Research ma bardzo duże znaczenie ? wywiad z Benem H. Wintersem, autorem ?Ostatniego policjanta?
Czy w świecie, który chyli się ku zagładzie można znaleźć dobro i sprawiedliwość? Do czego zdolni są ludzi postawieni w sytuacjach ostatecznych? Komu można wówczas zaufać, a czego się wystrzegać? Ben H. Winters, autor „Ostatniego policjanta”, opowiada nam o swoim niecodziennym pomyśle na powieść detektywistyczną osadzoną w postapokaliptycznej konwencji oraz o wizji końca ludzkości, tak w fikcji, jak i w życiu. Zapraszamy do lektury wywiadu!
Marcin Waincetel: Czy uważasz się za pesymistę? W „Ostatnim policjancie” opisałeś przecież początek końca świata, czy raczej koniec cywilizacji, którą znamy.
Ben H. Winters: Myślę, że większość osób, które mnie zna, powie, że w ogóle nie jestem pesymistą. Jeśli już, to można powiedzieć, że jestem zbyt optymistyczny. Pomysł na książkę przyszedł natomiast bardziej z chęci opowiedzenia ekscytującej historii detektywistycznej niż z realnego lęku przed ewentualnym końcem świata.
Henry Palace, główny bohater książki, jest ostatnim policjantem ? ostatnim sprawiedliwym. Skąd pomysł na takiego bohatera? Daje on odrobinę nadziej w tej mrocznej w wymowie historii.
Myślę, że Hank odzwierciedla moją własną, głęboko zakorzenioną potrzebę, aby postrzegać ludzkość jako zasadniczo dobrą, kompetentną, sumienną. On zachowuje się w taki sposób, w jaki, żywię taką nadzieję, zachowałbym się i ja, gdybym znalazł się w takiej lub innej sytuacji kryzysowej ? z głową na karku, ciężko pracując, oddany dla sprawy. To również sprzyjające, jeśli chodzi o narrację, gdy ma się w centrum wykreowanego świata taką pewną, podążającą naprzód postać. Tworzy to różnego rodzaju interesujące napięcie i swoisty kontrast.
Słyszałem, że podczas pracy nad książką konsultowałeś się ze specjalistą od asteroid, a także z ekonomistami, psychologami i ekspertami policyjnymi. Czy taka dbałość o szczegóły wynika z tego, że jesteś również dziennikarzem?
Research ma bardzo duże znaczenie (i powiedzmy sobie wszyscy, w tej strasznej epoce Trumpa, że fakty mają znaczenie). To jest właśnie coś, co wyniosłem ze swojej pracy dziennikarskiej, potrzebę dbałości o szczegóły, dokładność, konkrety. Paradoksalnie jest to szczególnie ważne w świecie fikcyjnym, albo fikcyjnej wersji naszego świata, aby czytelnik miał wrażenie, że wszystko jest prawdziwe i odpowiednio ugruntowane. A taki efekt możesz uzyskać wówczas, jeśli wykonasz wiele dokładnych badań.
Co stanowiło dla ciebie największe wyzwanie podczas pisania?
Myślę, że najtrudniejsza jest praca nad fabułą. Świat, w pewnym sensie, tworzy się sam: jak już odpowiesz sobie na najważniejsze pytania, mniejsze rzeczy przychodzą samoistnie, budują się i budują w trakcie pisania. Zawiłości kryminalnej intrygi zawsze doprowadzają mnie do szaleństwa.
Czy nie sądzisz, że koniec świata ? jakkolwiek patetycznie może to zabrzmieć ? to proces, który trwa nieustannie od momentu jego narodzin? Że ludzkość skazana jest na zagładę? Niekoniecznie przez meteoryt, ale przez własne „grzechy”.
To brzmi bardziej jak religijna koncepcja losów ludzkości ? nie do końca tak to widzę. Myślę, że jako ludzkość zawsze miotaliśmy się pomiędzy naszą samolubną naturą a potrzebą wspólnego życia w społeczeństwie. Jeśli nadejdzie jakaś katastrofa, to stanie się tak dlatego, że nasze egoistyczne potrzeby wydobywania paliw kopalnianych i masowej produkcji spowodują nieodwracalne zmiany klimatyczne.
