Mroczna strona sieci – wywiad z Jakubiem Szamałkiem, autorem „Cokolwiek wybierzesz”

1 lutego 2019


Jakuba Szamałka znają nie tylko czytelnicy kryminałów (jest autorem trylogii o ateńskim detektywie Leocharesie, której finalny tom przyniósł mu Nagrodę Wielkiego Kalibru), ale też miłośnicy gier (jest scenarzystą studia CD Projekt RED i pracował m.in. nad grą „Wiedźmin 3: Dziki Gon”). Nakładem wydawnictwa W.A.B. ukazała się właśnie jego najnowsza książka, thriller „Cokolwiek wybierzesz” będący pierwszą częścią trylogii „Ukryta sieć”, której bohaterką jest Julita Wójcicka, młoda dziennikarka plotkarskiego portalu. W pierwszym tomie dziewczyna zaczyna prowadzić na własną rękę śledztwo w sprawie makabrycznego wypadku, w którym ginie gwiazda kultowego programu dla dzieci, oglądanego niegdyś przez całą Polskę. Z przerażeniem stopniowo odkrywa, że w świecie nowych technologii niewiele wystarczy, aby ktoś obcy wiedział o nas niemal wszystko, a przestępcy działają w nieznany wcześniej sposób. O mrocznej stronie sieci mówi w poniższym wywiadzie Jakub Szamałek.

Aleksandra Lawerowicz: Nowy kryminał „Cokolwiek wybierzesz” dzieje się tu i teraz, we współczesnej Warszawie, w roku 2018. Na początku powieści dodaje pan jednak tajemnicze zdanie: „To nie jest powieść science fiction”. Dlaczego?

Jakub Szamałek: Chciałem podkreślić, że to, co opisuję w powieści, to nie są wizje szalonego futurysty, tylko otaczająca nas rzeczywistość. Każdy przeprowadzony za pomocą sieci atak, który pojawia się w książce, jest wzorowany na prawdziwym wydarzeniu. Mało tego – niektórych realnych zagrożeń związanych z nowymi technologiami, mimo, że są bardzo ciekawe i znakomicie wpisywałyby się w historię, postanowiłem nie wykorzystywać, bo bałem się, że czytelnik mi nie uwierzy, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Ciekawe czasy – rzeczywistość nas przegania.

Akcja książki rozpoczyna się od wypadku celebryty. Wypadku pozornie zwyczajnego – Julita Wójcicka, dziennikarka plotkarskiego portalu, odkrywa jednak pewne nieścisłości i postanawia poprowadzić dziennikarskie śledztwo na własną rękę. Robi to pomimo ostrzeżeń tajemniczego hakera, który grozi, że zniszczy jej życie. I tak się właśnie staje – Julita płaci za swoją dociekliwość wysoką cenę. Czy możliwe jest przy wykorzystaniu nowych technologii takie zapanowanie nad czyimś losem?

Tak, zwłaszcza, jeśli jesteśmy w sieci nieostrożni – używamy słabych haseł, przesyłamy zdjęcia, którymi nie chcielibyśmy dzielić się z całym światem, klikamy w podejrzane linki bez zastanowienia. Historia Julity jest szczególnie dramatyczna i całe szczęście większości z nas takie przejścia nie grożą – ale i tak każdemu czytelnikowi zalecałbym chwilę refleksji nad własnym zachowaniem w sieci. Ochoczo korzystamy z nowych technologii, często nie zastanawiając się nad własnym bezpieczeństwem i prywatnością. Na przykład, skoro jakaś aplikacja jest darmowa – to czemu? Na czym robi pieniądze jej właściciel? Najpewniej handluje naszymi danymi, na co sami wyrażamy zgodę, przeklikując pospiesznie warunki korzystania z programu.

Świat nowych technologii nie jest przedstawiony jednak jako wyłącznie groźny, nie jest to obraz czarno-biały.

Cieszę się, że to podkreślasz – nie chciałbym wyjść na jakiegoś luddytę, który pragnie puścić wszelką elektronikę z dymem i wrócić do glinianych tabliczek i rysików. Nowe technologie są niewątpliwie wygodne, ułatwiają nam życie, mogą nawet zmienić je na lepsze – ale mają też mroczniejszą stronę, o której na głos zaczęło się mówić tak naprawdę dopiero parę lat temu. Do niedawna żyliśmy w naiwnym przekonaniu, że postęp technologiczny rozwiąże wszystkie problemy tego świata – dyktatorów obalimy przez Facebooka, algorytmy usprawnią nasze życie codzienne, a samochody będą prowadzić się same, i to bezwypadkowo. No, niestety okazało się, że dyktatorzy korzystają z sieci sprawniej, niż opozycjoniści, algorytmy mogą być narzędziem opresji, a samoprowadzące się auta można oszukać, przyklejając niewielki pasek taśmy do znaku drogowego.

A darknet? Skąd czerpał pan informacje na jego temat? Czy konsultował się pan z policją?

Nie, nie musiałem – ten temat jest dość dobrze opisany (polecam zwłaszcza pozycję „Darknet” Jamiego Bartletta), poza tym samemu trochę po tej ukrytej sieci posurfowałem. Nie jest to wcale trudne – wystarczy ściągnąć jeden darmowy i ogólnie dostępny program. To jest dla mnie zresztą fascynujące samo w sobie, że ten drugi internet, w którym obowiązują skrajnie inne reguły, jest na wyciągnięcie ręki. Problemem może być co najwyżej dostęp do zamkniętych społeczności, gdzie wymagana jest rekomendacja kogoś ze środowiska. Tak głęboko całe szczęście zapuszczać się nie musiałem.

Jak wyglądał pana research do książki? Na przykład świat współczesnych mediów przedstawiony jest tak wiarygodnie, że ma się ochotę zapytać, w której redakcji pan pracował.

Ha! Już drugi raz jestem o to pytany, co przyjmuję jako nie lada komplement, bo w mediach nigdy nie pracowałem (chociaż mam na koncie parę artykułów i prowadziłem kiedyś bloga na portalu tygodnika „Polityka”).

Jeśli chodzi o dziennikarstwo internetowe, mogłem liczyć na pomoc znajomych, którzy pracowali w takich redakcjach, sporo też czytam na ten temat – jako czytelnika niepokoi mnie, co sieć wyrabia z mediami, jak pogoń za klikiem wypacza prawdę. W zakresie nowych technologii musiałem nadrobić spore zaległości: to nie jest zagadnienie, którym się wcześniej fascynowałem. Tutaj całe szczęście też mogłem liczyć na pomoc przyjaciół… A poza tym czytałem, czytałem, czytałem. Na domowej półce, na której stawiam książki z zakresu cyber-bezpieczeństwa, kończy się już miejsce.

Jakie plany na przyszłość? Kiedy poznamy dalsze losy Julity Wójcickiej i jaki temat weźmie pan na warsztat?

Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to już na jesień. W drugim tomie też będę pisał o mrocznej stronie sieci, ale z nieco innej perspektywy. W „Cokolwiek wybierzesz” skupiałem się na tym, jak za pomocą internetu można wywrócić do góry nogami życie jednej, konkretnej osoby. W kontynuacji chciałbym pokazać, w kontekście wyborów, jak z użyciem nowych technologii można manipulować całymi społeczeństwami. Jak informacje na nasz temat, którymi tak ochoczo dzielimy się ze światem, mogą posłużyć temu, by wleźć nam do głowy i ją przemeblować.

Rozmawiała: Aleksandra Lawerowicz, Wydawnictwo W.A.B.
fot. Jakub Celej

Tematy: , , , , , ,

Kategoria: wywiady