Laureaci 13. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy: na pytania odpowiada Piotr Wojciechowski

2 lipca 2020

W środę 24 czerwca poznaliśmy zwycięzców 13. edycji Nagrody Literackiej m.st. Warszawy. Wszystkim laureatom postanowiliśmy zadać te same pytania i dowiedzieć się, co mają do powiedzenia na temat literatury, tworzenia i… nagród literackich. Dziś odpowiedzi udziela nam Piotr Wojciechowski, tegoroczny zdobywca tytułu „Warszawskiego twórcy”, przyznawanego za całokształt twórczości wybitnym pisarzom związanym ze stolicą. „Całe jego pisarskie życie związane jest z Warszawą. Tutaj studiował dziennikarstwo, tutaj w roku 1967 wydał pierwszą książkę – powieść 'Kamienne pszczoły’, zapewne nieprzypadkowo entuzjastycznie przyjętą przez Jarosława Iwaszkiewicza. Podobnie jak Iwaszkiewicz, Piotr Wojciechowski uprawia zarówno sztukę powieści, jak i sztukę opowiadania. Już jego wczesne powieści (…) spotkały się z gremialnym wręcz uznaniem krytyki, która doceniła epicki talent pisarza, jego narracyjne mistrzostwo, finezję z jaką skonstruował własny – jedyny w swoim rodzaju – świat: z rzeczywistości i wyobraźni, z historii i ze współczesności, tyleż przyjazny, co niebezpieczny. Jak na prozaika nawiązującego do najlepszych tradycji polskiej prozy przystało, Wojciechowski co kilka lat zabierał nas w literacką podróż, w trakcie której poznawaliśmy kolejne zakątki wykreowanego przez niego w czasie i w przestrzeni świata, ale także w głąb samych siebie” – pisze o Wojciechowskim przewodniczący jury, Janusz Drzewucki. Zapraszamy do lektury wywiadu z laureatem.

Booklips.pl: Czym jest dla pana tworzenie?

Piotr Wojciechowski: Wychowano mnie w atmosferze ideałów skautingu polskiego, legendy ułańskiej, romantyki żeglarskiej, tradycji chrześcijańskiej. Zasiadam do pisania bez założeń wstępnych prócz jednego – ma być z sensem, dobra robota. Ale gdy czytam, com napisał – widzę, że wszystkie wątki mojego wychowania ujawniają się w książkach, skłaniają do pisania – stąd tak ważne w moim pisaniu poczucie służby społecznej i tęsknota za dobrą rozmową. Myślę o rozmowie z czytelnikiem i nadziei, że zdołam mu coś dać – trochę nadziei, trochę rozrywki, trochę mojego rozumienia świata

Co uważa pan za wyznacznik dobrej literatury?

Jest dobra, jeśli spełnia trzy podstawowe funkcje kultury – po pierwsze łączy ludzi we wspólnotę, po drugie próbuje im dać odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne o sens życia i śmierci, o sens cierpienia i miłości, sens wojny i pokoju, sens przemijania. Te odpowiedzi dawane przez literaturę najczęściej są tylko dobrze postawionymi pytaniami dodatkowymi. Po trzecie wreszcie dobra literatura, tak jak każda dobra sztuka, powinna pobudzać do twórczości, inspirować postawy twórcze. A nie zapominajmy, że najważniejszą dziedziną twórczości jest wychowanie dzieci, młodych, idących pokoleń.

Czy nagrody literackie są literaturze potrzebne?

Tak, są potrzebne szczególnie dzisiaj, gdy w zamęcie powszechnego moru zwanego pandemią wśród wielu spraw, których się broni, okazuje się że literatura jest na ostatniej pozycji, a i bez tego jej sytuacja stale się pogarsza – mówię tu o czytelnictwie, zasobach bibliotek, sieci księgarni, piśmiennictwie literackim, statusie pisarza. Społeczeństwo, które nie dojrzewa duchowo, emocjonalnie, intelektualnie pod wpływem dobrej literatury, słabnie, rozsypuje się, łatwo ulega manipulacji. Życie w takim społeczeństwie staje się mniej szczęśliwe nawet dla tych, którzy jeszcze czytają książki i lubią o nich rozmawiać. Nagrody literackie inspirują rozmowy o książkach, są ważną formą promocji czytelnictwa, ożywiają rynek książki.

Która książka najbardziej kojarzy się panu z Warszawą i dlaczego?

Z dawnych lat pamiętam wiersze Or-Ota z ilustracjami Marcina Szancera. Ze dwa lata strawiłem, pisząc scenariusz według „Złego” Tyrmanda – nie doczekał się realizacji. Uczestniczyłem z zapałem w zbiorowym tworzeniu portretu i legendy Bazaru Różyckiego – byłem wykładowcą Laboratorium Reportażu, a szef Laboratorium, Marek Miller, pogonił studentów do takiej ciekawej roboty. Cenię sobie to, co o Warszawie pisze niezmordowany Paweł Dunin-Wąsowicz – a szczególnie jego książki o Warszawie urojonej, o Warszawie fantastycznej.

Czy już wie pan, na co przeznaczy pieniądze z nagrody?

Czasy są niepewne, więc przydadzą się dla zapewnienia bezpieczeństwa mojej rodzinie.

Gdyby miał pan możliwość pracować nad którąś ze swoich książek jeszcze raz, w której i co by pan zmienił?

Mam taką możliwość, przecież zawsze piszę to, co chcę pisać. Ale to są zamknięte światy. Ja już jestem inny, moja ingerencja byłaby wejściem obcego. Nieciekawe! Dla mnie ciekawsza jest praca nad nowymi propozycjami. Oczywiście, przygotowanie z własnej prozy scenariusza filmowego czy sztuki teatralnej – to inna przygoda, do tego dałbym się namówić przez zdolnego reżysera.

pytania: Artur Maszota
fot. Gabriela Wojciechowska

Tematy: , , , , ,

Kategoria: wywiady