Styl twojej powieści przyprawia o szybsze bicie serca. Czujesz rytm, stopniowo zwiększasz tempo. Wiem, że w liceum grałeś w punkowym zespole. Czy tamte doświadczenia muzyczne przydały ci się w pisaniu?
Ha! Nigdy nie łączyłem mojej epizodycznej kariery muzycznej z tworzeniem określonego rytmu w literaturze, jednak jestem pewien, że na pewnym poziomie to się łączy.
Twój bohater uważnie przygląda się otoczeniu, dzięki czemu wiele dowiadujemy się o świecie, w którym żyje. Ciekawe jednak, że o nim samym oszczędnie dozujesz informacje.
Zgadza się. Historia opowiedziana jest z jego punktu widzenia, a nie jest on kimś, kto lubi się przechwalać, więc o nim samym dowiadujemy się tylko od innych osób. I rzeczywiście o niektórych fizycznych elementach jego wyglądu ? jak wąsy czy niezwykły wzrost ? dowiadujemy się tylko dlatego, że inni ludzie zwracają na nie uwagę.
Wyobraź sobie, że apokalipsa naprawdę nadchodzi. Jaką książkę wybrałbyś na swoją ostatnią lekturę?
Prawdopodobnie spędziłbym dużo czasu, czytając poradniki na temat przetrwania! (śmiech)
A masz jakieś ulubione dzieła albo takie, które w szczególny sposób ukształtowały cię jako pisarza?
Moje ulubione powieści to „Clockers” Richarda Price?a, „Utalentowany pan Ripley” Patricii Highsmith i prawdopodobnie „David Copperfield” Charlesa Dickensa (niby sentymentalny wybór, ale, o rany, jaki dobry).
Zgaduję, że lubisz eksperymentować z konwencjami i gatunkami. Masz w dorobku powieść „Android Karenina”, w której połączyłeś historię opisaną przez Tołstoja z elementami steampunku, a także „Rozważną i romantyczną oraz potwory morskie” opartą na dziele Jane Austen. Czy doczekamy się polskich wydań tych książek?
Powieści te stanowiły fantastyczną okazję do twórczej zabawy, dzięki nim właśnie nauczyłem się sporo na temat pisania beletrystyki. Nic jednak nie wiem na temat ich zagranicznych przekładów!
Ciekaw jestem, czego w literaturze szuka Ben H. Winters. Zarówno jako pisarz, jak i czytelnik.
Nie zwykłem oddzielać „literatury gatunkowej” od „literatury”. Powieść detektywistyczna (lub horror czy romans) może zaoferować prawdziwe bogactwo i przyjemność z lektury, podobnie jak tak zwane Wielkie Dzieło, z kolei Wielkie Dzieło może być potworne i nudne, jeśli brakuje w nim napięcia, zaskoczenia oraz wszystkich innych elementów, które kojarzymy z powieścią gatunkową.
„Ostatni detektyw” otrzymał Nagrodę im. Edgara Allana Poe, który uchodzi za prekursora opowieści detektywistycznej. A czy mógłbyś wymienić swoich mistrzów tej odmiany literatury?
To się ciągle zmienia. Teraz powiedziałbym, że są to: Dashiell Hammett, P.D. James, Chester Himes, Patricia Highsmith, Walter Mosley, Ross Macdonald. Ach tak, oraz Richard Price. I George Pelecanos. I prawdopodobnie wielu innych. Aha, no i oczywiście Arthur Conan Doyle! Historie o Sherlocku Holmesie naprawdę dają radę!
Podobno NBC pracuje nad telewizyjną adaptacją „Ostatniego policjanta”. Zdradzisz coś więcej na ten temat?
Rzeczywiście ? podobno! Jeśli jest jedna rzecz, której nauczyłem się o Hollywood, to ta, że nigdy tak naprawdę nie wiesz, co tam się dzieje. Pozostaję więc pełen nadziei, a jednak sceptyczny, że pewnego dnia może zobaczymy Hanka Palace’a na ekranie.
Rozmawiał: Marcin Waincetel
fot. główna: Nicola Goode
Kategoria: wywiady