planszowe i komputerowe.

Plany na przyszłość?

Pracuję nad nową książką, ale nie mogę jeszcze zbyt wiele zdradzić. Wybaczcie!

źródło: materiały The Follet Office / Wydawnictwo Albatros
fot. Olivier Favre

Tematy: , , , , , , ,

Kategoria: wywiady